Miejsca

W Selgrosie biznes robimy wspólnie z naszymi klientami

W Selgrosie biznes robimy wspólnie z naszymi klientami

Ważny punkt na handlowej mapie Łodzi

W czasie ponad dwudziestu lat działalności hali Selgros zakupy robiły u nas trzy pokolenia. Pierwszym było to, które do nas przyszło, gdy pojawiliśmy się w Łodzi, drugie, które się u nas wychowało, a trzecie właśnie do nas wchodzi – MAREK CHRUŚCIELEWSKI, dyrektor hali przy Rokicińskiej 190 opowiada o tym, dlaczego Selgros jest tak ważnym punktem na handlowej mapie Łodzi.

Od piętnastu miesięcy handel działa w cieniu pandemii koronawirusa. Czy Selgros, a dokładnie hala, którą Pan kieruje, odczuł skutki ograniczeń związanych z COVID-19?

Handel wielkopowierzchniowy i hurtowy obronił się przed lockdownem. Dysponujemy dużą powierzchnią handlową, co sprawia, że klienci przyjeżdżają do nas bez obaw. Oczywiście wprowadziliśmy ograniczenia ilości klientów, ale one nie spowodowały znacznego ograniczenia dostępności naszego marketu. Pojawiły się za to inne problemy. Na przykład gastronomia, ze zrozumiałych względów, zdecydowanie mniej kupowała podczas pandemii. Zresztą cały sektor horeca został przez lockdown skutecznie zablokowany, co odczuliśmy. Niektórzy nasi klienci gastronomiczni, którym udało się przestawić usługi na dostawę do klienta, przetrwali, ale trzy czwarte przedsiębiorców z tego sektora przestało u nas kupować, ponieważ zawiesili lub zlikwidowali działalność. Na szczęście mamy kilka segmentów odbiorców i udało się zrównoważyć nasze obroty.

Jakie to segmenty?

Handel detaliczny, czyli małe sklepy i niewielkie sieci, klient indywidualny, który kupuje na własne potrzeby, różne zakłady zaopatrujące się u nas na przykład w artykuły biurowe. Udało nam się zwiększyć udział tych grup w całym portfelu zakupowym. To było możliwe dzięki temu, że mieliśmy otwartą halę i znacznie wzrosła u nas frekwencja kupujących. Dostępność małych sklepów i dyskontów została ograniczona ze względu na ich powierzchnię. Dlatego znaczna część kupujących trafiła do nas.

Czy w jakiś sposób pomagacie tym klientom, którzy po lockdownie wznawiają działalność gastronomiczną?

Wszystkim, którzy otwierają się i wznawiają działalność, dajemy możliwość skorzystania z organizowanych przez nas akcji wspomagających. Mogli u nas bezpłatnie zaprezentować swoją działalność i wyroby. Do każdego klienta podchodzimy indywidualnie i jeżeli możemy pomóc, to zawsze znajdziemy na to sposób.

W ostatnim czasie ceny towarów w sklepach poszły w górę. Również w Selgrosie. Co przyczyniło się do tych wzrostów?

O cenach w Selgrosie, decydują nasi dostawcy i inflacja. Ceny, przede wszystkim artykułów spożywczych, generalnie poszły w górę. Przy niektórych asortymentach te podwyżki przekroczyły nawet pięć procent. Tak samo poszły w górę ceny produktów importowanych, szczególnie z Dalekiego Wschodu. Załamały się dostawy z tego kierunku i w związku z tym pojawiły się niedobory w asortymencie, a to zawsze skutkuje wzrostem cen. Poza tym podrożał transport. Na przykład frachty kontenerów podrożały o kilkadziesiąt procent. To przełożyło się na wzrost cen towarów, które w tych kontenerach są przewożone.

A co będzie z galeriami handlowymi i hipermarketami? Wrócą po lockdownie do stanu sprzed pandemii? Niektórzy uważają, że to raczej niemożliwe.

