Kasia Malinowska

O przyjemności

Niech ten dzień się jeszcze nie kończy. Takimi słowami moja kilkuletnia córka żegnała każdą niedzielę. One zawsze były dla nas i nadal są czasem absolutnej beztroski. Tu nie obowiązują żadne plany, grafiki, agendy ani tym bardziej check-listy. Nie ma w nich obowiązków ani pośpiechu. Jest spontaniczność, radość i miejsce na spokojne delektowanie się każdą chwilą. Od początku do końca. Niedziele są pyszne niczym ciepła szarlotka z lodami waniliowymi albo czekoladowe brownie posypane pistacjami. Gdybym miała je ubrać w jedno słowo, byłaby to przyjemność. Obłędna przyjemność!

 

Nie lubimy rozstawiać się z tym, co przyjemne, prawda? Chcemy zatrzymać przy sobie wszystkie oznaki radości jakbyśmy się bali, że już nigdy do nas nie wróci i nie przyniesie ze sobą tego miłego łaskotania w okolicy serca. W takich chwilach na nic zdaje się racjonalne myślenie, które podpowiada nam, że jeszcze wiele przyjemności przed nami. My chcemy tą, która właśnie się kończy. Żadnej innej. Ma być ta i basta. Nie służy nam ten upór. Nie sprzyja nam to kapryszenie. Paradoksalnie to właśnie one najbardziej odzierają nas z radości, którą można odnaleźć nawet w chwilach pożegnań.

 

One są przecież integralną częścią naszego życia. Domknięciem etapów. Klamrą, która spina kolejne rozdziały i nie pozwala im się zgubić w labiryncie naszych doznań. Pozwólmy sobie na zakończenie tego, co warto już zakończyć. Nauczmy się żegnać to, co pożegnania wymaga. Wypuśćmy z rąk wszystko, co trzymamy wyłącznie ze strachu, że nie przytrafi nam się już nic lepszego. Przytrafi. Na pewno przytrafi. Tylko musimy zrobić miejsce. Bo gdzie ma przyjść to nowe, skoro stare zajmuje sobą całą przestrzeń? Jak ma otworzyć drzwi pozamykane na cztery spusty? Skąd ma wiedzieć, że jesteśmy gotowi? Jak ma zauważyć, czego aktualnie pragniemy?

 

Życie to nieustanne przypływy i odpływy. Czasami gwałtownie rozbija się jak fala o brzeg i zabiera ze sobą wszystko. Innym razem łagodnie zmywa z nas mocno przyschnięte warstwy bólu i smutku.  Koi i niepokoi. Raduje i zasmuca. Dodaje odwagi i podcina skrzydła. Bywa przyjemne i nieprzyjemne. Jest w nim miejsce na wszystko. Absolutnie wszystko. I to właśnie jest najpiękniejsze.

 

Życzę sobie i wam dużo przyjemności w odkrywaniu tego, co jeszcze przed nami. Niech będzie nam dobrze i wygodnie. Bo jak śpiewał klasyk: „Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy. Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy”.