O trudnych początkach tworzenia hotelowej marki, o wyzwaniach, trudnościach i wielkiej satysfakcji z działalności hotelu, a także o celebracji jubileuszu opowiada Katarzyna Myszka, łodzianka, Prezes Zarządu spółki Film Hotel w Łodzi.
Dziesięć lat to kamień milowy w historii każdej działalności. Ale ciężka praca zwykle rozpoczyna się na długo przed oficjalnym startem. Jak Pani wspomina same początki, jeszcze zanim otworzyliście hotel?
To był bardzo intensywny czas, mieliśmy sporo wyzwań. Po pierwsze w Polsce nie było wówczas żadnego hotelu marki DoubleTree by Hilton, musieliśmy przecierać szlaki. To niosło za sobą dużo pracy. Dla przykładu musieliśmy opracować tłumaczenia na język polski wszystkich materiałów hotelowych. Znaleźć i zaakceptować z siecią DoubleTree by Hilton dostawców wyposażenia, opracować regulaminy, procedury, materiały graficzne itd. Taka praca u podstaw na pewno była wymagająca, ale z drugiej strony pozwoliła nam wgryźć się w szczegóły i zdobyć dużą wiedzę na temat marki i jej standardów. W hotelu sieciowym nie ma miejsca na przypadek. Jako pionierzy na rynku polskim czuliśmy duże wyróżnienie, ale i odpowiedzialność.
Drugą ważną kwestią był fakt, że w tamtym czasie na łódzkim rynku był tylko jeden hotel czterogwiazdkowy, nie było więc łatwo pozyskać doświadczonych specjalistów z branży. Musieliśmy poświęcić sporo uwagi budowie odpowiedniego zespołu. Ale udało się i to procentuje, bo duża część z zatrudnionych wtedy osób jest z nami do dziś, niejednokrotnie piastując wysokie stanowiska kierownicze.
Wspominam ten czas, jako niesamowity, pełen nabywania nowych umiejętności, popełniania błędów i intensywnego kontaktu z naszym franczyzodawcą. Wyjątkowe było też sprzedawanie produktu, którego faktycznie jeszcze nie było. Proszę sobie wyobrazić, że przestrzenie przeznaczone pod konferencje pokazywaliśmy na etapie budowy i przyszłych klientów oprowadzaliśmy w kaskach.
Jakie były największe trudności podczas tych dziesięciu lat?
Wiele wyzwań pojawiło się po tym, gdy odkryliśmy potencjał eventowo-konferencyjny naszych hal, w których do czasu otwarcia hotelu odbywały się jedynie koncerty. W założeniach sieci hotel miał być obiektem biznesowym, ze średniej wielkości zapleczem konferencyjnym, a bezpośrednie przejście do klubu Wytwórnia – atrakcją dla nocujących w nim gości. Te założenia zostały bardzo szybko zweryfikowane i już w pierwszym roku działalności w halach zaczęły odbywać się duże gale i kongresy. Ta popularność odrobinę nas przerosła, więc nie obyło się bez wpadek, o których teraz myślę z uśmiechem, ale wtedy powodowały sporo stresów. Pierwsze wydarzenie, które obejmowało wszystkie cztery hale, to była jazda bez trzymanki. Brakowało przeszkolonej obsługi, naczyń, odpowiedniego zaplecza… Na szczęście wydarzenie organizowała wspaniała agencja, która zakasała rękawy i razem z nami walczyła o sukces eventu. Od tamtej pory zrealizowaliśmy tysiące konferencji, ale o tej jednej nigdy nie zapomnę.
Naturalnie okres pandemii był dla nas wręcz traumatycznym przeżyciem. Dla hotelu konferencyjnego, który organizuje kongresy na setki, tysiące uczestników, rządowe obostrzenia oznaczały walkę o przetrwanie. Pamiętam, jak czekaliśmy na kolejne konferencje prasowe dotyczące zmian do obowiązujących restrykcji, żeby wiedzieć, jakie usługi i na jakich warunkach możemy sprzedać w kolejnym tygodniu… Był to też okres dużej kreatywności. Czas, w którym musieliśmy się mocno nagimnastykować, żeby stworzyć jakąkolwiek ofertę. Na przykład na walentynki 2021 mieliśmy ofertę w trzech różnych wariantach, żeby być gotowym na różne wersje obostrzeń. Wtedy też powstał pomysł na „pączkowy pit stop” przed hotelem, czyli taki tłusty czwartek na wynos, który kontynuujemy do dziś.
A co Pani wspomina jako największe sukcesy?
