Styl życia

W zaczarowanym świecie ilustracji

W zaczarowanym świecie ilustracji

Jest niezwykle wszechstronna, wykona świetne ilustracje do książki, magazynu, zaprojektuje opakowanie na produkt, stworzy bohatera marki, wyretuszuje zdjęcie. Ostatnio dużo czasu poświęca na concept art. Poznajcie Agnieszkę Niedźwiadek, ilustratorkę oraz grafika projektowego.

Zawód ilustrator – jak można go scharakteryzować w kilku zdaniach?

Najogólniej to osoba, która przygotowuje ilustracje do książek, magazynów, gier komputerowych, reklam, opakowań produktów itp. Tworzy, kreuje obrazy, które mogą współgrać z tekstem nadając mu walory estetyczne lub edukacyjne. Ilustracja wzbogaca przekaz tekstowy, nadaje mu charakteru, osobowości. Ilustrator bez wątpienia jest artystą z twórczym i otwartym umysłem. Marzeniem wielu z nas jest wykonanie ilustracji na okładkę kultowego magazynu New Yorker. To jedna ze starszych gazet wydawanych w Nowym Jorku, która zamiast zdjęcia ma na okładce ilustrację. Ilustracja jest doskonałym rozwiązaniem dla czasopism, szczególnie do tekstów z dziedziny psychologii, które z reguły uzupełniane są zdjęciami kupowanymi na tzw. portalach stockowych. Potem okazuje się, że podobne zdjęcie można znaleźć w kilku innych magazynach. Warto być oryginalnym i wyróżnić się na rynku. Dać czytelnikowi coś unikatowego. Moim zdaniem, ilustracje w magazynach podnoszą też prestiż wydawnictwa.

No dobrze, a jak to jest z koncepcją na taką ilustrację.

Z reguły mam swoją wizję, ale praca z klientem czasami wymaga nieco wyrzeczeń. Oczekiwania klienta i mój zamysł muszą w pewnym momencie nabrać takiego kształtu, który zadowoli obydwie strony. Nie walczę z klientem za wszelką cenę, ot tak dla zasady, raczej stawiam na kreatywną współpracę. To klient na początku określa kierunek, w którym powinnam zmierzać, a do mnie należy wypełnienie go jak najlepszymi pomysłami.

Pamięta pani swoją pierwszą pracę? Chodzi o ilustrację oczywiście.

Rysuję, odkąd pamiętam. Jak byłam mała, rodzice mogli mi dać kredki, czy też farby i mieli mnie na cały dzień z głowy (śmiech). Nie wiem, w kogo się wrodziłam, bo w rodzinie nie mamy żadnych artystów, widać ktoś musiał przetrzeć szklaki i padło na mnie. Cieszę się, że moi rodzice, tata inżynier spawalnictwa, mama po studium nauczycielskim, dostrzegli we mnie talent, gdy miałam zaledwie pięć lat i zapisali mnie do ogniska plastycznego. Rysowałam bardzo dużo, dlatego wiedziałam, że po skończeniu szkoły podstawowej kontynuować będę naukę w liceum plastycznym. Na dwa lata przed egzaminami do liceum, rodzice zorganizowali mi nauczyciela rysunku. Moim pierwszym zadaniem było narysowanie stołka w perspektywie. Do dziś pamiętam, jak siedziałam i płakałam, kiedy mi to nie wychodziło. Jednak pomogło mi to w dalszej drodze zawodowej. Praca z prywatnym nauczycielem była jednak pokłosiem tego, że szkoła podstawowa nie staje na wysokości zadania i mamy w Polsce duży problem systemowy z edukacją plastyczną. Nie uczymy młodych ludzi obcowania ze sztuką. Cenimy cały czas Bitwę pod Grunwaldem, która powstała wieki temu, a sztukę współczesną prezentujemy w formie ciekawostki. To bardzo niesprawiedliwe. Wielu młodych adeptów ilustratorów uważa też, że nie są im w ogóle potrzebne studia na ASP, że wystarczy wiedza zdobyta na kursach i w Internecie. Mam inne zdanie na ten temat. Kiedy już bardziej zaczynamy się specjalizować, to studia porządkują nam zdobywaną wiedzę. Poznajemy m.in. historię sztuki, zagadnienia sztuki współczesnej i uczymy się przyjmować krytykę w sposób konstruktywny. Pozwala to nam szybciej się  rozwijać.

Jak długo pracuje pani jako ilustratorka i grafik projektowy?

