Mateusz Lipski

Gdy inni biją pianę

Możliwość spotykania ludzi, poznawania tego, co zadecydowało o ich sukcesie, zrozumienia unikalnych potrzeb i celów to najlepsze elementy mojej pracy. Niezwykle inspirujące doświadczenie. Sposobność, a zarazem przyjemność obserwowania, jak polska rodzinna przedsiębiorczość rośnie w siłę, dzięki ciężkiej pracy i wizjonerstwu jej budowniczych. Wreszcie okazja do analizy zmian zachodzących w warstwie stawianych celów, stosowanych środków i metod. Korekty postaw związanych z wpływem biznesu na otoczenie – w kontekście zarówno lokalnym, jak i globalnym.

Kasia, Staszek i Kamil swój rodziny biznes z powodzeniem prowadzą od wielu lat. Gdy niemal nikt nie myślał o rewitalizacji poprzez nadawanie budynkom postindustrialnym nowych funkcji – oni z powodzeniem dawali nowe życie dawnym łódzkim fabrykom. Z szacunkiem dla otaczającej architektury i historii rozbudowywali swoje biurowe podwórze o kolejne budynki. Budynki kameralne, szczere w formie i prawdziwe w obcowaniu. Miejsce dla ludzi. Do pracy, a więc w praktyce do życia.

W odróżnieniu od rynkowej praktyki – szybko zrealizować, sprawnie skomercjalizować, dobrze sprzedać – tworzyli wartość istotną dla miasta i społeczności lokalnej oraz wartość trwałą dla swojej rodziny. Dziś ich celem przewodnim i wartością nadrzędną jest to, co my wszyscy pozostawimy po sobie kolejnemu pokoleniu. Podczas gdy inni biją pianę o zmianach klimatycznych i nadciągającej katastrofie – oni, nie oglądając się na nikogo, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.

Sadzenie drzew wśród miejskiej zabudowy biurowej, zazielenianie wszelkich możliwych miejsc, zwiększanie powierzchni czynnych biologicznie, czy żywe elewacje to mało. Oni postanowili pójść o krok dalej. Obok realizowanej w ścisłym centrum pszczelej pasieki wraz z ogrodem roślin miododajnych, nieproszeni przez nikogo podjęli się trudu zazielenienia całego najbliższego im kwartału miasta.

Na własny koszt zlecili analizy, prace projektowe i przygotowawcze, związane z możliwością powstania zielonego pasażu, dostępnego dla setek mieszkańców okolicznych kamienic. Pasażu pozbawionego betonu i asfaltu. Przestrzeni absorbującej wodę, zatrzymującej wilgoć, dającej warunki do życia drzew, krzewów, a w finale dla ludzi. Przestrzeni nienagrzewającej się, obfitującej w cień i dającej ulgę w gorące dni. Tylko tak możemy ratować nasze miasta.

Swój kolejny, realizowany opodal budynek biurowy zaplanowali w podobnym duchu. Nie maksymalizacja powierzchni najmu, a minimalizacja uciążliwości dla planety i humanizm w czystej odsłonie. Brak południowych, przeszklonych, nagrzewających wnętrza do niemożliwości elewacji to wielka oszczędność polskiej brudnej energii zużywanej przez układy klimatyzacji. Olbrzymie, pełne zieleni ogrody na dachach i niespotykana w branży „rozrzutność” przestrzeni oddanej biologicznemu życiu. Nie ukrywam – ja zaniemówiłem. I zawstydziłem jednocześnie, pytając samego siebie, co mogę zrobić w ramach własnej organizacji dla nas wszystkich – dla świata?

Z radością przyznam, iż opowiedziawszy o tym wszystkim swojemu zespołowi, na brak pomysłów i rozwiązań – takich dostępnych od zaraz – nie musiałem czekać długo. Co zrobiliśmy? Po pierwsze –  zakupiliśmy przybiurkowe pojemniki do segregacji odpadów biurowych (papier, plastik, bio). Po drugie – wymieniliśmy wszystkie źródła światła na energooszczędne. Po trzecie – zamontowaliśmy w toaletach armaturę z wyłącznikami czasowymi i perlatorami, oszczędzającą do 60% zużywanej wody. Po czwarte – zrezygnowaliśmy z nieekologicznych detergentów. To naprawdę nie kosztuje wiele. Po piąte – sprawdziliśmy, czy używany w biurze papier posiada certyfikaty pochodzenia z odpowiedzialnych źródeł. Po szóste – postanowiliśmy ograniczyć zużycie papieru jako takiego do minimum. Po siódme – pożegnaliśmy butelkowaną wodę w plastiku. Postawiliśmy na wydajny filtr wody z sieci, która w efekcie smakuje lepiej, niż najlepsza mineralna ze sklepu. Po ósme – zadbaliśmy o bezpieczne i suche miejsce do parkowania rowerów. Często korzystamy z komunikacji miejskiej, a samochodów używamy, tylko gdy musimy.

Czy było to trudne? – Wcale! Czy dało nam satysfakcję? – Ogromną! Czy czujemy się lepiej ze sobą? – Bezdyskusyjnie! Czy kosztowało wiele? – Zdecydowanie nie! Czy nie czekając na innych, warto zrobić swój ruch? – Bez wątpienia!