Kulinaria

Łodzianie polubili steki z Indian Steak

Łodzianie polubili steki z Indian Steak

Indian Steak to restauracja, jakiej w Monopolis i w Łodzi jeszcze nie było. Doskonałe steki z najlepszej wołowiny w Polsce, do tego dania z jagnięciny i wyjątkowe desery przyciągają do lokalu gości nie tylko z Łodzi.

O najnowszej restauracji działającej w Monopolis opowiadają LECH DOMAGAŁA i ZBIGNIEW STEMPIEŃ, przedsiębiorcy i właściciele lokalu.

 

Indian Steak w Monopolis otwarty został ponad trzy miesiące temu. Można już podsumować pierwsze miesiące działalności?

Lech Domagała: Na podsumowania jest za wcześnie, ale powiem tylko tyle, że jesteśmy bardzo zadowoleni z dotychczasowych efektów. Tym bardziej że kiedy przed trzema miesiącami otworzyliśmy lokal, to akurat kończył się lockdown. Ludzie byli jeszcze pełni obaw, ale zaczęli do nas zaglądać.

No właśnie, skąd pomysł, żeby w czasie pandemii otwierać nową restaurację?

Zbigniew Stempień: Pandemia rzeczywiście spowodowała kryzys w branży, ale też stworzyła szanse. Decyzja o otwarciu restauracji w Monopolis nie zapadła z dnia na dzień. Pierwszy raz pomyśleliśmy o tym jakieś dwa lata temu.

Lech Domagała: W biznesie gastronomicznym nie ma takiego czasu, który byłby najlepszy na otwieranie nowego lokalu. I to nie moment otwarcia decyduje, czy restauracja odniesie sukces, czy nie. Jest wiele innych zmiennych, które mają na to wpływ – miejsce, obsługa, a przede wszystkim jakość oferowanego jedzenia. U nas wszystko jest na najwyższym poziomie.

To drugi Indian Steak. Pierwszy jest w Poznaniu. Jak przyjęli go poznaniacy?

Lech Domagała: Lokal w Poznaniu ruszył w 2018 roku. Mieści się w City Park, równie pięknym miejscu, jak Monopolis. Został doskonale przyjęty i cieszy się sporym powodzeniem. Doświadczenia, które zebraliśmy w tym czasie, sprawiają, że wiemy co i jak zrobić, żeby było dobrze i żeby nasi goście byli zadowoleni. Dlatego jestem pewien, że łodzianie też polubią Indian Steak. Chyba zresztą już polubili.

Połączył Was wspólny biznes, ale również oryginalna pasja – motocykle…

Lech Domagała: Ja bym powiedział, że gdyby nie pasja, to nie byłoby naszej współpracy. Obaj kochamy motocykle. Bywamy na wspólnych imprezach motorowych i właśnie na jednej z nich, ponad cztery lata temu, poznaliśmy się. Ja zajmuję się biznesem gastronomicznym, Zbyszek produkuje najlepsze w Polsce steki i od słowa do słowa doszliśmy do wniosku, że może warto spróbować zrobić coś wspólnie.

Czym Was przekonało do siebie Monopolis?

Zbigniew Stempień: Nie tyle Monopolis, ile Krzysztof Witkowski. Miejsce może być piękne, ale ważniejsi są ludzie, którzy je tworzą. To on był magnesem, który przyciągnął nas tutaj. Poznaliśmy się kilka lat temu. Opowiadał o Monopolis z ogromną pasją. Przedstawiał swoją wizję tego miejsca i tego, co tu będzie. Uwierzyliśmy mu, bo tak naprawdę stworzył to miejsce i nadał mu nowe życie.

Jesteście związani z Łodzią czy z Poznaniem?

Zbigniew Stempień: Powiem, że nie jesteśmy ani z Łodzi, ani z Poznania. Ja mieszkam w Poddębicach, a Lech w Wągrowcu. On doskonale zna Poznań, w którym jest właścicielem sieci cukierni Sowa, a ja Łódź, z którą łączą mnie interesy.

Na jakie dania mogą liczyć goście Indian Steak?

Zbigniew Stempień: Na dania z najlepszej w Polsce, długo dojrzewającej, kruchej, soczystej wołowiny produkowanej przez firmę Konkret, której jestem właścicielem. Oprócz standardowych Rib Eye Steak, czy T-Bone Steak, różnorodnych burgerów, zjemy także Tomahawk Steak i Fiorentina Steak. Są też kotlety jagnięce z kostką, czy rzadko spotykane żebra wołowe, a także tatar z jelenia.

Dlaczego akurat takie menu – steki, burgery, wołowina?

