Biznes

Dostrzec potencjał w zmianie

Dostrzec potencjał w zmianie

Inspirują do tego, by na problemy w biznesie spojrzeć w nieco inny sposób. Rozmawiamy z JUSTYNĄ MARUT i WITKIEM BURACZYŃSKIM z firmy Map Team.

Witku, gościłeś już na łamach naszego dwumiesięcznika, jako Business Architect. Dzisiaj pojawiasz się z Justyną, co to za zmiana?

Podobno jest tak, że jak chce się zajść gdzieś szybko, to idzie się samemu, jak daleko to koniecznie trzeba iść z kimś. I właściwie zrozumiałem to w 2020 roku, kiedy  doszedłem do ściany, bo już nie za bardzo wiedziałem, w którym kierunku się rozwijać. Czegoś brakowało mi do poukładania pełnej oferty. No i przyszło zlecenie, w którym poczułem, że sam nie dam rady – bo poza czystą analityką, konieczna była praca ze zmianą w organizacji – zbudowanie nowej struktury, opracowanie nowych procedur, wprowadzenie wskaźników, opracowanie narzędzi do wyceny – i potrzeba było kogoś, kto ma talent w obszarach związanych z budowaniem zaufania i komunikowania zmiany ludziom. Z Justyną znaliśmy się wcześniej prywatnie, podziwiałem jej umiejętności w obszarach zawodowych. Od słowa do słowa no i złożyliśmy wspólną ofertę. I tak zaczęła się przygoda.

Kojarzony jesteś z różnymi hasłami: modele biznesowe, strategie biznesowe. Jak określiłbyś siebie?

Witek: Faktycznie wytworzyłem w ostatnich latach dużą chmurę słów. Myślę, że chciałbym być kojarzony z człowiekiem, który pomaga ludziom w podejmowaniu trafnych decyzji i jest skuteczny w tym, co doradza i wykorzystuje narzędzia, które wymieniłeś i o wiele więcej. Po prostu inspiruję, by spojrzeć na problemy w biznesie w nieco inny sposób. Ba, pomagam nazwać problem. Dla mnie bezpiecznym jest świat liczb, jestem fanem ekonomii behawioralnej, analizy procesowej, symulacji, delektuje się obserwacją nieracjonalności decyzyjności ludzkiej. Nieracjonalność ludzkich decyzji powoduje, że można szukać schematów zachowań w liczbach, trochę się w nim zamknąłem, przyznaję. Teraz dzięki Justynie, na wiele spraw spoglądam z nowej perspektywy.

Justyna: Witek jest naprawdę dobry w inspirowaniu. Ma ogromne pokłady cierpliwości i ciekawości. Wzajemnie się inspirujemy w rozwoju, poszukiwaniu tego co nie oczywiste, z korzyścią dla naszych klientów.

Justyno przez lata pracowałaś z trudną młodzieżą, byłaś też opiekunką w schronisku dla zwierząt, pracowałaś jako behawiorystka. Czy te doświadczenia przydają Ci się w pracy z przedsiębiorcami?

Justyna: Trudno odpowiedzieć mi na to pytanie, ale myślę, że w jakiś sposób na pewno tak. Moja dotychczasowa kariera zawsze na jakimś podświadomym poziomie związana była z pomaganiem. Pomagałam opiekunom zwierząt zrozumieć przyczyny zachowań pupili, i jak ci opiekunowie wpływają na zwierzęta. Z opiekunami w ośrodkach z dziećmi starałam się budować jakieś bezpieczne granice funkcjonowania w mikrospołecznościach. Jeżeli przyjmiemy, że szefowie firm to tacy opiekunowie, a mikrospołeczności to firmy, to jestem przekonana, że całe moje doświadczenie jest przydatne w tym, co robimy teraz z Witkiem.

