Slajder

Jeśli jest dla kogo grać, to jest sens nagrywać

Jeśli jest dla kogo grać, to jest sens nagrywać

Ich piosenki pełne są emocji, zmuszają do refleksji i zastanowienia się nad rzeczami ważnymi. Radek Bolewski i Maciej Tubis, to duet łódzkich muzyków, o którym oni sami mówią, że śpiewają i grają, jak pełny kwartet.

LIFE IN. Łódzkie: Bolewski & Tubis to projekt, który powstał z pasji do muzyki. Inaugurowaliście muzyczną Scenę Monopolis, w planach były koncerty promujące nową płytę i nagle świat się na chwilę zatrzymał. Jak poradziliście sobie w tym trudnym czasie dla artystów?

Radek Bolewski: Przede wszystkim zdałem sobie sprawę, jak wiele spraw nie zależy od nas. W Monopolis grało nam się fantastycznie, koncert był udany i tak miało być dalej, a tu nagle pojawił się tajemniczy wirus. W nowej sytuacji staram się jak najwięcej tworzyć z myślą, że za jakiś czas nasza branża zostanie „odmrożona” i wrócimy do koncertowania. Bardzo pomógł nam kontakt online z publicznością, na jednym z takich koncertów mieliśmy 500 obserwujących – to było krzepiące i pozytywne.

Maciej Tubis: Po chwilowym szoku i obawie przed wojną (serio!) wrócił optymizm i chęć walki z nowym wyzwaniem, jakim stał się brak koncertów. Każdy artysta potrzebuje kontaktu z publicznością, dlatego minikoncerty online pozwalają nam dać upust artystycznym uniesieniom. Bycie muzykiem nie przynosi dziś dochodów. Jesteśmy bezrobotni, ale nikt nam nie zabroni tworzyć i dzielić się twórczością.

„Lunatyk” – Wasza pierwsza płyta zdobyła popularność, jeszcze zanim się ukazała. Jak czuliście się, rozpoczynając wspólną drogę muzyczną i dostając taki kredyt zaufania?

Radek Bolewski: Byliśmy uskrzydleni, mieliśmy poczucie, że mamy dla kogo grać. Jesteśmy za to tym wszystkim osobom bardzo wdzięczni.

Skąd czerpaliście inspiracje do stworzenia materiału na pierwszą płytę?

Radek Bolewski: Podstawą było nasze wspólne jam’owanie – graliśmy i ćwiczyliśmy w domu dla przyjemności i z tych prób narodził się nasz styl. Sporą inspiracją dla naszego grania był duet Mehliana.

Który utwór jest dla ważny i dlaczego?

Radek Bolewski: Na pewno „Rozproszenie”, klip do tego utworu otrzymał nominację do konkursu PL Video Music Awards 2018 i znalazł się w finale. Z kolei publiczność szczególnie emocjonalnie reaguje na utwór „Droga” – podczas koncertów na żywo gramy go czasami przez 10 min. Dla mnie wszystkie utwory na „Lunatyku” są tak samo ważne, to bardzo spójna i wyrównana pod względem artystycznej jakości płyta.

Maciej Tubis: Myślę, że „Rozproszenie”. Ten utwór pojawił się przed nagraniem albumu i zainteresował rzeszę ludzi, którzy wsparli nas w kampanii crowdfundingowej. Pokazał też nasz potencjał i moc. Jest gęsty i rozbudowany i aż ciężko uwierzyć, że udaje się to osiągnąć, grając tylko we dwóch.

Teksty Waszych utworów na płycie „Lunatyk” zmuszają do refleksji nad naszym tu i teraz. Tworzyliście ją z takim właśnie zamiarem?

Radek Bolewski: Wizja rodziła się razem z powstawaniem tekstów i rzeczywiście można powiedzieć, że „Lunatyk” ma bardzo spójny przekaz – jest to płyta o poszukiwaniu własnego głosu i potrzebie skupienia uwagi na tu i teraz. I to w wielu aspektach, choćby takich, jak umiejętność cieszenia się drobiazgami czy dostrzeganie piękna wokół.

Jak Wasz debiut odebrali słuchacze?

Radek Bolewski: Koncerty i reakcje publiczności pozwoliły poczuć, że dla sporego grona osób „Lunatyk” to ważna płyta.

Maciej Tubis: Bardzo pozytywnie. Zaskoczeni byliśmy reakcjami dziennikarzy muzycznych. Marek Niedźwiecki zaprosił nas na wywiad i puszczał utwory z płyty, a nie znaliśmy się do tej pory. Album zostawiliśmy w sekretariacie radiowej Trójki, licząc na fart. Udało się.

„Bez końca”, to kolejna płyta, której premiera planowana jest na wrzesień tego roku. Czy do decyzji o niej przyczynił się sukces pierwszej płyty?

