Sukcesów można jej naprawdę pozazdrościć. W ostatnim czasie oddanych zostało do użytku kilka reprezentacyjnych obiektów, za których projekty rewitalizacyjne odpowiada jej pracownia architektoniczna – Grupa Bardzo Twórcza: willa Hilarego Majewskiego, siedziba Sądu Apelacyjnego, Fabryka Aktywności Miejskich. Rozmawiamy z architektem Kamillą Galicką-Zys.
Od niedawna można podziwiać w Łodzi kilka zrewitalizowanych budynków, które są dziełem Pani pracowni architektonicznej – Grupy Bardzo Twórczej. Gratuluję serdecznie takiego sukcesu. Zacznijmy od willi Hilarego Majewskiego. Co było dla Pani największym wyzwaniem podczas tej rewitalizacji?
Wiele wyzwań napotkaliśmy podczas tej rewitalizacji, ale podjęliśmy się jej z wielką radością. Hilary Majewski to przecież znamienity łódzki architekt, któremu zawdzięczamy naprawdę sporo łódzkich ikon architektonicznych. Zdawaliśmy sobie sprawę, że zmierzenie się ze zdewastowaną tkanką jego rodzinnego domu nie będzie łatwym zadaniem, ale teraz, gdy willę można podziwiać w całej okazałości, nie żałuję ani minuty spędzonej nad tym projektem. W willi podczas inwentaryzacji przeprowadzonej wspólnie z konserwatorami zabytków dokonaliśmy wielu odkrywek, które pozwoliły nam dotrzeć do elementów stanowiących o pierwotnym wyglądzie wnętrza. Dzięki temu, że w latach sześćdziesiątych zabezpieczono odpowiednią farbą zdobienia sztukateryjne na sufitach, mogliśmy odtworzyć ich pierwotny wygląd, w niektórych miejscach pozostawiliśmy nawet fragmenty oryginalnych malowideł. A skoro mowa o sufitach, to na pewno dużym wyzwaniem była dla nas wymiana belek stropowych i więźb dachowych, które musiały odbywać się w taki sposób, by nie uszkodzić bogato zdobionych sufitów. I to się oczywiście udało. Kolejnym wyzwaniem było odtworzenie pierwotnego układu funkcjonalnego zaburzonego licznymi przebudowami podczas użytkowania budynku przez kolejnych lokatorów. To, co udało mam się zrewitalizować i teraz Państwo mogą oglądać, to tzw. część reprezentacyjna budynku, w którym na parterze była pracownia Hilarego Majewskiego, na piętrze mieściła się część mieszkalna, a na drugim sypialnie dzieci. Nie zachowała się oficyna, w której była kuchnia, łazienka i pokoje dla służby. I właśnie największy problem mieliśmy z ulokowaniem w willi pomieszczeń socjalno-technicznych. Ostatecznie znajdują się one obecnie na drugim piętrze.
Wobec tego, jakim celom służy obecnie willa?
Została zaprojektowana pod funkcje użytkowe, zgodnie z wytycznymi z przetargu. Mnie marzyłoby się tutaj muzeum Hilarego Majewskiego.
Wrócimy jeszcze na chwilę do detali, chciałbym się dowiedzieć, jak je odtwarzaliście.
Na podstawie wspomnianych już odkrywek, a także zachowanych czarno-białych zdjęć. Udało nam się odtworzyć parkiety, tapety, niektóre z nich wyprodukowano na podstawie wzorów odkrytych na ścianach, są więc praktycznie identyczne, jak w czasach, gdy żył i tworzył tu Hilary Majewski. W niektórych pomieszczeniach musieliśmy sobie sami dopowiedzieć, jak to mogło wyglądać. Wiedzieliśmy na przykład, że w jednym pomieszczeniu ściany zdobiła tapeta we florystyczne wzory, ale kolor to wynik licznych dyskusji z konserwatorami i nasza wspólna interpretacja.