Witek: Dodam coś od siebie. Justyna ma niezwykły dar, dosłownie w mikrosekundzie potrafi odkryć podłoże pewnych zachowań u ludzi. Potrafi też zadawać bardzo dobre pytania. Ja zafiksowany w swoim świecie, w którym to liczby, odgrywają najważniejszą rolę, nie zwracam uwagi tak detalicznie, na to co Justyna. Ale na tym przecież polega praca w duecie, żebyśmy mogli uzupełniać swoje kompetencje. Justyna dzięki swojemu doświadczeniu i naturalnemu talentowi wie, jak pracować z ludźmi, by osiągnąć namacalne efekty. W jednym z ośrodków wpadła na pomysł tzw. kontraktowania się z podopiecznymi, chodziło o określenie pewnych reguł i ich przestrzeganie.

Justyna: Kontrakty z moimi dzieciakami mobilizowały też mnie do realizowania tego, do czego się zobowiązałam. Pracując z dziećmi, zrozumiałam, że nie ma rzeczy niemożliwych, niektóre wymagają po prostu więcej czasu i zaangażowania. Dzieci są różne, ale mechanizmy podobne. Przekładając to na firmy i przedsiębiorców, to właśnie kwintesencja konsekwencji i zdolności osiągania wyznaczonych celów.

Odnoszę wrażenie, że mówimy o takich bardzo pierwotnych zachowaniach, których się uczymy już jako dzieci. Czy to znaczy, że dostrzegacie w przedsiębiorcach takie większe dzieci, które gdzieś się w tym pędzie pogubiły?

Justyna: Myślę, że dzieci mają swoje doświadczenia adekwatne do swojego wieku, dorośli również. Na każdym etapie są równie ważne. Pamiętajmy, że w firmach nie tylko są przedsiębiorcy (właściciele firm czy prezesi). Zespoły zarządzane przez tych przedsiębiorców to też społeczności, w których codziennie wchodzimy w różne role, które wykształciły się przez całe ich życie, a okres dojrzewania ma istotny wpływ na to jak dzisiaj się zachowujemy, jak radzimy sobie w sytuacjach stresowych, jak reagujemy na sukcesy, jak wpływamy na otoczenie.

Witek: My pracujemy jednak z osobami dorosłymi, które w mojej ocenie potrzebują kogoś, kto z zewnątrz popatrzy na to, co robią. Przedsiębiorcy zostali zmuszeni do tego, żeby stłamsić to swoje wewnętrzne dziecko, które de facto poprzez swoją ciekawość, doprowadziło ich do miejsca, w którym się znajdują. Poprzez rolę, w którą weszli, wyłączyli to swoje wewnętrzne dziecko, by dostosować się do otoczenia, które na siłę próbuje być dorosłe. I faktycznie w naszej pracy staramy się wspierać to ich wewnętrzne dziecko.

Dzisiaj coraz częściej mówi się o tym, jak ważne są kompetencje miękkie. Czy przedsiębiorcy z którymi pracujecie dobrze sobie z nimi radzą, czy obszar ten wymaga zdecydowanej poprawy?

Justyna: Kompetencje miękkie są coraz ważniejsze w dzisiejszym świecie, postawiłabym je absolutnie na równi z twardymi. I przedsiębiorcy są już tego świadomi. Zdają sobie sprawę, że wiedza na temat zachowań ludzkich jest niezwykle istotna. Tyle w teorii, w praktyce bywa to bardzo różnie. Cześć przedsiębiorców po wstępnej euforii, kiedy dostrzega, że najpierw trzeba trochę popracować na sobą, a dopiero potem z zespołem, wycofuje się. Wielu uważa, że to zbyt długi proces. Brak cierpliwości jest główną przeszkodą w budowaniu świadomości, jak ważne jest korzystanie z kompetencji miękkich do budowania przewagi firmy na rynku.

