Styl życia

Inwestowanie w obligacje, a aktualna sytuacja gospodarcza

Inwestowanie w obligacje, a aktualna sytuacja gospodarcza

O inwestowaniu w obligacje i związanym z tym ryzykiem opowiada Marcin Ślawski, doradca, analityk finansowy i właściciel firmy Superior Investment.

 

Inwestorzy w Polsce nie mają łatwego życia. Najpierw czas pandemii, zaraz później wojna na Ukrainie, do tego dwucyfrowa inflacja… W bankach pieniędzy nie opłaca się trzymać, na giełdzie huśtawka i nie wiadomo, w co inwestować. Co Pan poradzi tym, którzy nie chcą ryzykować, ale też nie chcą stracić? Może obligacje?

Na wstępie warto podkreślić, że każda inwestycja wiąże się z określonym ryzykiem. Ono oczywiście jest różne w zależności od tego, w co inwestujemy, ale praktycznie zawsze występuje, tylko trzeba umieć je zdefiniować. Ekonomia oraz poszczególne fazy cyklu koniunkturalnego mają wpływ na bieżącą atrakcyjność określonych inwestycji. Wymienił Pan obligacje, ale trzeba pamiętać, że jest ich całe spektrum. Na początku zdefiniujmy, w jakiej fazie cyklu koniunkturalnego aktualnie się znajdujemy.

Mówiłem w poprzednich wywiadach, że gospodarka zwalnia. Można powiedzieć, że ta sytuacja występuje już od około dwunastu miesięcy. Pierwszy kwartał tego roku, prawdopodobnie był najsłabszy pod względem wzrostu gospodarczego od kilku kwartałów. Być może był on nawet ujemny w relacji do tego samego kwartału roku ubiegłego. To oznacza, że w ujęciu tak zwanych faz cyklu koniunkturalnego, weszliśmy prawdopodobnie w fazę recesji. To oczywiście spadek realnego PKB, ale również spadek inflacji. Mówię tutaj o sytuacji globalnej.

Dla obligacji skarbowych prawdopodobnym scenariuszem jest stopniowy spadek ich rentowności. Dla przypomnienia, z najwyższymi poziomami rentowności od praktycznie kilkunastu lat mieliśmy do czynienia w październiku ubiegłego roku. Dotyczy to zarówno rynku polskiego, gdzie rentowności 10-letnich obligacji skarbowych osiągnęły poziomy ponad 8,5 procent rocznie, jak i rynku amerykańskiego. W przypadku 10-letnich obligacji skarbowych amerykańskich, ich rentowności w październiku zeszłego roku przekroczyły poziom 4,2 procent w ujęciu rocznym. To dużo, jeśli weźmiemy pod uwagę możliwość obniżenia inflacji w okolice tak zwanego celu, co w Stanach Zjednoczonych wydaje się realne jeszcze w tym roku, a w Polsce, miejmy nadzieję, również za pewien czas.

Ubiegły rok był wyjątkowo niekorzystny dla obligacji. Wielu inwestorów zamiast zysków odnotowało straty. Co się zmieniło, że w tym roku warto do nich wrócić?

Większość ludzi nie do końca rozumie zależność między rentownościami a cenami obligacji. Przywołam tutaj rok 2020. W Polsce i nie tylko, rentowności obligacji skarbowych były na bardzo niskich poziomach. Można wręcz powiedzieć, że 10-letnie obligacje skarbowe były sprzedawane w okolicach ich nominalnych wartości. Czyli przykładowo, po to, tylko żeby dostać niewielki kupon, w połowie 2020 roku kupowaliśmy obligacje na przykład po 100 zł, po to, aby za 10 lat sprzedać je również za tę cenę. W Polsce rentowności obligacji skarbowych zaczynały się zwiększać od początku 2021 roku.

W Stanach Zjednoczonych trochę wcześniej, bo już w trzecim kwartale 2020 roku. Co to oznacza w praktyce? Załóżmy, że kupon obligacji wynosi 1 procent jej wartości nominalnej. Jeśli rentowność obligacji skarbowej wynosi 1 procent, oznacza to w tym przypadku, że kupujemy ją po wartości nominalnej, czyli takiej, po której sprzedamy w okresie zapadalności. Jeśli na przykład rentowność obligacji zwiększy się do 5 procent rocznie, oznacza to, że przy kuponie 1 procent, obligację skarbową 5-letnią możemy kupić za około 83 zł po to, aby ją sprzedać za 100 zł po 5 latach, a na przykład 10-letnią za trochę więcej niż 69 złotych. Tak działa w przybliżeniu ten mechanizm – im wyższe rentowności, tym niższe ceny. Czym dłuższy termin do wykupu danej obligacji, tym ta zależność jest większa tak jak w powyższym przykładzie.