To jest temat bardziej skomplikowany. Dziś handel rozwija się właśnie w takim kierunku, jaki proponują galerie handlowe, czyli koncentracja wielu różnych sklepów i usług w jednym miejscu. W przypadku galerii handlowych trzeba zdać sobie sprawę z tego, że stały się one elementem popkultury. Proszę zwrócić uwagę jak ważną częścią galerii handlowych są food courty, restauracje i kawiarnie. Do galerii nie przychodzi się wyłącznie na zakupy, lecz również po to, a może przede wszystkim po to, by spędzić w nich czas. Dawniej takimi miejscami w mieście były rynki. Dziś tę rolę przejęły galerie handlowe. Dlatego wydaje mi się, że mówienie o ich upadku jest zdecydowanie przesadzone. Poza tym galerie są nastawione na wynajem powierzchni i żyją z tego, co zapłacą im najemcy. Z pewnością ucierpiały podczas lockdownu, ale ich przyszłość nie wydaje mi się jakoś szczególnie zagrożona. Ludzie szybko tam wrócą. A jeżeli chodzi o handel w hipermarketach, które od jakiegoś czasu zmieniają się w minigalerie, to warto wiedzieć, że działalność takich miejsc konstytuuje największa jednostka handlowa. Cała reszta jest niejako na dokładkę. Lockdown nie spowodował zamknięcia tych przestrzeni, ponieważ sklepy prowadzące sprzedaż artykułów spożywczych mogły działać przez cały czas. Hipermarkety obroniły się zatem, ale większość małych punktów, które tam działały, poniosły spore straty. I teraz trudno przewidzieć co z tego wyniknie. Życie jednak nie znosi próżni, więc można założyć, że we wszystkie opuszczone miejsca wejdzie ktoś inny.

Można powiedzieć, że pandemia zdewastowała łódzką gastronomię. Pojawiają się jednak opinie, że tę sferę łatwo będzie odbudować. A Pan co sądzi na ten temat?

To prawda, w gastronomii jest sporo ofiar lockdownu. Wielu przedsiębiorców musiało pozamykać lokale, inni prowadzili biznes, ale z dużymi stratami. Niektórzy, żeby spłacić zobowiązania, wyprzedawali sprzęt i wyposażenie, a nawet majątek osobisty. To rzeczywiście dramat tej branży. Jeszcze przez wiele lat nad gastronomią będzie ciążyło widmo ogromnego ryzyka. Każdy biznes jest obarczony jakimś ryzykiem. W tej branży, jak się okazało, jest ono szczególnie wysokie. Ale jak już mówiłem, życie nie znosi próżni, więc jeżeli niepoprzedni właściciele to nowi zagospodarują lokale, które dziś stoją puste. Za to problemem i to całkiem poważnym, który wpłynie na odbudowę branży gastronomicznej, może być rynek pracy. Z gastronomii do innych branż odeszło wielu pracowników – kucharzy, pomocy kuchennych, kelnerów, pracowników obsługi. Musieli znaleźć inne źródło zarobku. Przebranżowili się i wybrali pracę może mniej płatną, ale za to stabilną i zupełnie niezwiązaną z gastronomią. Trafili do handlu, produkcji, logistyki. Czy wrócą? Nie jestem przekonany.

Czyli będzie ciężko?

Łatwo nie będzie na pewno, ale proszę zobaczyć reakcję ludzi, którzy po zdjęciu restrykcji tłumnie ruszyli do kawiarni i restauracji. I nie chodzi tylko o to, że poszli tam, by coś zjeść, lecz żeby ze sobą pobyć. To pokazuje, że jest wielka potrzeba spotkań i wspólnego spędzania czasu. Poza tym zmienia się nasz styl życia, polubiliśmy restauracje, puby, kawiarnie i spędzanie w nich czasu. Dlatego uważam, że powrót branży gastronomicznej do stanu sprzed pandemii jest możliwy, tylko pytanie, kiedy on nastąpi.

Selgros pojawił się w Polsce 25 lat temu. Rok później otwarto pierwszą halę w Poznaniu, dwa lata później ruszył handel w łódzkiej hali przy Rokicińskiej. Co wyróżnia Selgros spośród innych podmiotów zajmujących się handlem hurtowym?

Naszym głównym zadaniem było, jest i będzie dostarczanie klientowi towaru dobrej jakości, w oczekiwanym asortymencie i za przyzwoitą cenę. Ten warunek udaje nam się spełniać od lat. Poza tym zapewniamy komfort zakupów, jakiego nie uświadczy się w podobnych placówkach. Dodatkowo nasze hale zostały przebudowane pod kątem zmieniającego się klienta i jego oczekiwań. Zaoferowaliśmy stoiska przyjazne wizualnie i bardziej dostępne. Warto też zwrócić uwagę na to, że w czasie ponad dwudziestu lat działalności hali przy Rokicińskiej zakupy robiły u nas trzy pokolenia. Pierwszym było to, które do nas przyszło, gdy pojawiliśmy się w Łodzi, drugie, które się u nas wychowało, a trzecie pokolenie właśnie do nas wchodzi. A zmiany pokoleniowe pociągają za sobą zmiany mentalne i inne oczekiwania. Musimy się do nich dostosować i robimy to.

