Styl życia

Towarzyszę ludziom przy zmianie

Towarzyszę ludziom przy zmianie

O tym, jak być fit i co jest najważniejsze w dbaniu o kondycję, opowiada MONIKA WOJCIECHOWSKA, trener personalny, instruktor fitness, life coach, psycholog i właścicielka studia Personal Gym w Łodzi.

 

Coraz częściej zaczynamy dbać o kondycję i wygląd. Zdrowo się odżywiamy. Każdy robi to po swojemu, a po jakimś czasie odpuszcza, bo nie widzi efektów. Źle to robimy, czy chodzi o coś innego?

Dobrze, że w ogóle coś robimy, to po pierwsze. Po drugie, motywacja, która skłania nas do aktywności i diety ma to do siebie, że nie jest niewyczerpana. Zwykle jest z nami dwa tygodnie, u niektórych miesiąc, a później znika, a to za krótko, żeby zauważyć jakieś wybitne zmiany w naszej kondycji czy wyglądzie.

Dlaczego nasza motywacja trwa tak krótko?

Ponieważ nie widać efektów, czy nudzi nas powtarzanie w kółko tych samych ćwiczeń…? Powodów może być tyle, ile ludzi. Jednak warto zadać sobie wtedy pytanie: dlaczego już mi się nie chce? Może źle zdefiniowaliśmy cel działań, nie tak, jak powinniśmy, zabraliśmy się do ćwiczeń, zastosowaliśmy złą dietę.

A konkretnie?

Może się okazać, że bieganie nie jest dla nas najlepszym sposobem aktywności, a stosowana dieta jest zbyt drastyczna. Na przykład jeżeli lubiliśmy dobrze zjeść, a czipsy i cola były naszymi ulubionymi przekąskami i nagle zamieniliśmy to na jogurty i sałatki, to żaden organizm nie wytrzyma takiej zmiany. To samo z bieganiem, może na początek wystarczyłby dynamiczny marsz.

Zgrabna sylwetka, dobra dieta oraz doskonała forma fizyczna i psychiczna to dziś marzenia większości Polek i Polaków. Mam jednak wrażenie, że to takie gonienie króliczka?

I ma pan rację, a co więcej, jak już się zacznie gonić tego króliczka, to trzeba go gonić przez całe życie. O zdrowej diecie, idealnym wyglądzie i dobrej kondycji nie powinniśmy nigdy zapominać. I wtedy, kiedy mamy naście lat i w wieku dojrzałym. Pamiętajmy też, że w tej pogoni nie należy przesadzić, bo zdrowie mamy tylko jedno. Dlatego lepiej drogę do celu rozciągnąć w czasie i pokonywać małymi kroczkami. Stawiajmy sobie zatem realne cele, dzielmy działania na etapy i ruszajmy za tym króliczkiem, pamiętając, żeby przede wszystkim dbać o zdrowie. Reszta, czyli spadek wagi i lepszy wygląd, pojawią się przy okazji.

No to jakie cele stawiać sobie i jak je realizować bez nadmiernego obciążania organizmu?

Na początek taki, że w ciągu trzech miesięcy chcemy stracić nie piętnaście kilogramów, tylko trzy. Ograniczmy jedzenie, ale nie do jednego posiłku dziennie. Jedzmy to, co lubimy, ale mniej i zwracajmy uwagę na kalorie. Zrezygnujmy z windy i, kontrolując oddech, na własnych nogach pokonajmy jedno, dwa albo trzy piętra. Zaparkujmy auto nie tuż pod blokiem, w którym mieszkamy, lecz trochę dalej i zróbmy sobie szybki spacer. Jeżeli jeździmy do pracy tramwajem, to wysiądźmy dwa przystanki wcześniej i resztę drogi pokonajmy pieszo. Gwarantuję, że już po kilkunastu dniach poczujemy różnicę.

A może w tej pogoni za króliczkiem potrzebny jest trener personalny?

Trener personalny może nam w tym pomóc, ale nie wykona za nas pracy.

Na jaką pomoc trenera możemy liczyć?

Choćby na taką, że pomoże ustawić cele pod nasze możliwości, pokaże właściwą dietę, dołoży zestaw treningów i ćwiczeń, wzmocni mentalnie i sprawi, że będzie nam się chciało chcieć. Bo nie sztuka przychodzić na treningi kiedy się chce, tylko wtedy, kiedy się nie ma na nie ochoty.

Toż to człowiek od rzeczy niemożliwych, a tak na serio, to kim jest trener personalny?

To osoba, która indywidualnie pracuje ze swoim podopiecznym, dobierając mu treningi, a często także dietę do jego potrzeb i możliwości. To także osoba, która towarzyszy przy zmianie. Ze swoimi podopiecznymi mam stały kontakt, do ich dyspozycji jestem nie tylko przez ten czas, za który płacą, ale też wtedy, gdy mnie potrzebuję. Zawsze mogą do mnie napisać, poradzić się lub tylko zwierzyć, bo akurat mają kiepski czas. Wspieram ich, edukuję i jestem dla nich.

