Polecamy

Mam duszę sportowca

Mam duszę sportowca

Ma ogromny dystans do świata i siebie. Z zawodu trenerka fitness i instruktor tańca. Zdecydowanie lepiej czuje się w sportowym stroju i bez mocnego makijażu. Ma w sobie dużo luzu i jednocześnie ogrom klasy. Agata Biernat, Miss Polonia 2017.

LIFE IN. Łódzkie: Czym się Pani zajmowała zanim zaczęła nosić koronę Miss Polonia?

Agata Biernat: Byłam sportowcem, tancerką, modelką, no i Wicemiss Polonia i Miss Polonia Województwa Łódzkiego. Pierwszy raz wystartowałam w konkursie w wieku 15 lat, później w 2009 roku w wieku 18 lat.

Gdzieś pozostał ten niedosyt, że od korony dzielił Panią dosłownie jeden krok?

Zdecydowanie tak. Mam duszę sportowca, a ten nie poddaje się dopóki nie dopnie swego. Więc wystartowałam kolejny raz i się udało. Jestem szczęśliwa.
Między konkursami upłynęło kilka lat, potrzebny był trening… Wiadomo jak to z kobietami w życiu bywa, do głowy przychodziły mi różne pomysły, raz chciałam zostać modelką, innym razem naukowcem, a potem gdzieś na horyzoncie pojawił się pomysł na własną restaurację. W końcu doszłam do takiego momentu, kiedy postanowiłam coś w swoim życiu zmienić i pomyślałam, że warto ponownie wystartować w konkursie Miss Polonia. I było warto.

Co się zmieniło w Pani życiu od momentu nałożenia tej pięknej korony zdobionej prawdziwym bursztynem?

Wszystko. Wyprowadziłam się z mojego rodzinnego miasta Zduńskiej Woli do Warszawy, bo teraz tam głównie toczy się moje życie wynikające z różnych zobowiązań związanych z byciem miss. Zmieniłam całe moje otoczenie, poznaję wielu nowych ludzi, bywam na różnych imprezach, angażuję się w akcje charytatywne, imprezy sportowe. I to wcale nie jest tak, że marzyłam mieć koronę i niczego więcej od życia już nie oczekuję.

To czego Pani oczekuje, co się wydarzy, gdy przekaże Pani koronę następnej dziewczynie?

Myślę o tym bardzo intensywnie, cały czas pomagają mi osoby z Biura Miss Polonia i Agencji IGO-ART, bardzo dbają o mnie teraz i już myślą o mojej przyszłości. Marzy mi się sportowa marka sygnowana moim nazwiskiem, myślę tu o systemie treningowym, gadżetach.

Skąd się wzięła ta sportowa pasja?

Z domu rodzinnego, moje starsze rodzeństwo zawsze trenowało, brat z racji wzrostu siatkówkę, siostra lekką atletykę. Gdy skończyłam osiem lat zaczęłam chodzić na zajęcia taneczne, a w szkole nie omijałam żadnych zawodów sportowych. W klasie maturalnej pracowałam już w Miejskim Domu Kultury, gdzie prowadziłam zespoły taneczne. Od początku wiedziałam, że ja chcę tak pracować, ruszając się, żeby mi to sprawiało przyjemność. I tak się stało – najpierw uczyłam tańczyć dzieci w przedszkolu, w międzyczasie zrobiłam uprawnienia na trenera personalnego i pracowałam jako instruktor fitness, potem otworzyłam swoją szkołę tańca. A teraz myślę już o kolejnym kroku, rozwój jest dla mnie najważniejszy, nie wolno zatrzymać się w miejscu.

W jakich stylach tanecznych czuje się Pani najlepiej czuje?

10 lat tańczyłam w zespole tańca nowoczesnego Arabeska, byłam pierwszą arabeską. W tym roku zespół obchodzi 20-lecie swojego istnienia i już nie mogę się doczekać rocznicowego spotkania. Zaczynałam jako smerf, później tańczyłam modern w zespole tanecznym w Łodzi, przeszłam też przez hip-hop, break dance, a ostatnio prowadziłam i prowadzę nadal zajęcia z pole dance.

A walc, tango…

Tańca towarzyskiego nigdy nie tańczyłam, ale to jest może związane z tym, że jestem bardzo wysoka i ciężko mi dobrać partnera, który będzie wyższy ode mnie i będzie miał siłę mnie przerzucać (śmiech).

Kiedyś w kategoriach wyzwania napisała Pani: nauka jazdy na nartach i gwizdanie na palcach.

Narty zaliczone, ale mistrzem jazdy nie jestem. Gwizdać na palcach nadal nie potrafię, ale wszystko przede mną.
A skąd pomysł na runmageddony? Lubię wyzwania. Na koncie mam sześć runmageddonów, w tym najdłuższy mój dystans to 16 kilometrów. Jestem ich ambasadorką.

Taka utaplana w błocie…

Tak, we wszystkim trzeba trzymać równowagę, w szafie cały czas mam więcej butów sportowych niż szpilek. Wolę rzeczy sportowe od tych eleganckich, choć do nich pomału się już przyzwyczajam.

Pisze Pani blog.

To był jeden z pomysłów na dalszy etap rozwoju, żyjemy w czasach social mediów, jako modelka zorientowałam się, że łatwiej mi znaleźć pracę jak mam chociażby dużą grupę odbiorców na Instagramie. Nie ukrywam, że trochę się w to wkręciłam, sprawia mi wielką przyjemność, przecież kiedyś studiowałam dziennikarstwo.

Czy dobrym kierunkiem na dalszy rozwój konkursu Miss Polonia jest docenianie kobiet świadomych swoich możliwości?

To dobry kierunek. Najpierw trzeba sobie określić, kto to w ogóle jest miss. To ma być kobieta, która ma mieć coś do powiedzenia, świadoma siebie. Miss uczestniczy w wielu spotkaniach i dobrze, gdy może coś innym przekazać. Powinna być mądra i dojrzała emocjonalnie.

A hejt, jak Pani sobie z nim radzi?

Nie czytam komentarzy, bo wiem, że internet jest bezlitosny. Mam wrażenie, że te komentarze piszą w gruncie rzeczy ludzie bardzo nieszczęśliwi, zawistni, nie potrafiący sami nic osiągnąć. Nie należy na to zwracać uwagi, a tym bardziej się tym przejmować.

Plany na najbliższe miesiące.

Przygotowania do konkursu Miss Universe, dużo kampanii zdjęciowych, akcje charytatywne, reprezentacyjne wyjścia ściankowe (śmiech), prowadzenie treningów, jeden duży już za mną na stadionie w Chorzowie, a przede mną organizacja podobnych imprez w innych miastach.

Rozmawiała Beata Sakowska
Zdjęcia Malwina Sulima

Miss Łódzkiego
Gala finałowa 13. edycji konkursu Miss Polonia Województwa Łódzkiego 2018 odbędzie się 17 czerwca na rynku łódzkiej Manufaktury. W finale weźmie udział 20 kandydatek, reprezentantek całego regionu, w wieku 18-28 lat. Zostały wybrane w trakcie eliminacji zorganizowanych w marcu. Przed finałem czekają na nie przygotowania do wyborów: udział w oficjalnej sesji zdjęciowej, warsztatach dietetycznych i kosmetycznych czy próby choreografii. Laureatki z województwa łódzkiego będą reprezentować nasz region w ogólnopolskich etapach konkursu Miss Polonia 2018. Więcej informacji o konkursie na www.misspolonialodzkie.pl