W jaki sposób?

A choćby wprowadzając do sprzedaży detalicznej produkty na wagę, czy pieczywo wypiekane u nas, nie mówiąc o wędlinach i serach w detalicznych ilościach. Proszę nie zapominać też o bardzo szerokim asortymencie ryb, które chętnie są u nas kupowane oraz warzywach i owocach dostępnych w dużym wyborze i w warunkach gwarantujących utrzymanie świeżości i jakości. Ważne jest też to, że kierownictwo Selgros dostrzega konieczność tych zmian, potrafi przewidywać określone trendy i reagować na zmieniającego się klienta.

Selgros zmienił i cały czas zmienia system zaopatrzenia polskich przedsiębiorców działających w handlu detalicznym i branży horeca. Gdybyśmy mieli porównać handel sprzed 25 lat do dzisiejszego to jakie są główne różnice?

Różnice są tak wielkie, że trudno o nich krótko opowiedzieć. Ponad dwadzieścia lat temu do Polski trafiły praktycznie wszystkie największe sieci handlowe. Jednak do dziś nie wszystkie przetrwały. To pokazuje, że nie każdy zdał egzamin i znalazł sposób na dopasowanie się do oczekiwań klientów. Pojawiły się dyskonty wielkich sieci, które były niejako odpowiedzią na takie potrzeby klientów, jak bliskość i dostępność. Dyskonty weszły do małych miasteczek, a nawet wsi i dziś można je spotkać praktycznie wszędzie.

Kolejna zmiana, to konsolidacja handlu krajowego i zmiany organizacyjne rodzimych grup handlowych, które skutecznie zaczęły rywalizować z zagranicznymi.

Do tego nie należy zapominać o wzroście konsumpcji praktycznie wszystkich artykułów, co spowodowało zmiany w cenach, a tym samym ich większą dostępność. Weźmy na przykład sprzęt AGD. Łatwo można przeliczyć, ile pensji przed dwudziestu paru laty trzeba było przeznaczyć na zakup pralki, a dziś łatwiej policzyć ile pralek kupi się za jedną pensję. Teraz nie trzeba się zapisywać na pralkę czy lodówkę, a telewizory można brać bezpośrednio z palety tak, jak inne artykuły konsumpcji bezpośredniej. W ostatnich latach handel podzielił się na bardzo wyraźnie sektory. Mamy handel indywidualny, usieciowiony, dyskontowy, wielkopowierzchniowy, a także internetowy. Rozwija się handel z dostawą do klienta. Każdy sektor jest tak samo ważny, a wszystkie razem tworzą rynek handlowy. Ważne jest też to, że rozwój handlu pozytywnie stymuluje produkcję. Asortyment jest coraz lepszy przy zachowaniu podobnych cen i jest go coraz więcej. Szczególnie jeśli chodzi o produkcję spożywczą. Najbardziej dało się to zauważyć podczas sytuacji kryzysowej związanej z pierwszą falą pandemii. Towar znikał z rynku, ale nie brakowało go. Niewielkim problemem była dystrybucja, która nie nadążała za gwałtownie zwiększonym zapotrzebowaniem i produkcja, która nie była przystosowana do takich sytuacji. Jednak szybko chwilowe braki zostały uzupełnione.

No właśnie, a czy pandemia koronawirusa zmieniła nawyki zakupowe Polaków?

Polscy konsumenci charakteryzują się tym, że robią zakupy ze znacznie większą częstotliwością, niż na przykład Niemcy czy Francuzi. Statystycznie codziennie zaglądamy do sklepu i to nie po pieczywo, czy świeży twaróg, lecz po różne produkty. Nasz koszyk zakupowy w porównaniu do konsumentów z Europy Zachodniej jest częściej napełniany, lecz przy tym jest znacznie mniejszy. Z kolei pandemia sprawiła, że Polacy przestraszyli się, że dystrybucja stanie i nastąpi powszechny brak zaopatrzenia. Dlatego z półek zniknęło praktycznie wszystko. Wykupiono mąki, kasze, ryż, żywność pakowaną w puszki i słoiki, artykuły higieniczne. Na szczęście producenci zareagowali szybko, dystrybucja też i wszystko wróciło do normy. Zwiększyło się także zainteresowanie e-handlem. Mamy klientów, którzy prowadzą taką działalność i zaopatrują się u nas i oni znacznie zwiększyli swoją sprzedaż.

