Bez kategorii

SZTUKA, GŁUPCZE!

Przyglądam się światu z perspektywy swoich 47 lat. Patrzę, przecieram oczy i okulary, i wciąż nie mogę uwierzyć.

Zaraz będzie larum, bo „kobiecie o wieku nie wypada wspominać”. Zawsze jestem z tym na bakier. Dlaczego mężczyźni mają wiek, a kobiety mają się zatrzymywać w bezczasie?

Nie daje mi spać prawdziwie ważny temat!

Zżera mnie od środka świadomość, że żyję w kraju, w którym 14-letnia dziewczynka, mdleje w środku miasteczka i nie otrzymuje żadnej pomocy. 5 godzin tak leży, a dookoła mijają ją ludzie, którzy nie widzą, nie reagują. W końcu ktoś ją dostrzega, przeprowadza do sklepu, okazuje się jednak, że jest za późno. Dziecko umiera w wyniku hipotermii, czyli wychłodzenia organizmu.

W felietonie o takich sprawach?

Tak!

O tym trzeba mówić wszędzie.

Rozmawiać z dziećmi w domu, w pracy z koleżankami i kolegami, w szkole i na studiach.

To konieczność!

Podejdę do tego zdarzenia inaczej, poprzez społeczną umiejętność współodczuwania, a raczej jej postępujący zanik. I co to ma wspólnego ze sztuką?

Otóż więcej niż może nam się wydawać.

Po co człowiekowi sztuka? Fundamentalne pytanie.

Z jakiego powodu nasz gatunek wymyślił literaturę, muzykę, sztuki piękne?

Na pewno nie po to byśmy w kolorowych gazetkach, szemranych portalach internetowych patrzyli na upajające się sobą osoby. Mam nadzieję, że tutaj się zgadzamy.

Sztuka jest naturalną potrzebą człowieka w wyrażaniu świata wewnętrznego, pobudzania wyobraźni, uczenia się empatii.

O, właśnie – empatia! Czym jest?

Jak podaje Słownik Języka Polskiego empatia, to „umiejętność wczuwania się w stan wewnętrzny drugiej osoby”.

Czy empatii można się nauczyć?

Rodzimy się z jej większą lub mniejszą predyspozycją, a potem ją ćwiczymy bądź nie.

Tutaj na straży staje sztuka, gdyż to właśnie ona trenuje w nas owe predyspozycje do współodczuwania ze światem. Z racji tego, iż uczymy się przez naśladowanie lub inaczej mówiąc kopiowanie, to tej szczególnej umiejętności też uczymy się przez podpatrywanie, porównywanie. Empatia jest predyspozycją do wyobrażenia sobie siebie samego w podobnej sytuacji.

Co tu dużo mówić, ćwiczy się ją w takim sam sposób jak ćwiczy się mięśnie. Nie żartuję.

Sięgając do sztuki wysokiej, warto zauważyć, iż obcowanie z nią wyjątkowo intensywnie stymuluje nowe połączenia neuronowe. Wcale nie potrzeba drogich kursów, dalekich podróży, doradców i ekspertów z dziedzin bliżej nieokreślonych, wylewających się ze wszystkich mediów społecznościowych i zgarniających od nieświadomych ogromne fortuny.

Wystarczy: Czechow, Szekspir, Miłosz, Osiecka, Szymborska, Poświatowska, Młynarski, Mahler, Dworzak, Bacewicz, Tansman, Gershwin, Schumann (Clara), Beethoven, Mozart, Chopin i Picasso, Van Gogh, Matisse, Nowosielski, Boznańska, Łempicka, długo można tak wymieniać. A podałam zaledwie kilka nazwisk z tzw. klasyki gatunków. Zapoznanie się z ich twórczością nie wymaga wielkich nakładów finansowych, wymaga czasu i chęci nauczenia się innych, często skomplikowanych światów. A daje w zamian tak wiele! Na przykład wrażliwość na piękno i na drugiego człowieka.

Historię o „Dziewczynce z zapałkami” powinniśmy znać tylko z bajki Andersena.

No właśnie – kto to Andersen?

Sztuka, Głupcze!