Zbigniew Stempień: Wybór nie mógł być inny. Od dwudziestu trzech lat zajmuję się produkcją wołowiny i steków, a moja firma Konkret sprzedaje je do większości krajów Unii Europejskiej. Nie będę może zbyt skromny, ale wiem, jakie powinny być i jak je trzeba przyrządzać, żeby doskonale smakowały.

Łódź to dobre miejsce na restaurację z taką kuchnią?

Lech Domagała: Przed decyzją o otwarciu restauracji analizowaliśmy łódzką gastronomię. W mieście są już restauracje serwujące steki. Może to świadczyć o tym, że łodzianie polubili ten rodzaj kuchni. Jestem jednak pewny, że kiedy raz spróbują, jak w Indian Steak smakuje Rib Eye Steak czy T-Bone Steak, to będą przychodzić do nas regularnie i całymi rodzinami. Tak zresztą się dzieje.

W czym tkwi tajemnica dobrego, grillowanego steka?

Zbigniew Stempień: Przepisów na steki jest chyba tyle, ilu kucharzy, a każdy mówi, że jego jest najlepszy. Tajemnica doskonałego smaku naszych steków tkwi w doskonałym mięsie i w sposobie przyrządzania. Mięso na steki musi długo dojrzewać, skruszeć i nabrać wyjątkowych walorów, to po pierwsze. A po drugie steki powinny być przygotowywane, smażone czy grillowane w dwóch różnych temperaturach. W pierwszej fazie w wysokiej temperaturze, a potem w niskiej. W ten sposób nie będą twarde i nie stracą walorów smakowych.

W Indian Steak proponujecie tylko dania z wołowiny?

Lech Domagała: Wołowina zajmuje w menu ponad siedemdziesiąt procent wszystkich propozycji. Resztę uzupełniamy jagnięciną, dziczyzną, ale są też ryby. Mamy także doskonałe desery, lody własnej produkcji, bez konserwantów.

Ceny są na każdą kieszeń?

Lech Domagała: Zdecydowanie tak! Lokal serwujący steki z doskonałej wołowiny nie może być tani, ale w Łodzi nie może być też za drogi. Dlatego ceny steków w Monopolis mamy umiarkowane i mogę zapewnić, że nie jesteśmy najdroższą restauracją w mieście. Za to jakość dań jest na pewno najwyższa.

Oprócz dobrego jedzenia chcecie prowadzić warsztaty o wołowinie, stekach, burgerach i grillowaniu. Po co?

Zbigniew Stempień: Chcemy, aby jak najwięcej osób poznało zasady przygotowywania wołowiny, pokazywać jak szybko przygotować coś dobrego na obiad, jakich błędów unikać podczas przyrządzania steków…

Jakich na przykład?

Zbigniew Stempień: A choćby takich, że wołowiny nie należy gotować, ponieważ traci większość swoich właściwości smakowych i odżywczych. Zupa z tego wyjdzie przyzwoita, ale mięso będzie kiepskie. To samo z grillowaniem. Jak wspomniałem wcześniej, początkowa temperatura obróbki musi być wysoka, a od połowy grillowania niższa. Stek najlepiej podawać na rozgrzanym kamieniu, który podtrzyma jego temperaturę.

Gościom proponujecie też wyjątkowe wnętrze…

Lech Domagała: To prawda, wnętrze Indian Steak jest naprawdę oryginalne, a zaprojektowała je Anna Rybarczyk-Robak, architekt z Poznania. Atmosferę w restauracji robią ściany z czerwonej cegły, łukowe sklepienia i żeliwne słupy pofabrycznego budynku. We wnętrzu lokalu, uwagę przyciąga zabytkowa, ceglana arkada, na której wspiera się cały budynek i otwarta kuchnia. Wszystko to doskonale komponuje się drewnianymi dodatkami.

Otwarta, czyli…?

Lech Domagała: W Indian Steak kuchnia nie jest odgrodzona od reszty lokalu. Siedząc przy stoliku, można patrzeć, jak kucharze przygotowują zamówione dania. Można też podejść do lady i porozmawiać z kucharzem.

Szef kuchni jest z Poznania czy z Łodzi?

Lech Domagała: Szefem kuchni jest związany z Łodzią Patryk Okraska. Karierę w gastronomii zaczynał jedenaście lat temu, a pierwsze doświadczenia kulinarne zdobywał na stażach w Niemczech. Szkolił się między innymi u Jean Bossa, a pracował w renomowanych restauracjach i pięciogwiazdkowych hotelach.

Rozmawiał Robert Sakowski
Zdjęcia Paweł Keler, Indian Steak