Moda

Projektowanie sukni to proces, który nigdy się nie kończy

Projektowanie sukni to proces, który nigdy się nie kończy

O tym, dlaczego podobają nam się jedne kreacje, a innych nie dostrzegamy, od czego zaczyna się projektowanie i kiedy kończy, i jak tworzy się markę własnej kolekcji, opowiada Beata Frankowska, projektantka i właścicielka pracowni BEA Studio Mody.

LIFE IN. Łódzkie: Kiedy widzimy na wieszaku w pracowni, butiku czy sklepie sukienkę, to nigdy nie zastanawiamy się nad tym, jak ona powstawała. Ważniejsze jest to czy ona nam się podoba, czy nie. Co sprawia, że jedne kreacje przyciągają naszą uwagę, a innych nawet nie dostrzegamy?

Beata Frankowska: Nie ma jednego powodu, a przynajmniej ja takiego nie znam, że jedne ubrania nam się podobają, a inne nie. Na to, co decyduje o tym, że nagle „przemówi”
do nas outfit wiszący na wieszaku wśród wielu innych, składa się wiele czynników. Pierwszym co dostrzegamy są kolor, wzornictwo i ciekawe zestawienie tkanin. Może jakiś oryginalny detal. Następnie dotykając ubrania, oceniamy jakość tkaniny. Kolejny ruch, to ocena fasonu. Poza tym, gdy kobieta potrzebuje kupić sobie coś z ubrania, to już wcześniej zaczyna to sobie wyobrażać i wizualizować. Przecież my doskonale wiemy, w czym dobrze wyglądamy i w czym się dobrze czujemy. Krótko mówiąc, wiemy, co jest w naszym stylu.

A dla Pani klientek ma znaczenie, że to właśnie Pani zaprojektuje im suknię?

Myślę, że tak. Mam bardzo dużo klientek, które zaufały mojej intuicji projektowania. Wracają, a nawet polecają mnie swoim znajomym. To bardzo miłe uczucie, gdy ktoś pozwala poprowadzić się przez ten szalony świat mody. Łatwo się w nim pogubić, ślepo podążając za trendami.

Jaki jest Pani styl?

Klasyka i minimalizm z odrobiną oryginalności i subtelnych dodatków, no i szczyptą szaleństwa. (śmiech) Minimalizm, przez jednych uważany za nudny, dla mnie jest ponadczasowy. Można się w nim bawić stylizacją, zmieniać dodatki i za każdym razem wyglądać inaczej. Ale… Kobieta, jak wiadomo „zmienną jest”, dlatego muszę przyznać, że bardzo lubię też styl boho. Ktoś powie, że ze skrajności w skrajność. No cóż, taka jestem. Szczególnie latem, kiedy chcę poczuć się zwiewnie, lekko i swobodnie.

Swoje klientki jak Pani przekonuje do projektu?

Większość pań, które przychodzą do mnie, ma jakieś wyobrażenie o tym, co chcą i jak to ma wyglądać. Widziały to w katalogu, albo w internecie, na mojej stronie. Ja oceniam, który projekt pasuje, który należy zmodyfikować, dodać jakieś elementy. Są też takie klientki, które nie mają pojęcia, po jaką sukienkę przyszły. Wtedy zaczynamy od rozmowy – staram się dowiedzieć, co lubią nosić, w czym czują się najlepiej, jaki mają charakter – i dopiero później proponuję jakieś konkretne rozwiązanie i projekt. Bywa, że czasami przygotowuję próbne kreacje.

Jakich sukni szyje Pani najwięcej?

Najwięcej zamówień mam na suknie wieczorowe i ślubne oraz na zestawy, na przykład suknie ślubne plus suknie dla druhen, albo suknia dla panny młodej i mamy. Klientki bardzo sobie cenią możliwość zamówienia takiego zestawu.

Proszę zdradzić, jak Pani projektuje swoje suknie? Od czego zaczyna się projektowanie i w jakim momencie może Pani powiedzieć: skończyłam?

Czasem jest to pomysł, który po prostu przychodzi mi do głowy, czasem inspiracją jest tkanina, która wyznacza nam kierunek, z czasem projekt zaczyna się od ciekawego dodatku, który chcę pięknie wyeksponować. A ponad tym wszystkim jest kobieta, dla której suknia jest przeznaczona. Projektowanie sukni to proces, który w moim przypadku mógłby nigdy się nie kończyć. Jeżeli mam klientkę, która zostawia mi dowolność, to bywa, że trudno mi się zatrzymać. Wciąż udoskonalam, zmieniam drobiazgi, a najbardziej twórcze myślenie włączam wieczorem i w nocy. Wtedy niczym „tańczące Eurydyki” wirują mi w głowie pomysły. Bezsenne noce są bardzo owocne. (śmiech) Najważniejsze jest, żeby na końcu był efekt „wow!” i zadowolona klientka.

Stworzyła Pani własną markę odzieżową Follow Me, która ma łączyć pokolenia. Dla jakich kobiet jest ona przeznaczona i czym się wyróżnia?

Chciałam stworzyć markę, w której nieważny będzie pesel i rozmiar. Markę, która zaciera granice pokoleń. Stawiam na jakość tkanin, perfekcyjną konstrukcję i minimalizm, co daje im ponadczasowy charakter. Modele z kolekcji są przemyślane od pierwszej kreski projektu przez konstrukcję do ostatniego etapu produkcji, dlatego można je łączyć ze sobą, stylizować i bawić się modą, a przy tym każdego dnia wyglądać inaczej. Marka Follow me to kobieta nowoczesna i wygodna. Duży nacisk stawiam na jakość tkanin i komfort użytkowania. Myślę, że kobiety w każdym wieku cenią to sobie najbardziej. Znajdziemy w niej modele zarówno na spotkania biznesowe, jak i towarzyskie.

Gdzie można zobaczyć ubiory z tej kolekcji, no i przede wszystkim, gdzie można je kupić?

Wszystkie modele można zobaczyć na mojej stronie internetowej www.bea-studio.pl. Tam też jest możliwość złożenia zamówienia na konkretny model. Są ceny i jestem przekonana, że każda Pani znajdzie coś dla siebie. Teraz wspólnie z Adą Jabłońską otwieramy nową przestrzeń dla kobiet. Wkrótce będzie wielkie otwarcie.

Projektowanie to Pani pasja czy bardziej sposób na życie?

Jedno i drugie. Od najmłodszych lat interesowałam się modą i projektowaniem ubrań. Na swoją studniówkę sama zaprojektowałam i uszyłam sukienkę. Byłam z niej bardzo dumna. Całe moje dorosłe życie związane było z przemysłem modowym, ale na poważnie samodzielnym projektowaniem zajęłam się dopiero kilka lat temu. Czasami żartuję, że stało się to o dobrych kilka lat za późno.

Follow Me – każdego dnia wyglądaj inaczej

Moja marka zaciera granice pokoleń. Dziś wspólne zakupy matki i córki to standard. Ubrania z kolekcji Follow Me nie są krzykliwe i przesycone zbędnymi dodatkami. Charakteryzuje je minimalizm, perfekcyjna konstrukcja i materiały doskonałej jakości.

Rozmawiał Robert Sakowski
Zdjęcia Paweł Keler

Łódź, Kolejowa 7
tel. 510 165 080
www.bea-studio.pl
kontakt@bea-studio.pl
facebook.com/studiomodybea
instagram.com/studiomodybea