Trochę czasu minęło, myślę, że jakieś ponad dwadzieścia lat. Początkowo pracowałam jako grafik projektowy w agencjach reklamowych, ale zawsze ciągnęło mnie bardziej w kierunku ilustracji. Gdy porzuciłam posadę na etacie, wiedziałam, że dalej będę się rozwijać właśnie w tym kierunku. Specjalizuję się między innymi w grafice wydawniczej. Pracy jest naprawdę sporo. Do tej pory współpracuję z firmami, które poznałam kilka lat temu podczas największych targów książki w Bolonii. W pewnym momencie uznałam jednak, że świat dziecięcej ilustracji trochę mi spowszedniał, więc sześć lat temu skończyłam studia podyplomowe z zakresu komiksu i ilustracji. Uznałam, że także nadszedł właściwy moment na zmierzenie się z branżą gamedev (skrót od nazwy – game development, czyli tworzenie gier komputerowych – red.). Ukończyłam roczny kurs concept artu, aby móc pracować w branży. Cały czas się szkoliłam i nadal to robię. Oprócz pracy w gamedevie współpracowałam też m.in. ze startupem tworzącym roboty.

Jak wygląda współpraca z firmami tworzącymi gry?

Bardzo różnie. Dużo zależy od firmy, z którą się wiążemy i jej podejściem do pracownika. Na przykład podpisuję się umowę na wydanie danej gry i pracuję nad nią dwa lata, a potem kończy się współpraca i szuka się kolejnego wyzwania. Niejednokrotnie też zostaje się w firmie, przechodząc do pracy nad inną grą. Małe studia na pewno dają więcej swobody niż te duże – co bardzo cenię.

Gdzie dzisiaj najczęściej są wykorzystywane ilustracje, które pani tworzy albo inaczej mówiąc, z czym można się do pani zgłosić?

Ilustrator może stworzyć postacie brand hero, czyli postać marki. Kto z nas nie zna ludzika Michelin, to najlepszy przykład. Moim dziełem, którym mogę się pochwalić w tym zakresie, jest postać rybki Mollinek dla tranów Mollers. Początkowo znajdować się ona miała tylko na naklejkach dla dzieci, które miały działać na zasadzie odznaki dzielny pacjent. Rybka jednak tak się spodobała, że trafiła na różne produkty, stając się głównym bohaterem marki. Ilustracje mogą zdobić bonusy dla klientów, różnego rodzaju czasopisma. Ostatnio dużo czasu poświęcam na concept art, czyli najogólniej rzecz ujmując prezentację jakiegoś pomysłu gównie w branży gier. Za pomocą obrazu opowiadam o postaciach, miejscach, potworach, maszynach. Rysuję też storyboardy, które są wizualnym przewodnikiem w realizacji m.in. filmów reklamowych czy animacji. Często w tym zakresie współpracuję z branżą medyczną. Moja praca polega na myśleniu, kreowaniu i późniejszym rysowaniu. Ważna jest cierpliwość, systematyczność, samodyscyplina.

 

Współpracuje pani z Joanną Łabeńską, czego konkretnie ta współpraca dotyczy?

Z Joasią poznałyśmy się na spotkaniach jednej z grup BNI, organizacji zrzeszającej przedsiębiorców. Obie związane jesteśmy z branżą artystyczną, Joasia robi zdjęcia, ja zajmuję się ilustracją i projektowaniem graficznym. Połączyłyśmy więc siły i zdjęcia produktów, które wykonuje Joasia, trafiają potem do mnie na retusz, dzięki czemu powstaje perfekcyjne dzieło. Jestem naprawdę wszechstronna, potrafię stworzyć dobrą ilustrację, ale i niezgorsze opakowanie na jakiś produkt. To daje mi pewną przewagę na rynku.

Skoro o tej wszechstronności mowa, to rysuje pani także osoby. Skąd taki pomysł? To przygotowanie do życia w metaversum?

Raczej nie. To był pomysł na to, jak najlepiej zaprezentować moje możliwości ilustracyjne. I się udało. Stałam się przez to na pewno bardziej rozpoznawalna, na przykład przez członków BNI, których często portretuję w ramach zabawy.

Rozmawiał Damian Karwowski
Zdjęcie Justyna Tomczak

Świetlik Agnieszka Niedźwiadek
tel.  604 093 006
e-mail: agnieszka.niedzwiadek@gmail.com

FB:  Świetlik Agnieszka Niedźwiadek
Portfolio: www.behance.net/Niedzwiadek

 

Agnieszka Niedźwiadek
Ilustratorka oraz grafik projektowy. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi z tytułem magistra sztuki na Wydziale Grafiki i Malarstwa, a również studia podyplomowe z zakresu komiksu i ilustracji. Ukończyła kurs concept artu i digital paintingu, który uzupełnił jej wiedzę i umiejętności. Stara się cały czas szlifować zdolności uczestnicząc w różnego rodzaju festiwalach i warsztatach dotyczących projektowania i digital paintingu. Współpracuje z wydawcami z Polski i zagranicy, tworzy projekty opakowań, ilustracji, concepty do gier czy gier planszowych. Zajmuje się również preprodukcją do animacji. Rysuje komiksy i storyboardy oraz tworzy ilustracje dla dzieci i dorosłych.