Eksperci zajmujący się handlem i praktycy twierdzą, że najważniejszą częścią handlu są relacje z klientami. Cała reszta, czyli na przykład promocje, to tylko dodatek. Zgodzi się Pan z tym? Jak Państwo budujecie te relacje?

Relacje z klientami to podstawa naszej działalności. Mamy klientów, którzy są z nami od ponad dwudziestu lat, czyli od początku działalności hali. Powiem więcej, to jest znaczna i ważna grupa. Pielęgnujemy te relacje, a wiedzą o tym wszyscy, którzy prowadzą biznes i kiedykolwiek robili u nas zakupy. To wynika z początków naszej działalności, kiedy ciężko było pozyskać klientów i każdy był dla nas ogromnie ważny. O tamtych czasach mówię, że to było jak sadzenie trawnika po jednej trawce. Dziś z mamy z klientami regularne kontakty. Po to, by znać ich potrzeby i oczekiwania. Mamy zasadę, której się trzymamy, a która głosi, że biznes robimy wspólnie. Nie my swój, a oni swój, tylko taki, że my pracujemy na ich rzecz, a oni robiąc u nas zakupy, działają na naszą korzyść. Podstawą naszej relacji z klientami są też nasi pracownicy. W tej sferze zapewniamy bardzo dużą stabilność naszej kadry, co owocuje długotrwałymi relacjami. Wśród naszej załogi ponad 50 osób pracuje od początku hali.

Mamy w Łodzi dwie hale Selgros, a w całej Polsce dziewiętnaście. Widać, że Polacy potrzebują Selgrosa, a łodzianie szczególnie. Czy Łódź jest dobrym miejscem na prowadzenie handlu hurtowego?

Decyzja o tym, ile hal jest w mieście, jest uzależniona od jego wielkości. Łódź jest duża, dlatego zdecydowaliśmy się uruchomić tutaj dwie hale. W Warszawie są cztery, podobnie na Śląsku. Liczba hal świadczy też o tym, że chcemy być blisko klienta. Dbamy o to, żeby miał dobry dojazd i jadąc do nas, nie musiał spędzać kilku godzin w korkach. Proszę zauważyć, że w Łodzi większość obiektów wielkopowierzchniowych zlokalizowana jest blisko centrum miasta, w innych miastach są to lokalizacje oddalone od centrum. Jednak lokalizacja nie wszystkim wystarczyła. Niektóre sieci opuściły już nasze miasto. A odpowiadając na pytanie, mogę powiedzieć, że jak każda duża aglomeracja również Łódź jest dobrym miejsce do prowadzenia handlu wielkopowierzchniowego.

Co jest największą zaletą zakupów w Selgrosie? Dlaczego warto zostać Państwa klientem?

Na ten temat można mówić i mówić, więc powiem tylko o jednej, podstawowej zalecie. W Selgrosie mamy kilkadziesiąt tysięcy produktów, które czekają na klienta. Takiej gamy towarowej, w takiej rozpiętości i jakości, nie ma gdzie indziej. To jest cecha, która wyróżnia nas ewidentnie. Robiąc u nas zakupy, ma się wyjątkowy wybór.

Selgros stara się wspierać lokalny sport i kulturę. Co w ten sposób firma może osiągnąć?

Dzięki tej działalności mocno wpisujemy się w lokalne społeczności, które zaczynają nas traktować, jak kogoś stąd. Trafiliśmy do środowisk opiniotwórczych, działających na rzecz lokalnie ważnych inicjatyw. Dziś jesteśmy marką, która dobrze się kojarzy, rozpoznawalną i wspierającą różnorodne wydarzenia. To może nie przekłada się bezpośrednio na sprzedaż, ale gdy ktoś potrzebuje zrobić duże zakupy, to o nas pamięta. W wyjątkowej atmosferze, w przyjaznym otoczeniu i mając praktycznie nieograniczony wybór.

Rozmawiał Robert Sakowski
Zdjęcia Paweł Keler