Co sprawiło Pani największą przyjemność przy realizacji tego projektu?
Trudno wymienić mi jedną konkretną rzecz. Cały projekt był dla mnie wielkim, ekscytującym wyzwaniem. Samo projektowanie zajęło nam rok, potem w trakcie prac wykonawczych miałam nadzory budowlane. Projekt zaczęliśmy w 2018, a zamknęliśmy pod koniec 2022 roku. Odtworzyliśmy piękny kawałek historii naszego miasta i z tego jestem bardzo dumna.
Kolejny zrewitalizowany obiekt przez Pani pracownię może już nie obfituje w tyle detali, ale jest za to niezwykle reprezentacyjny. Mowa oczywiście o nowej siedzibie Sądu Apelacyjnego przy al. Kościuszki, w której wcześniej mieściły się wydziały Uniwersytetu Łódzkiego, a wcześniej…
Gimnazjum męskie i była to prawdopodobnie pierwsza konstrukcja żelbetowa w Łodzi. Pracę przy tym obiekcie zaczęliśmy w 2015, a oddany został do użytku również pod koniec 2022 roku. I tu też trzeba było zmierzyć się z wieloma wyzwaniami. Przy obiektach historycznych często nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co nas może spotkać podczas prac wykonawczych, więc pojawiające się problemy trzeba rozwiązywać niemalże na bieżąco.
Obiekt znamienity, czy i w tym przypadku było tak dużo detali jak w willi Hilarego Majewskiego?
Zdecydowanie nie, bo i też pełnił on zupełnie inną funkcję pierwotnie. Szkoły nie były tak bogato zdobione. Tu mieliśmy bogate polichromie w głównej klatce schodowej oraz w auli. Dużym wyzwaniem było umieszczenie windy w duszy schodów. Ze względu na to, że jest to budynek użyteczności publicznej winda w nim jest niezbędna, a końcowy efekt jest naprawdę zadowalający. Łatwiej było nam tu rozplanować układ pomieszczeń, gdyż tworzyliśmy go już pod konkretnego użytkownika. Fasadę otworzyliśmy, tak jak wyglądała, zmienił się jedynie kolor stolarki okiennej, na zewnątrz jest zielona, wewnątrz beżowa – kolorystyka zgodna z odkrywkami konserwatorskimi. Zupełną nowością jest za to podziemny parking, którego konstrukcję musieliśmy tak przygotować, by w przyszłości można było na nim postawić kolejny obiekt. I tak się stało – kolejnym etapem inwestycji jest uzupełniający układ budynek biurowy tzw. „wozownia” znajdujący się na tyłach obiektu, który zresztą formą nawiązuje do budynku głównego. Choć można było się tu pokusić o bardziej nowoczesną bryłę, jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego, jest spójna z budynkiem głównym.
A dlaczego dach częściowo pokryty jest dachówką, a częściowo blachą, nie można było wszędzie położyć dachówki?
Spostrzegawcza pani jest, mało kto to dostrzega. Odtworzyliśmy go zgodnie z pierwowzorem. Mamy takie przypuszczenie, że pierwotnie dach cały miał być pokryty dachówką, ale więźby dachowe okazały się zbyt słabe i trzeba było zastosować blachę.
A płot okalający teren też został odtworzony według pierwowzoru?
Tu wszystkich zaskoczę, ogrodzenie od strony ulic Kościuszki i Zamenhofa, jak dobrze się przyjrzymy, w ogóle nie pasuje do tego budynku, ono zostało tu już wcześniej przeniesione z innego zabytkowego obiektu, z willi przy ul. Moniuszki. Teraz została przeprowadzona jego renowacja.
Kolejna zaprojektowana przez Panią budowla to Fabryka Aktywności Miejskiej, to była stara fabryka, prawda?
