Iza Połońska

Klikalność czy merytoryka? 

Nie mam w domu telewizji. Od lat. Nie tęsknię za nią wcale. Choć czasem sama się w niej pojawiam,  ze smutkiem konstatuję, iż niestety nijak obecna telewizja nie przypomina telewizji mojego dzieciństwa. A były to lata 80. i 90. ubiegłego stulecia. Wiem, powiecie, że to dawno temu było. Wcale nie tak dawno, wciąż pamiętam! I żeby nie było, uważam, że każdy z obecnych na rynku telewizyjnych potentatów kłamie i szkodzi. Jeden ze względów politycznych, drugi ze względów finansowych.

O pierwszym wiemy wszystko, tłumaczyć nie trzeba. A w przypadku drugiego -interesowność jako jedyne kryterium telewizji komercyjnej, uświadomiła mi nie tak dawno na spotkaniu z kobietami w Poznaniu, obecna szefowa TVN pani Lidia Kazen.

Telewizja ma w przysłowiowym nosie edukowanie ludzi. Telewizja chce zarabiać na uwadze oglądających. Prosty przekaz. Tyle w temacie.

Nikt nie powinien się zatem dziwić, że o koncesję i przetrwanie stacji trzeba walczyć. Siła telewizji jest ogromna. Naród głupieje. W zastraszającym tempie. Po prostu. Jaka treść, takie myślenie.

W minione wakacje postanowiłam obejrzeć festiwal w Sopocie. Wiadomo, skrzywienie zawodowe. Na całe szczęście jest to możliwe i online. Na ekranie gimnastykowały się osoby znane głównie z tzw. sociali, czyli z mediów społecznościowych.

Nie było tam żadnej merytoryki, żadnej umiejętności, żadnego wdzięku. Nawet ruch, sposób poruszania się (o jakości mówienia, budowania zdań, dykcji nie wspomnę), przypominały jakiś mało udany kabaret. Groteska jednym słowem. W dodatku za ciężkie pieniądze.

Zastanawiam się, kto postanowił, że teraz to media społecznościowe będą wyznaczać trendy? Kto jest odpowiedzialny za postępującą w zastraszającym tempie niezdolność do krytycznego myślenia wśród naszych rodaków? Lajki w ilości setek tysięcy i milionów na IG i TT pojawiają się zazwyczaj przy treściach tzw. lifestyle’owych lub tych związanych z wyglądem.

Dlaczego dajemy sobie wciskać ten kicz, bo nie napiszę, że kit, choć tak właśnie myślę. Moje pokolenie weszło w dużej mierze w ten trend. Dziś nikt niczego nie krytykuje, jest moda na nieocenianie. Czasem zastanawiam się, dokąd to nas zaprowadzi. Bo przecież nie wyobrażamy sobie, by hipotetyczny autokar z naszymi dziećmi prowadził kierowca bez prawa jazdy…?

Cieszy mnie, że młodzi krytykują ten świat. Wierzę w Nich! Widzą ten zalew znakomicie opakowanych nieumiejętności. Komentują, dziwią się, że jako społeczeństwo, my dorośli jesteśmy zupełnie bierni w tej kwestii.

Najbardziej ze wszystkiego wierzę, iż dzisiejsi nastolatkowie uwolnią nas od pustoty i braku profesjonalizmu. Nadchodzi ich czas.

A my, przypomnijmy sobie frazę Poety polskiej piosenki z tekstem: „Tatusiu, róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce…”. I niech nam się zechce. Reagować.