Kultura

Drakula w Teatrze Muzycznym

Drakula w Teatrze Muzycznym

O tym, kiedy opowieść o wampirze-arystokracie zagości na deskach Teatru Muzycznego, jak przebiegają przygotowania do premiery musicalu i dlaczego „Drakula” może spodobać się publiczności, opowiada Jakub Szydłowski, reżyser musicalu i twórca libretta, a także zastępca dyrektora ds. artystycznych Teatru Muzycznego w Łodzi.

 

Drakula to prawdopodobnie najpopularniejszy wampir w popkulturze. Bardziej jednak kojarzy się z filmem niż z deskami teatru, a tym bardziej teatru muzycznego. Skąd pomysł, żeby powieść Brama Stokera o wampirze-arystokracie zrealizować jako musical?

Rzeczywiście to bohater znany bardziej z filmów, których powstały dziesiątki, niż ze spektakli teatralnych, czy tym bardziej musicali, choć i tych trochę zrealizowano. O „Drakuli” myślę już od wielu lat, właściwie od czasu „Upiora w operze” w Teatrze Roma, w którym miałem przyjemność grać. Ludzie lubią troszkę się bać. Lubią też, żeby postać głównego bohatera była niejednoznaczna, nieco mroczna. W opowieści musi też być wielka miłość, bo musical to kocha, a „Drakula” to ma. No i kiedy przy realizacji jednego ze spektakli poznałem zespół Teatru Muzycznego w Łodzi i dostałem możliwość współpracy z tymi doskonałymi artystami, to uznałem, że to miejsce świetnie nadaje się na realizację takiego musicalu. Wierzę, że widzowie Muzycznego lubią spektakle wielkie, nowatorskie i wymyślone specjalnie dla nich.

Pomysł rzeczywiście wzbudza spore zainteresowanie łódzkiej publiczności, ale wszystkich ciekawi, jak i czy w ogóle da się przenieść tę zupełnie niemusicalową powieść na deski Muzycznego?

Czasami wydaje się nam, że jakaś treść nie nadaje się do muzyki. Ja jednak zawsze twierdzę, że muzyka może tylko pomóc w przybliżeniu tego, co jest niedopowiedziane i trudne do przedstawienia. Proszę sobie wyobrazić jakikolwiek horror bez muzyki… Oglądając coś takiego, pękalibyśmy ze śmiechu. Mam  w swoim dorobku adaptację „Procesu” Franza Kafki. Pozornie zupełnie niemuzycznego spektaklu. Ludzie łapali się za głowę i pytali, czy to da się zrealizować w formie muzycznej. Dało się i to z powodzeniem. Na nowej scenie  w Teatrze Roma graliśmy go przez dwa lata. A zatem odpowiadając na pana pytanie, powiem, że powieść o Drakuli świetnie nadaje się na spektakl muzyczny. Na deskach Teatru Muzycznego w Łodzi będziemy go mogli zobaczyć już w maju przyszłego roku.

Jakie są poszczególne etapy pracy przy tworzeniu spektaklu?

Grunt to mieć pomysł, wierzyć w niego i przekonać do swojej idei innych. A jak już te warunki zostaną spełnione, to reszta idzie „z górki”. Muzykę do „Drakuli” pisze Jakub Lubowicz. Ja jestem odpowiedzialny za libretto. Pomysł na oryginalną adaptację powieści Stokera mam już w głowie. Później przyjdzie czas na przygotowanie scenografii i kostiumów, wcześniej oczywiście czeka nas wybór aktorów, instrumentacja i wymyślenie języka choreografii. Próby zaczynamy dopiero w marcu przyszłego roku – do tego czasu wszystko musi być zapięte na ostatni guzik. Dlatego plan jest taki, by do końca roku gotowe były muzyka, tekst, projekty scenografii i kostiumów. W realizacji musicalu najważniejsza jest współpraca wszystkich zaangażowanych osób, wymiana pomysłów i łączenie w całość wielu różnych drobiazgów. Dopiero wtedy można stworzyć coś wyjątkowego, co widzowie pokochają.

Wspomniał Pan, że ten musical będzie całkowicie nowatorski. Na czym polega nowatorstwo  „Drakuli”?

Ci, którzy znają powieść Stokera, wiedzą, że jest ona ujęta w zbiór listów, które nie tworzą jakiejś szczególnie dynamicznej akcji. Ta powstaje dzięki interpretacji. Inaczej powieść odczytał na przykład  Murnau, inaczej Herzog, a jeszcze inaczej Coppola. Mówię teraz o filmach, które najbardziej zapadły mi w pamięć. Drakula jest w nich najczęściej postacią tragiczną. Raz jest potworem, a innym razem bohaterem wzbudzającym nasze współczucie. Nasz Drakula nie będzie kopią żadnego z nich. Chcę, żeby to była historia buntownika, który pragnie zapanować nad światem. Z jednej strony to opowieść o jego chęci posiadania władzy, a z drugiej o ogromnej samotności. Nie zapomnimy też  o najważniejszym… o poszukiwaniu miłości. Taki będzie nasz, oryginalny, musical. Bo choć czytamy tę samą powieść, to często inaczej ją rozumiemy. I to jest wspaniałe. Czy nie po to przychodzimy do teatru?

Mówił Pan, że adaptację musicalu ma już w głowie. Kiedy będzie gotowa?

