Kulinaria

Gotowanie jest po prostu magią

Gotowanie jest po prostu magią

Te pięć lat odkąd mam Stekówkę, to najcudowniejszy czas w moim życiu. Czas nauki, inspiracji, poznawania nowych ludzi i doświadczania magii, bo dla mnie jest nią właśnie gotowanie. Uwielbiam swoją pracę, dobrze jest robić to, co się kocha – mówi AGNIESZKA NOWAK, właścicielka restauracji.

 

Jak pani ocenia po tych kilku latach działania, czy ulokowanie Stekówki w pobliżu ruchliwej trasy S1 było dobrym pomysłem?

Oczywiście, w okolicy nie ma innych restauracji. Głównym powodem wyboru lokalizacji była przestrzeń, jaką dysponujemy, dzięki temu mamy duży parking dla gości, piękny ogródek z własną szklarnią na zewnątrz i okazałym zewnętrznym grillem smokerem, co daje nam możliwość przygotowywaniu potraw przy gościach. Ta lokalizacja okazała się też doskonała podczas pandemii, kiedy ludzie szukali takich miejsc na uboczu trochę. I choć mogłoby się wydawać, że mamy dość przypadkowych gości, to bardzo mylne wrażenie. Po tych pięciu latach działalności zasłużyliśmy na to, że nasi goście potrafią przejechać kilkadziesiąt kilometrów, tylko po to, by zjeść u nas wyśmienitego steka.

Czyli w menu tylko same steki?

Jak nazwa wskazuje Stekówka – Steki i Burgery, są też oczywiście burgery, mamy również przystawki, zupy, makarony, ale podstawą wszystkiego jest wołowina. Jesteśmy restauracją, której sercem są najwyższej klasy steki i kuchnia na żywo.

Wróćmy na chwilę do początków. Pamięta pani, jakie towarzyszyły jej wówczas emocje?

Pamiętam doskonale. Pierwszy weekend to była porażka, kompletnie nie byliśmy gotowi na otwarcie restauracji, w której będzie pełne obłożenie. Cała rodzina pomagała, nawet dzieci, a ja schowałam się na zmywaku, czyściłam talerze i zastanawiałam się, jak to dalej będzie.

Te pięć lat było więc dla pani dużym wyzwaniem?

Dlaczego, to był najcudowniejszy czas w moim życiu. Czas nauki, inspiracji, poznawania nowych ludzi i doświadczania magii, bo dla mnie jest nią właśnie gotowanie. Uwielbiam swoją pracę, dobrze jest robić to, co się kocha.

Co jest podstawą grillowanych steków, które tutaj serwujecie?

Dobrej jakości mięso. Gdy przekroimy grillowanego steka od razu widać, czy to jest dobry kawałek mięsa, czy nie. Podstawą tego biznesu są dobrzy i sprawdzeni dostawcy oraz utrzymanie jakości. Jeśli mięso nie odpowiada naszym standardom, po prostu zwracamy je dostawcy – nie ma tutaj przestrzeni na żadne kompromisy. Nasi goście są smakoszami steków, dużo podróżują, są oczytani i wiedzą, czego oczekują na talerzu. Oprócz tego, że serwujemy steki na mokro, to jeszcze mamy dwie szafy do sezonowania na sucho i w tej kwestii cały czas się rozwijamy, próbujemy nowych rozwiązań, żeby to mięso było jeszcze bardziej soczyste i miało ciekawy smak. Ludzie, którzy znają się na stekach, zawsze są zaskoczeni naszymi pomysłami.

W karcie jest kilka steków, które z nich cieszą się największym powodzeniem?

Panie najczęściej wybierają chude mięso bez przerostów, czyli polędwicę, a panowie Rib Eye, czyli po polsku serce antrykotu.

Dużo osób tu pani zatrudnia?

Trudno mi ocenić czy dużo, czy mało, w sam raz na potrzeby naszej restauracji, ale zdradzę, że niedługo ze- spół na pewno się powiększy, ponieważ otwieramy drugą, jeszcze większą restaurację, tym razem w Łodzi. A wracając do zespołu, to cieszę się, że są w nim bardzo ambitni ludzie, którzy chcą się rozwijać i pracować tu razem ze mną. Rozumiemy się już bez słów. Zespół też jest nieco większy w sezonie letnim, kiedy to w naszym ogrodzie przygotowujemy jeszcze posiłki w lokomotywie, oczy- wiście jeśli tylko pogoda na to pozwala. Takie gotowanie na żywo, które zawsze było moim marzeniem.

Do czego służy ta lokomotywa?

To jest kilka urządzeń w jednym, jest wędzarnia i dwa grille. W lokalu w środku mamy grill lawowy, czyli przygotowujemy steki na żywym ogniu, a grill na zewnątrz opalany jest drzewem bukowym.

Organizujecie tu na miejscu imprezy okolicznościowe dla mięsożerców?

Organizujemy różne spotkania, imprezy zamknięte, urodziny zdarzają się często. To dość spokojne miejsce, w którym dzieci są mile widziane, dla nich też mamy dania w menu. W kuchni stawiamy również na sezonowość, czyli wykorzystanie tego, co daje natura. Zbudowałam tu swoją wymarzoną szklarnię, w której hodujemy zioła, które kucharz serwuje naszym gościom. Zwracam dużą uwagę na to, jak danie jest wydawane i uważam, że nasi kucharze po prostu tworzą sztukę na talerzu. Liczy się nie tylko sposób padania, ale także samo naczynie. Zdarza się, że kupujemy przykładowo talerz i dopiero później do niego dobieramy konkretne danie i sposób, w jakim zostanie podane. Zależy nam nie tylko na wyśmienitym smaku, ale też dobrym wizualnym wrażeniu. Chcemy, by goście spędzili tutaj dobrze czas i byli zadowoleni. Każda opinia jest dla nas cenna, nawet ta krytyczna, potrafimy z niej wyciągnąć wnioski.

Jak dba pani o dobrą atmosferę w zespole?

Staram się, jak mogę, spędzam z tymi ludźmi dużo czasu i razem mierzymy się ze wszystkimi wyzwaniami. Byliśmy na przykład w restauracji Michela Moran, który też był kiedyś naszym gościem. Spędziliśmy tam świąteczny wieczór i mieliśmy okazję zobaczyć kuchnię, pytaliśmy o wiele rzeczy.

Jaki ma pani pomysł na dalszy rozwój restauracji?

Chcemy nadal zaskakiwać naszych gości. W tej chwili bardzo mocno pracujemy nad nowymi formami sezonowania mięsa, mamy pomysły na niespotykane formy burgera oraz planujemy wprowadzić produkty z naszej unikatowej wędzarni. Jeszcze w tym roku otwieramy drugą restaurację, która w wielu aspektach będzie czymś nowym, wyjątkowym na rynku. Ciągle chcemy podnosić poprzeczkę i dawać naszym gościom niespotykane wcześniej doznania.

Rozmawiał Damian Karwowski
Zdjęcia Justyna Tomczak, Stekówka

 

Stekówka – Steki i Burgery
Rzgów, ul. Szeroka 38
tel. 661 580 982
FB@stekowska