Beata Sakowska

Łódź pełna paradoksów

Równo piętnaście lat temu zamieszkałam w Łodzi. Wtedy zdecydował przypadek, ale dziś śmiało mogę twierdzić, że jestem łodzianką z wyboru. Ja i moi najbliżsi. Zwykle do życia wybieramy takie miejsce, o którym możemy powiedzieć, że łatwo się w nim żyje, dobrze mieszka i ma się poczucie przynależności do tego kawałka miejsca w Polsce. Jakim miastem jest Łódź, wie każdy, kto w niej żyje, albo miał szansę choćby trochę pomieszkać. Nie jest ani łatwe, ani dobre do życia. Wręcz przeciwnie – zakorkowane, zakurzone, brudne, wciąż pełne liszai na ścianach kamienic i blokowisk, które sprawiają wrażenie pijanego snu architekta.

To także miasto pełne paradoksów, do których ja już się przyzwyczaiłam, a które wciąż zadziwiają moich znajomych. Prawie 20 rzek, z których żadnej nie widać. Dwa dworce, które nie mają połączenia. Trzy nowoczesne stadiony, dla drużyn z niższych lig. Centrum handlowe, pełniące rolę miejskiego rynku. Tunel, który zamiast łączyć, przecina miasto na pół. Sieć autostrad, do których prowadzą wąskie drogi dojazdowe. Lotnisko, z którego nie poleci się w świat.

To przykłady paradoksów z pustej połowy szklanki. Pewnie drugie tyle albo więcej znaleźć można w pełnej połowie. Łódź, moje miasto, jestem stąd! – tak mógłby brzmieć tytuł piosenki o Łodzi, której jeszcze nikt nie napisał. O Łodzi, która wciąga, jak najlepszy serial, albo najgłębsze bagno. Wciąga i nie wypuszcza. Bo Łódź to nie tylko paradoksy z pustej i pełnej połowy szklanki. To też, a może przede wszystkim, ludzie. Nie, nie, to żaden frazes. Spróbujcie sobie wyobrazić miasto bez ludzi. Puste budynki, parki, chodniki… Widzicie takie miasta?

Bez ludzi, bez życia, bez sensu. Sens miastom nadają ludzie. A ci z Łodzi są wyjątkowi i pełni paradoksów, jak ich miasto. Gdy czasem opowiadam znajomym o łodzianach, że są wyjątkowi, to w kontrze słyszę: tak samo wyjątkowi, jak ci z Wrocławia lub Poznania. No właśnie nie są tacy sami. Przeżyć życie w najbrzydszym mieście w Polsce, nie nabawić się przy tym kompleksów, pozostać optymistą, kreatywnym i przedsiębiorczym człowiekiem – samo to czyni łodzian wyjątkowymi, a z miasta miejsce z potencjałem.

Doskonale wie o tym Maciej Kokotek, jeden z bohaterów tego wydania LIFE IN: Zagraniczni goście biznesowi mówią o Łodzi – City of Contrast, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dostrzegają potencjał w tych rzeczach, w tych obszarach, które jeszcze są niedokończone.

Podobnie Łódź postrzega Tomasz Matysiak, który mówi: Jesteśmy w lepszej pozycji do kreowania biznesów. A potencjał do ich rozwoju mamy znakomity, z jednej strony doświadczenie biznesowe, ponieważ Łódź od zawsze była miastem przemysłowym, z drugiej dostęp do kadr ze względu na liczbę uczelni, co staramy się wykorzystywać. Poza tym staramy się patrzeć na biznes przez szanse i lokalny patriotyzm.

Najbliższa jest mi opinia Marty Jarczewskiej, która podobnie, jak ja, wpadła do Łodzi na chwilę. – Łódź jak to Łódź, im bardziej chce się z niej uciec, tym bardziej zastawia sidła. Nie żałuję, że to miasto mnie „zatrzymało”.

Ja też nie żałuję. Czego i Państwu życzę 🙂