Takim trenerem może zostać każdy, czy trzeba mieć określone predyspozycje i odpowiednie wykształcenie?

Zacznę może od tego, że taka osoba musi mieć w sobie duże zasoby empatii. Poza tym liczy się odpowiednie wykształcenie, ponieważ przychodzą do nas różne osoby z różnymi problemami. Niektórym dokucza ból pleców, inni dopiero co wyleczyli kontuzję, a jeszcze inni cierpią na depresję. I przede wszystkim chodzi o to, żeby im krzywdy nie zrobić. Oczywiście ważne są też skończone kursy trenerskie, których jest bardzo dużo, a które są niezbędne do wykonywania tego zawodu. Bycie dobrym trenerem personalnym to też takie gonienie króliczka, bo przez cały czas trzeba się szkolić. I są to szkolenia z różnych dziedzin. Jedne pozwalają poznać anatomię i procesy fizjologiczne człowieka. Inne dają wiedzę z zakresu treningów fitness, a jeszcze inne pomagają dostrzec i zrozumieć problemy mentalne, z którymi musimy sobie radzić w różnych sytuacjach. Inaczej pracuje się z osobami, którym nic nie dolega, a inaczej z chorymi. Również kobiety w ciąży wymagają innego podejścia i ćwiczeń.

Pani z wykształcenia jest psychologiem. Czy to pomaga, czy przeszkadza w byciu trenerem personalnym?

Zdecydowanie pomaga. Zresztą nie tylko ja tak uważam. Moje klientki żartują czasami i mówią, że mam tu gabinet psychoterapeutyczny, w którym prowadzę terapię sportem. Jeżeli do tego dodam jeszcze life coaching, czyli umiejętność stawiania celów i motywowania do ich realizacji, to rzeczywiście w tym żarcie jest sporo prawdy. Przecież wiele problemów, z którymi musimy radzić sobie w życiu, zaczyna się w naszej głowie. I żeby się z nimi uporać, nie wystarczy wycisk na siłowni.

Dodatkowo zdobyła pani kompetencje instruktorki fitness i została dietetykiem. Wie pani wszystko o ludzkiej duszy i ciele. Ta wiedza daje większe możliwości?

Im szersza wiedza, tym większe kompetencje i możliwości. Tak więc rzeczywiście potrafię pomóc w różnych sytuacjach. A jeżeli w niektórych nie potrafię, bo przecież nie ma ludzi wszystkowiedzących, to przynajmniej wiem, kto może pomóc i do kogo skierować. Bywam trampoliną, z której można trafić do określonego specjalisty, a dzięki posiadanej wiedzy, sama potrafię przepracować wiele różnych przypadków.

To jednak nie jest pani takim trenerem personalnym, których spotykamy w klubach fitness i na siłowniach, którzy zadają określone ćwiczenia i kontrolują ich wykonanie.

Taka też jestem, ponieważ układam treningi i rozliczam z nich. Dodatkowe kompetencje pozwalają mi jednak na więcej. Na przykład pierwsza wizyta u mnie to godzinny wywiad, z którego dowiaduję się, kim jest pacjent, na co chorował lub choruje, co chce osiągnąć. Dzięki specjalnej wadze analizuję skład ciała i sprawdzam na przykład wielkość tkanki mięśniowej i tłuszczowej, zawartość wody w organizmie, wagę ciała i wiele innych parametrów. Potem wspólnie definiujemy cele i rozpisujemy sposoby i czas ich realizacji. Układam cały proces treningowy, dzięki czemu ludzie wiedzą, jakie ćwiczenia będą mieli na treningu za tydzień, za miesiąc i później.

Częściej przychodzą do pani kobiety czy mężczyźni?

Wśród moich podopiecznych większość stanowią kobiety i pary. Panowie zwykle wybierają klasyczną siłownię.

Rozumiem, że każdy kto odwiedzi pani studio może liczyć na to, że wyjdzie stamtąd pełen energii, z piękną sylwetką i zmotywowany do życia?

Oczywiście! Treningi są najlepszym lekarstwem na naszą niestabilną psychikę, stres, którego nie da się uniknąć, na poczucie beznadziejności, które często dopada nas w trudnych chwilach życia. Treningi dają pewność siebie, co pozwali nam żyć na naszych warunkach. Brak kondycji i siły to brak chęci do życia. A przecież każdy chce żyć jak najdłużej i być aktywnym cały czas. Jednak to wymaga od nas dbałości o swoje ciało i psychikę. Chętnie w tym pomogę. Zapraszam!

Rozmawiał Robert Sakowski
Zdjęcia Justyna Tomczak

Monika Wojciechowska
Personal Gym
Łódź, ul. Białostocka 7C
tel. 505 562 034
e-mail: monika_wojciechowska@interia.com