Mateusz Lipski

Demokratyczny socjalizm

Prawo do wysokiej jakości opieki zdrowotnej. Prawo do edukacji takiej, jaka jest użyteczna, by z powodzeniem funkcjonować w społeczeństwie. Prawo do dobrej pracy, która zapewnia godne utrzymanie. Prawo do dostępnego mieszkania. Prawo do bezpiecznej emerytury. I na koniec – wysuwające się na pierwszy plan i najtrudniejsze do zabezpieczenia – prawo do życia w czystym środowisku. Należy uznać, że w XXI wieku prawa gospodarcze i środowiskowe powinny być rozumiane jako podstawowe prawa człowieka. Doktryna taka bez doklejonej etykietki „socjalizm” zostałaby prawdopodobnie poparta przez większość obywateli, nawet tych deklarujących bycie kapitalistami. Bo nawet oni już wiedzą, że korporacyjny ład nigdy nie będzie w stanie efektywnie substytuować funkcji rządów państw. Co więcej – na wielu polach zawsze dochodzić będzie do konfliktów względem celów, środków i interesów.

Kapitalizm z barierkami ochronnymi i siatką bezpieczeństwa socjalnego, aby zapewnić, że ludzie nie będą codziennie szukać żywności, wody, schronienia i bezpieczeństwa wydaje się być tym, czego oczekują dziś od rządzących przedstawiciele pokolenia Z. Rodzaju demokratycznego socjalizmu, gdzie systemowo zapewniane są podstawowe prawa i potrzeby jednostki, a reformy biznesu mają równoważyć dobro społeczne z zyskami korpointeresariuszy.

Czy to jest w ogóle możliwe? Najpilniejszą i politycznie wykonalną kwestią jest osadzenie nieokiełznanego kapitalizmu w pewnych ramach. A nawet powstrzymywanie go tam, gdzie skutki jego zorientowanej wyłącznie na zysk działalności prowadzą do nieodwracalnych szkód środowiskowych, nieuzasadnionej realną potrzebą emisji i eksploatacji surowców. Nic odkrywczego w stwierdzeniu, że znakomitej większości produktów o wątpliwej wartości i przydatności nie musielibyśmy najpierw wyprodukować, a dziś utylizować, gdyby nie stale napędzana, źle kierunkowana konsumpcja. Do tego musielibyśmy liczyć się z na nowo zdefiniowaną redystrybucją obciążeń podatkowych i bogactwa. War- to w tym miejscu dodać, że łączny majątek trzydziestu najbogatszych ludzi świata jest porównywalny z majątkiem trzech miliardów „zwykłych” ludzi.

Lansowany od dekad model gospodarki globalnej oddalił społeczeństwa od lokalizmu – kluczowego dla zapewnienia przyszłości kolejnym pokoleniom. Proces lokowania środków produkcji tam, gdzie najtaniej (nie najbliżej) doprowadził do dewastacji ekologicznej i społecznej najbiedniejszych zakątków Azji i Afryki. Zamiast zaoferować tym społeczeństwom zrównoważony rozwój, postęp cywilizacyjny oparty na edukacji i świadomości, potraktowano je jak nieograniczony rezerwuar siły roboczej, okradając przy okazji z ich własnych zasobów naturalnych.

Stworzono niebezpieczny, złożony, niewydajny, energochłonny i wysokoemisyjny system łańcuchów dostaw, którego idea zbankrutowała podczas pandemii COVID-19.

Piętno socjalizmu znanego z przeszłości zanika, a wyzwania, przed jakimi stoją społeczeństwa w obliczu zmian klimatycznych to głównie wielka niepewność. Karmieni tematyką zastępczą nie zapominajmy, że w tle narastać będą problemy związane z zabezpieczeniem podstawowych, zdefiniowanych na wstępie praw i po- trzeb. W tym kontekście opiekuńczej roli państw i ich rządów nie da się zastąpić poprzez dalsze rozszerzanie roli i kompetencji korporacji. Ja w ten właśnie sposób rozumiem ideę demokratycznego socjalizmu, którego coraz częściej domaga się młode pokolenie.