Skoro jesteśmy na rynku dziesięć lat, to nasz pomysł na biznes raczej działa. Zawsze czuję dumę, gdy trudny, wymagający klient wychodzi od nas usatysfakcjonowany lub gdy udaje się jakieś naprawdę skomplikowane dla nas wydarzenie. Mimo dziesięciu lat funkcjonowania nasi klienci cały czas potrafią zaskoczyć mnie swoją kreatywnością, nasz obiekt elastycznością, a nasz zespół rozwiązaniami. Ogromnie cieszy również, że w tym roku ponad dziesięć procent załogi świętuje swoje dziesięciolecie pracy dla hotelu. To kawał życia i czuję dumę, że tyle osób wybrało spędzenie tego czasu właśnie z nami. Bardzo im za to dziękuję.
Jak przez te wszystkie lata Waszej działalności zmieniał się rynek w Łodzi?
Gdy zaczynała się budowa, w Łodzi funkcjonował tylko jeden hotel czterogwiazdkowy. Gdy się otwieraliśmy, były już trzy hotele w naszej kategorii. Nagle ze znikomej pojawiła się całkiem spora podaż pokoi w wyższym standardzie. Nie obyło się bez walki cenowej. Obecnie w Łodzi mamy już ponad tysiąc trzysta pokoi w standardzie czterech gwiazdek i mogę śmiało powiedzieć, że rynek się ustabilizował. Cieszą kolejne inwestycje. Każdy nowy hotel czy przestrzeń eventowa uatrakcyjnia miasto dla organizatorów. Łódź ze swoim położeniem doskonale nadaje się na konferencyjne centrum Polski i marzy mi się, by moje rodzime miasto mogło się kiedyś tak nazwać.
Gdybyśmy teraz cofnęli czas, to jaką radę dałaby Pani sama sobie na początku? Czy patrząc z dzisiejszej perspektywy, warto byłoby coś zmienić?
Spółka jest teraz w fajnym miejscu. Udało nam się podnieść po naprawdę ciężkim czasie pandemii, mamy świetny zespół pracowników, ugruntowaną pozycję na rynku, ale i potencjał do dalszego rozwoju. Wszystko, co się po drodze wydarzyło, doprowadziło nas do tego miejsca, więc raczej nic bym nie zmieniała. A rady? Dziesięć lat temu i tak bym ich nie posłuchała.
Jubileusz wymaga odpowiedniego świętowania. Co planujecie w ramach celebracji dziesięciolecia?
Chcieliśmy przygotować coś wyjątkowego, co nie tylko będzie celebracją dziesięciolecia hotelu, ale i piętnastolecia klubu Wytwórnia. Poczuliśmy, że to dobry moment, by wrócić do korzeni miejsca, w którym stoi hotel, czyli do dawnej Wytwórni Filmów Fabularnych. Drugiego września odbędzie się jedyny w swoim rodzaju koncert pomnik polskiej muzyki filmowej: „Ziemia Obiecana”. Orkiestra pod przewodnictwem mistrza Jana Stokłosy przedstawi nowe aranżacje piosenek z kultowych polskich produkcji filmowych. To przecież tu, w łódzkiej Wytwórni Filmów Fabularnych powstały takie dzieła jak: „Czterej pancerni i pies”, „Stawka większa niż życie” czy „Nie lubię poniedziałku”. Utwory właśnie z tych ponadczasowych filmów i seriali będą osią naszego koncertu. To wydarzenie zapoczątkuje też coroczny festiwal „People in Tune”, podczas którego będziemy celebrować różne gatunki muzyczne. Poza wspomnianym koncertem planujemy warsztaty muzyczne dla dzieci oraz projekcje koncertu z otwarcia hotelu „Four Colors of Łódź” Zbigniewa Preisnera.
Jaka jest Pani filozofia prowadzenia biznesu? Z czego jest Pani najbardziej dumna?
Na pewno jestem wymagająca, przywiązuje wagę do szczegółów, ale staram się też być elastycznym szefem z ludzką twarzą. Moim zdaniem skuteczne zarządzanie nie opiera się na jakiejś konkretnej doktrynie, a na zbieraniu własnych doświadczeń, korzystaniu z doświadczeń swoich pracowników, umiejętności podejmowania decyzji i dopasowania się do otoczenia. Na pewno jestem dumna ze swojego zespołu i miejsca, do którego wspólnie dotarliśmy.
Czego życzyć Pani i całemu zespołowi DoubleTree by Hilton Lodz?
Spokojnych czasów, z resztą sobie poradzimy!
Zdjęcie Justyna Tomczak
DoubleTree by Hilton Lodz
Łódź, ul. Łąkowa 29
tel. 42 208 80 00
e-mail: lcjdl.res@hilton.com
www.doubletreelodz.pl