Ludzie

W Polsce żyje się coraz lepiej

W Polsce żyje się coraz lepiej

Społecznik, przedsiębiorca, fan win z Burgundii. W Polsce od 25 lat – Eric Salvat, szef UFE w Polsce, właściciel Axia Digital.

LIFE IN. Łódzkie: Jest Pan przewodniczącym UFE w Polsce. Czym jest i czym zajmuje się ta organizacja?

Eric Salvat: Union des Français de l’Etranger to Stowarzyszenie Francuzów Zagranicą. Jest to organizacja działająca od 1927 roku, której celem jest opieka nad obywatelami francuskimi, którzy zdecydowali się na wyjazd z Francji. Nie powielamy zadań, które realizują konsulaty czy ambasady lecz uzupełniamy je.

Na czym polega ta opieka?

Na przykład informujemy rodaków co mają zrobić, żeby podczas pobytu za granicą nie stracili swoich praw we Francji, informujemy ich o sprawach związanych z podatkami i ubezpieczeniami. Robimy wiele imprez kulturalnych i sportowych, które nas integrują, pozwalają wymienić się doświadczeniami, spotkać się i porozmawiać.

Wie Pan ilu Francuzów na stałe mieszka w Polsce?

Około 8 tysięcy. Większość to osoby, które przyjechały do Polski na początku lat 90. i z Polską związały swoje życie – tu założyli rodziny, prowadzą swój biznes.

Jest Pan też właścicielem firmy Axia Digital, działającej w branży sprzedaży detalicznej. Czym zajmuje się firma?

Zaczęliśmy działalność w momencie, gdy w Polsce pojawiły się wielkie sieci handlowe – Auchan, E.Leclerc, Carrefour. Nasze usługi, to mówiąc w skrócie, przygotowywanie dla tych sieci platform sprzedażowych, przeznaczonych dla klientów detalicznych. Rozwiązania, które stosujemy są bardzo innowacyjne i chętnie wykorzystywane przez naszych partnerów. Ostatnio, we współpracy z Carrefour stworzyliśmy specjalną platformę Marketplace, która zapewnia klientom doskonałą obsługę podczas robienia zakupów przez internet. Warto dodać, że w Polsce jest centrala firmy, a we Francji uruchomiliśmy jej oddział.

Jak trafił Pan do Polski?

Pochodzę z Lyonu, tam studiowałem i tam podjąłem swoją pierwszą pracę w Izbie Przemysłowo-Handlowej. Akurat wtedy podpisano porozumienie o partnerstwie Łodzi i Lyonu i zorganizowano misję do Polski, w której uczestniczyłem. Pomagaliśmy tutaj tworzyć Łódzką Izbę Przemysłowo-Handlową i realizowaliśmy różne działania związane z partnerstwem. Dostrzegłem w Polsce ogromny potencjał i szansę na to, że można tu ruszyć z ciekawym biznesem.

Dlaczego Łódź? Nie myślał Pan o Warszawie?

Myślałem, ale moja żona nie chciała wyjeżdżać z Łodzi. Nie żałuję tej decyzji. Łódź się zmienia, z roku na roku żyje się tutaj coraz lepiej. A do Warszawy jest niedaleko. Jeżdżę tam kilka razy w tygodniu, bo tego wymagają sprawy zawodowe.

Ma Pan w Łodzi miejsca, w których lubi spędzać czas?

Bardzo dużo pracuję, więc mam problem z wolnym czasem. Ale jak już znajdę chwilę wolnego, to lubię wyjść na Piotrkowską albo odwiedzić Manufakturę. Ciekawym miejscem jest Off Piotrkowska. Pojawiają się nowe, ciekawe restauracje, gdzie jest coraz lepsze jedzenie. A tak przy okazji powiem, że kiedyś chciałem zorganizować w Łodzi takie miejsce jakim jest Instytut Paul Bocuse w Lyonie. Tam kształcą się najlepsi kucharze. Próbowałem zainteresować pomysłem władze Łodzi, ale bez efektu. Gdyby wtedy pomysł wypalił, to dziś w Łodzi mielibyśmy jedyną w Polsce szkołę, kształcącą artystów kuchni. Byłaby to też promocja polskiej i łódzkiej gastronomii.

Jakie danie z polskiej kuchni jest Pana ulubionym?

Żurek! Uważam, że to mega potrawa. Wystarczy go trochę uszlachetnić i można serwować w najlepszych restauracjach.

A wino jakie?

Oczywiście z Burgundii, mocne i delikatne. Lubię i znam się trochę na winie. Mam własną piwniczkę, co jest naszą rodzinną tradycją. Zresztą wino, to część francuskiej kultury. Uważam, że na świecie nie ma lepszego wina od francuskiego.

Niektórzy mówią, że wino z „nowego świata”, z Argentyny, Chile czy USA w niczym nie ustępuje francuskiemu…

To nieprawda. Przecież wszystkie te wina produkowane są ze szczepów winogron, które pochodzą z Francji. Szczepy można było przewieźć, ale ziemi się nie da. A wino to nie tylko winogrona. To też ziemia, na której rosną, słońce, które tam inaczej świeci, inna woda, którą podlewa się winnice i wiedza, która we Francji przekazywana jest z pokolenia na pokolenie.