Mateusz Lipski

Enfant Terrible? Chyba że Ty…

Szaleństwo, podenerwowanie, furia. Biała gorączka, a w rezultacie szewska pasja. Co się dzieje? – spytasz. W zasadzie nic. To tylko jedna z cyklicznych histerii narodowych. W nowy rok startujesz właściwie z marszu po sylwestrowej karuzeli. Wszak noworoczne wyprzedaże różnią się od tych poświątecznych w stopniu znaczącym. To, co nie zostało sprzedane w ramach gwiazdkowego amoku, a następnie oparło się późno grudniowej akcji zniżkowej, z pewnością doczeka się wczesnostyczniowej dewaluacji. Tego nie wolno przegapić.

Pomyślisz na ten przykład o nadchodzących dniach babci i dziadka – będzie jak znalazł. Pomijam trwający wówczas karnawał, przepięknie zwieńczany ostatkową zabawą. Jeśli wyjątkowa kreacja, to właśnie teraz. Za półdarmo.

W tym miejscu nie możesz zapomnieć o jakże ważnym i wymagającym strategicznego podejścia „tłustym czwartku”. Tak jest! – strategia połączona ze sprytem jest w stanie tego dnia uczynić Cię bohaterem swojego domu, biura, czy zagrody. Wczesna pobudka, a następnie bystry szus pomiędzy współkolejkowiczami jest w stanie oszczędzić Ci wielogodzinnego oczekiwania na następną dostawę.

Gładko przebrnąwszy następny w kolejności „dzień kobiet”, wielkimi krokami zbliżysz się do operacji wielkanocnej. Także skomplikowanej logistycznie i organizacyjnie. Gdy już odejdziesz w lany poniedziałek od świątecznego stołu, nastąpi chwila prawdziwego odprężenia i wypoczynku. W pracy. Nieistotne – pomyślisz. Majówkowy długi weekend przecież tuż. Na kilka godzin przed unieczynnieniem działalności placówek handlu sprawdzisz się w rywalizacji o grillowe kaszanki, karkówki i szaszłyki.

Zwinnie minąwszy dni matki, dziecka oraz powtórkę z rozrywki podczas „weekendu Bożego Ciała” dotrzesz do gorących letnich wyprzedaży. Letniego szaleństwa dopełni „akcja szkoła”, podczas której upolujesz wszystko to, czego na co dzień wolnorynkowa gospodarka w zadowalającej ilości nie jest Ci w stanie dostarczyć.

Gdy tylko z wyprzedażowych regałów i koszy znikną kredki i zeszyty, w ich miejscu pojawią się palety zniczy oraz całe bogactwo produktów z motywem dyni w roli głównej. I ani się spostrzeżesz, jak przeniesiesz się do krainy sygnowanej wizerunkiem brodatego fina, wyczekując pierwszego „last christmas” w ulubionej stacji radiowej. Gotowy na kolejne święta, przebrnąwszy trudy i znoje, po raz kolejny pomyślisz – dwudziestego siódmego nie może mnie zabraknąć na… wyprzedażach.

Opowiadając o jednej z narodowych histerii, znany prezenter telewizji śniadaniowej udawał niedawno na wizji osobę pochłoniętą szałem zakupów. Wariactwem, amokiem i paranoją wyprzedaży! Wskutek tego zetknął się z niespotykanym hejtem i zarzutami naśmiewania z osób chorych. Z porównaniem „enfant terrible”. Z obrazą wszelkich świętości. Enfant terrible? Czy rzeczywiście? Chyba że TY!