Tak i odkryliśmy, że powstawała w co najmniej czterech etapach z przeróżnymi ustrojami konstrukcyjnymi. Dużym wyzwaniem było scalenie tego wszystkiego w taki sposób, by obiekt mógł służyć przez kolejnych sto lat. Cieszę się, że dawana fabryka nie straciła swoje nazwy i służyć będzie przez długie lata mieszkańcom Łodzi.
Zapytałam o obiekty, które znam, ale zapewne zrealizowała Pani też inne?
Z tych rewitalizowanych warto jeszcze wspomnieć o budynku szkoły przy ul. Jaracza 26, który został zmodernizowany i dostosowany do obowiązujących przepisów ochrony przeciwpożarowej. Remont odbył się z poszanowaniem i zachowaniem detali takich jak np. oryginalne drzwi wejściowe, balustrady czy kafle na korytarzach. Konserwacja szczegółów architektonicznych pozwoliła na przywrócenie historycznej formy elewacji. Warto też wspomnieć o dawnym żydowskim sierocińcu przy ul. Rewolucji 66, należącym obecnie do Uniwersytetu Łódzkiego, który przebudowany został na Dom Seniora. Placówka zaoferuje opiekę niepełnosprawnym, w podeszłym wieku i potrzebującym troski byłym pracownikom uczelni.
Dlaczego angażuje się Pani w projekty rewitalizacji, nie prościej postawić coś od nowa?
Oczywiście, że prościej i zdecydowanie łatwiej. Nie trzeba ciągle poszukiwać, zgłębiać informacji, uzgadniać na bieżąco wielu rzeczy z konserwatorem, wykonawcą i inwestorem. Cóż jednak poradzę na to, że Łódź jest tak ważna w moim życiu, że cenię jej dziedzictwo i chciałabym, aby wyglądała jak najlepiej, zachowując jak najwięcej z tego, co historyczne i da się ocalić.
Jednak jak dobrze rozumiem, w pracowni nie skupiacie się tylko na projektach związanych z rewitalizacją?
Pracujemy także z klientami indywidualnymi, projektując im domy i wnętrza. I przyznam szczerze, że po tej ciężkiej końcówce roku 2022 roku, gdzie mieliśmy tyle odbiorów projektów rewitalizacyjnych, teraz z chęcią skupiam się na pracy z klientami indywidualnymi i urzeczywistniam ich marzenia o własnym pięknym domu.
Czy to oznacza, że obecnie przystopowała Pani z projektami rewitalizacyjnymi?
No tak nie do końca. Zakończyliśmy projekt kamienicy przy ul. Piotrkowskiej 115. Powstaną tu mieszkania komunalne, mieszkania chronione, świetlica – Centrum Aktywności Lokalnej, lokal usługowy i pracownie twórcze. Kończymy prace na dwiema koncepcjami budynku pofabrycznego znajdującego się na OFF Piotrkowska Center. Jedna przewiduje remont obiektu, a druga remont z rozbudową. A z tych niezwiązanych z rewitalizacją – rozbudowywać będziemy stworzony jakiś czas temu kompleks rekreacyjny w Szczerym Polu. Powstaną tam kolejne obiekty, tym razem dedykowane rehabilitacji pacjentów po operacjach. Zajmujemy się także odnawianiem pokoi w Hotelu Iness. Mogę tylko zdradzić, że będzie kolorowo i filmowo – bardzo po łódzku.
Czyli na brak zajęć nie może Pani narzekać?
Zdecydowanie nie i powiem szczerze, że bardzo się z tego cieszę.
Gratuluję sukcesów i życzę kolejnych.
Dziękuję. I dodam tylko, że bardzo żałuję, że ze względu na brak środków z KPO musimy się liczyć z wyhamowaniem prac rewitalizacyjnych w naszym mieście.
Rozmawiała Beata Sakowska
Zdjęcia Justyna Tomczak
Grupa Bardzo Twórcza
Łódź, ul. Nawrot 42/1U
tel. 604 912 945
e-mail: gbt@gbt-architekci.pl
www.gbt-architekci.pl