Radek Bolewski: Koncerty, reakcje, rozmowy, to wszystko sprawiło, że jeszcze bardziej uwierzyliśmy w siebie. Uwielbiamy grać, nasze koncerty są magiczne i nie jest to tylko moja opinia (śmiech). Dlatego zdecydowaliśmy się na zarejestrowanie nowych utworów.

Maciej Tubis: Dużo koncertów i rosnąca rzesza fanów to podstawowy budulec dla muzyka. Jeśli jest dla kogo grać to i jest sens nagrywać. Było dla nas oczywiste, że musimy kontynuować ten projekt. Nie tylko dla siebie, ale dla słuchaczy. Dla nas to największa nagroda.

Okres pandemii przeniósł działalność wielu artystów do Internetu, również zaczęliście grać minikoncerty online i promować nowe piosenki. Czy mieliście obawy przed takimi działaniami?

Radek Bolewski: Obawy były, zamieściłem nawet specjalny post skierowany do znajomych, czy warto grać online. To oni w dużej mierze pomogli podjąć to wyzwanie.

Maciej Tubis: Mieliśmy ogromne obawy. Nie produkujemy muzyki na komputerach, gramy ją na żywo i właśnie na koncertach są u nas największe emocje. Nasza muzyka najlepiej działa podczas spotkań z publicznością, generuje jakieś ulotne emocje. Zaskoczeniem było dla nas to, że grając online, słuchało nas 500 osób. Dlatego te emocje były jeszcze większe. W końcu to był też największy koncert, jaki zagraliśmy do tej pory!

Rozpoczęliście również działania związane z koncertami plenerowymi, zaangażowaliście swoją społeczność w wybór miejsc. Kiedy zrodził się taki pomysł?

Radek Bolewski: Pomyśleliśmy, że zbliża się lato i znajdzie się sporo osób, które będą chciały posłuchać muzyki na żywo w plenerze, w przyjemnych okolicznościach. Tak naprawdę chodzi o to, abyśmy nie zwariowali, izolując się od wydarzeń kulturalnych. Skoro można pójść do zatłoczonego kościoła, to dlaczego nie na koncert?

Wiele osób identyfikuje się z Waszą muzyką. Jak myślicie, za co najbardziej Was cenią?

Radek Bolewski: Może za przekaz, improwizację i atmosferę naszych koncertów. Niektórzy na pewno za konferansjerkę, która podobno momentami przypomina stand-up.

Maciej Tubis: Za naturalność. Za improwizację. Za bezkompromisowość. Za szczerość. Za prawdę.

Jest coś, co Was wyróżnia i jest znakiem rozpoznawczym?

Radek Bolewski: Połączyliśmy improwizację jazzową z piosenką i alternatywnym brzmieniem. Dbamy o warstwę tekstową i oczywiście jest nas tylko dwóch na scenie.

Maciej Tubis: Na pewno skład. Nie kojarzę nikogo, kto by w duecie śpiewał piosenki improwizowane i grał, jak pełny kwartet. To chyba ewenement na skalę światową!

Jesteście bardzo aktywni w social mediach. Gdzie najlepiej was obserwować?

Radek Bolewski: YouTube, Spotify i inne portale streamingowe.

Maciej Tubis: Najbardziej aktywni jesteśmy na Facebooku, także Instagram, ale tam formuła zdjęć nie przemawia do mnie, to jest zbyt obrazkowe i zbyt szybkie. My jesteśmy trochę w rozkroku między starym pokoleniem a millenialsami.

Czy od momentu, kiedy ruszyliście we wspólną muzyczną podróż, coś Was zaskoczyło, ucieszyło, a może zasmuciło?

Maciej Tubis: Ja cały czas jestem w szoku po tym, jak łatwo można zatrzymać świat i powiedzieć „nie możesz pracować – nie możesz robić tego, co kochasz”. Mówię o obecnej pandemii i ogromnym spustoszeniu, jakie sieje w naszym głowach i planach.

Radek Bolewski: Największe zaskoczenie to obecna sytuacja na świecie i to, w jakim miejscu znaleźli się artyści. A to, co mnie niezmiernie cieszy to każda nowa osoba, która odkrywa naszą muzykę i traktuje ją osobiście.

Plany na przyszłość duetu Bolewski & Tubis to…

Maciej Tubis: Płyta „Bez końca”, która ukaże się 18 września tego roku na CD i winylu, i po niej wielka trasa koncertowa po Polsce. Chcielibyśmy, ale czy ona będzie? Wątpliwości są ogromne. A spotkania z publicznością nie da się zastąpić. Może radio… Muzycy mają dziś dużo pytań i obaw, jednak wszystko i tak zależy od naszych słuchaczy. Do zobaczenia!

Radek Bolewski: Wydanie płyty „Bez końca”, koncerty, pokonywanie wyzwań nowej rzeczywistości, tworzenie i nagrywanie nowych utworów, radość z bycia muzykiem.

 

Rozmawiała Monika Winciorek
Zdjęcia Rafał Masłow