Pisanie tekstu sztuki to u mnie złożona sprawa, ponieważ kiedy zaczynam, nieważne, czy jest to tekst musicalu, spektaklu dla dorosłych czy bajki dla dzieci, to moi bohaterowie często zaczynają żyć swoim życiem. I wcale nie jest to takie życie, jakie im wymyśliłem na początku. Zdaję sobie wtedy sprawę, że niektóre kwestie należy inaczej napisać. Jedną postać wzmocnić, inną osłabić. Czasami całkowicie zmienić historię któregoś z bohaterów. To jest proces tworzenia, z którym mam nadzieję uporać się do końca roku.

Niedawno ogłosili Państwo casting do roli Drakuli i nie tylko. Jakie warunki musi spełniać osoba, która zechce w nim wziąć udział, kogo konkretnie szukacie i czy artyści Muzycznego też mogą w nim brać udział?

Moim marzeniem byłoby, żeby cały zespół teatru wziął udział w tym spektaklu, ale zgodnie z naszymi zasadami o ostatecznym kształcie obsady decyduje casting. Od jego wyniku zależy kto i w jakiej roli (głównej bądź epizodycznej) zostanie obsadzony. Musical wymaga od aktorów wszechstronności. Muszą wiarygodnie zagrać rolę dramatyczną, doskonale śpiewać, być sprawni fizycznie, umieć tańczyć i odpowiednio wyczuć ruch sceniczny. Zwłaszcza w takim musicalu jak „Drakula”, w którym wymagane są „wampirze” ruchy czy nawet chodzenie po ścianach. Tak, tak… takie rzeczy też mamy w planach! Już teraz szukam wykwalifikowanych kaskaderów, którzy pokażą nam, jak to bezpiecznie robić. Ale też w zakresie muzycznym mamy określone oczekiwania. Trzeba będzie sprawnie radzić sobie z różnorodnymi stylami wokalnymi. Sam wiek aktora też jest ważny, a w przypadku Drakuli, ponad czterystuletniego wampira, jest to szczególnie istotne. Nie może to być „młodzieniaszek”, bo nawet ucharakteryzowany nie będzie wiarygodny. Nie jest tajemnicą, że jednym z odtwórców tej roli będzie Paweł Erdman. Nie wyobrażam sobie „Drakuli” bez niego.

Kiedy będzie wiadomo, jaka będzie pełna obsada musicalu i kiedy to państwo ogłoszą?

Efekty pierwszego etapu castingu, podczas którego kandydaci nadsyłają self-tape’y, poznamy pod koniec września. To będzie wstępna selekcja, pozwalająca wyłonić grupę około stu osób, które zaprosimy do drugiego etapu na bezpośrednie spotkanie i rozmowę. Myślę, że do końca października uda się nam skompletować pełną obsadę.

Coraz częściej dla organizatorów castingów – oprócz doświadczenia, umiejętności i aktorskiego kunsztu – ważne są zasięgi kandydata czy kandydatki w social mediach; im większe, tym lepiej, bo to znaczy, że popularność większa. Pan też na to patrzy, zatrudniając aktorów?

Ja w ogóle na to nie patrzę, ale szefowa naszego działu promocji przykłada do tego wagę. Rozumiem ją, ponieważ pomaga jej to w promocji spektaklu. Musical to przecież w jakimś sensie również biznes i wszystkim powinno chodzić o to, żeby osiągnął sukces. Myślę jednak, że w przypadku naszego teatru ważniejsza od zasięgów jest marka teatru. A ta jest bardzo wysoko oceniana przez publiczność, nie tylko łódzką. Jesteśmy jednym z czołowych teatrów musicalowych w Polsce.

Wielu mówi, że Muzyczny jest najlepszy…

To miłe i cieszymy się z takich opinii, tym bardziej że polska scena musicalowa w ostatnich latach bardzo się rozwinęła. Pojawiają się nowe teatry, w istniejących tworzone są sceny musicalowe, a na przykład Poznań rozpoczął budowę największego w Polsce teatru musicalowego z widownią na 1200 osób. My też cały czas się rozwijamy. Uruchomiliśmy scenę kameralną, inwestujemy w sprzęt, mamy wiele nowych pomysłów i repertuarowych marzeń.

Czyli popularność musicalu w Polsce rośnie.

Musical cały czas dziarsko i dumnie kroczy do przodu. Wzrost popularności tego gatunku na świecie  i w naszym kraju lekko wyhamował ze względu na pandemię koronawirusa, ale to już za nami. Pojawiają się nowe premiery, grane dotychczas spektakle wciąż przyciągają publiczność i nie tylko giganci na Broadwayu szykują kolejne megaprodukcje.

„Drakula” będzie jedyną premierą w tym sezonie?

Jeżeli chodzi o produkcję w takiej skali, to będzie jedyna nasza premiera. Generuje ona ogromne koszty, a i dla zespołu stanowi nie lada wyzwanie.

A co poza tym widzowie Muzycznego będą mogli zobaczyć w najbliższych miesiącach?

Oczywiście cały czas gramy te spektakle, które są hitami, miały świetne recenzje i są bardzo dobrze ocenione przez publiczność. Na przykład „Pretty Woman”, „Złap mnie, jeśli potrafisz”, „Nędznicy” czy „Skrzypek na dachu”. Mamy musicale i bajki dla dzieci, planujemy liczne koncerty, także familijne. Wrócił Krakowski Salon Poezji w Łodzi. Zapewniam, że będzie się dużo działo.

Rozmawiał: Robert Sakowski
Zdjęcia: Justyna Tomczak

Nie robimy teatru z myślą o popularności