W drugą stronę działa to podobnie. Jeśli zakładamy spadki rentowności, to ceny obligacji o stałych kuponach będą wzrastać. Przy obligacjach o długich terminach wykupów wzrosty cen mogą być pokaźne. Na przykład spadek rentowności tylko o jeden punkt procentowy może skutkować wzrostem cen długoterminowych obligacji o kilka, a nawet więcej procent. Pod koniec kwietnia, rentowności 10-letnich obligacji skarbowych w Polsce wynosiły około 6 procent rocznie. Zatem ich spadek z poziomu ponad 8,5 procent już zaowocował w wielu przypadkach sensownymi stopami zwrotu, a jeżeli założymy scenariusz, który miał miejsce w Polsce między 2009 a 2020 rokiem (stopniowe zmniejszanie rentowności obligacji skarbowych z pewnymi korektami oczywiście), to może się okazać, że wiele dobrego w tym aspekcie jeszcze przed nami.

Jakie zyski przewidują analitycy dla inwestycji w obligacje?

Zobrazujmy to na przykładzie funduszy obligacji skarbowych w Polsce w ujęciu ostatnich kilkunastu lat. W 2003 roku rentowność polskich 5-letnich obligacji skarbowych była w okolicach 7 procent rocznie. Następnie w ujęciu kolejnych lat, z pewnymi wahaniami oczywiście ta rentowność malała, aż w roku 2020 osiągnęła wartość poniżej 1 procenta. Jeżeli wzięlibyśmy średnią stopę zwrotu funduszy obligacyjnych w Polsce zbudowanych na podobnych instrumentach, to była ona praktycznie zawsze dodatnia w latach 2003-2020, a pięć razy w poszczególnych latach w tym okresie wyniosła ona 9 procent i więcej rocznie. Rekordowy pod tym względem był rok 2012,  gdzie stopa zwrotu funduszy obligacji skarbowych wyniosła średnio w okolicach 14 procent.

Główne ryzyko dla obligacji skarbowych o stałych kuponach, to ryzyko tak zwanej stopy procentowej, czyli wzrostu rentowności obligacji. Jeśli takowe będzie występowało, to będziemy obserwowali określone wahania cen obligacji. Dlatego sensownym rozwiązaniem w tym momencie wydaje się korzystanie ze strategii, zawierających w swoich portfelach zarówno obligacje skarbowe o stałych kuponach, które mogą osiągać przyzwoite stopy zwrotu w przypadku spadku rentowności, jak i obligacje tak zwane zmienno-kuponowe. W tym przypadku ich ceny, aż tak bardzo nie reagują na zwiększające się rentowności.

Warto jeszcze trochę powiedzieć o obligacjach korporacyjnych. Największym ryzykiem dla tego typu obligacji jest tak zwane ryzyko defaultu, czyli niewypłacalności emitenta, które w okresie spowolnienia gospodarczego, czy nawet recesji przybiera na sile. Dlatego w przypadku niektórych branż oraz obligacji o ratingach pozainwestycyjnych (obligacji typu High-Yield), należy takie ryzyko zdecydowanie brać pod uwagę w obecnej sytuacji gospodarczej.

 

***

Materiał należy traktować jako wyłącznie wyraz osobistych poglądów autora. Nie stanowi on oferty w rozumieniu Kodeksu cywilnego ani oferty publicznej w rozumieniu ustawy o ofercie publicznej i warunkach wprowadzania instrumentów finansowych do zorganizowanego systemu obrotu oraz o spółkach publicznych, doradztwa inwestycyjnego, innego rodzaju doradztwa, ani rekomendacji do zawarcia transakcji kupna lub sprzedaży jakiegokolwiek instrumentu finansowego, jak również innych informacji rekomendujących lub sugerujących strategie inwestycyjne.

 

Marcin Ślawski
Doradca, menedżer i analityk finansowy. Od kilkunastu lat związany z branżą inwestycyjną. Certyfikowany Analityk Inwestycyjny (CAI) – Związek Maklerów i Doradców (ZMID). Uczestnik międzynarodowego programu z zakresu ekonomii, finansów inwestycyjnych oraz instrumentów finansowych „The Chartered Financial Analyst” w ramach CFA Institute (USA). Certyfikowany marketer The Chartered Institute of Marketing (Anglia) i posiadacz tytułu „Associate” w ramach tej organizacji. Absolwent Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego o specjalności Zarządzanie Spółkami Kapitałowymi, studiów podyplomowych Rachunkowość i Zarządzanie Finansowe oraz Rynek Nieruchomości. Uczestnik kursów z zakresu doradztwa inwestycyjnego.

Łódź, al. Kościuszki 39 lok. 12
tel. 608 477 112
e-mail: biuro@superiorinvestment.pl
www.superiorinvestment.pl

 

 

Marcin Ślawski: O inflacji i słabnącej złotówce

Marcin Ślawski: Gdzie i w co inwestować w tym roku?