Witek: Dla niektórych kompetencje miękkie to taki twór z pogranicza magii. Ja w tym magii nie dostrzegam, wystarczą zwykle chęci. Weźmy choćby taką empatię, można się jej nauczyć, przynajmniej zrozumieć część mechanizmów wpływających na relacje międzyludzkie. Pamiętajmy też, że dla każdego to słowo może też mieć inne znaczenie. Naszym zadaniem jako doradców jest pomoc w jej zdefiniowaniu na potrzeby danej firmy, tak by każdy rozumiał, je w ten sam sposób. Podobnie jest z zaangażowaniem, kolejną miękką kompetencją, która jest wszędzie pożądaną, ale jak się zadaje pytanie „to kiedy poznasz, że człowiek jest zaangażowany” odpowiedzi są co najmniej zaskakujące, np. to taka osoba co zostaje ciągle po godzinach. W mojej ocenie to zupełnie nie o to chodzi. W obszarach kompetencji miękkich potrzeby będą bardzo różne, więc najpierw trzeba je zdefiniować, by potem wiedzieć o jakim zaangażowaniu na poziomie danej firmy, przedsiębiorstwa mówimy.

Na którym etapie budowania biznesu Wasza wiedza i doświadczenia mogą przynieść najlepsze efekty?

Witek: Jeżeli patrzymy na krzywą rozwoju firmy, to najlepszy jest moment początkowy przy wchodzeniu na rynek i pierwszy etap nasycenia, stagnacji. W momencie, gdy firma już jest po stagnacji, przeżyła najlepsze chwile, zaczyna być trudno, a wyniki zaczynają spadać, wówczas niecierpliwość bierze górę i efekty naszej pracy zwyczajnie są mniej dostrzegalne. Klienci nie wierzą, że można uprościć poziom skomplikowania, który widzą. Nie wprowadzają wskaźników,  bo boją się, że coś może być powtarzalne. Często właśnie przez to mają problem z wyceną usług czy produktów. Uważam, że w 99 procent firm, w których byliśmy cena danego produktu, czy usługi może być zdecydowanie wyższa, co przełożyłoby się na ich sytuację finansową i rozwojową.

Justyna: No, ale firma to ludzie. Wiadomo, że wszystko zależy od człowieka i gotowości na zmiany. Jeżeli przyjmiemy, że rozwój człowieka to rozwój firmy i odwrotnie, to znaczy, że na każdym etapie można znaleźć rozwiązania. I na każdym etapie dostarczamy jakiejś wartości. Ostatecznie to zamawiający definiuje potrzebę, my wiemy jak ją dostarczyć.

Współpracowałeś z mikro, małymi, średnimi i naprawdę dużymi przedsiębiorcami i firmami. Prowadzisz statystyki własnych działań? Ile firm skorzystało z Twoich usług?

Witek: Oczywiście, że prowadzę statystyki, liczby to moje życie. Myślę, że pomogłem ponad dwustu firmom na różnych etapach rozwoju. A na swojej biznesowej drodze spotkałem już ponad dziesięć tysięcy osób. Na pewno część z nich zainspirowałem do działania, część do zmian. To dzięki temu doświadczeniu wreszcie poskładaliśmy to w naszą metodę 5-5-5.

Twoje działania w ostatnim czasie ewoluowały, powiedz, na czym polega ta zmiana? Czym jest metoda 5-5-5?

Witek: Dwa lata temu postanowiliśmy z Justyną połączyć siły. Ja zacząłem wychodzić ze swojej strefy komfortu, czyli liczb i zacząłem otwierać swoją skorupę, wchodzić w świat emocji, w rozumienie, że to człowiek kształtuje firmę, że można ludzi inspirować, by wprowadzali zmiany. Wówczas w jednym z realizowanych projektów pojawiła się opcja zbudowania struktury organizacyjnej w firmie. Ja wiedziałem, jak się buduje schemat, Justyna potrafi rozmawiać z ludźmi, więc ruszyliśmy do działania razem. I tak doszliśmy do metody, którą nazwaliśmy 5-5-5. Przez pierwsze pięć dni przyglądamy się strukturze stanowisk w firmie, analizujemy, obserwujemy, rozmawiamy. Kolejne pięć dni konfrontujemy liczby z wywiadami przeprowadzanymi przez Justynę, ewentualnie jeśli są potrzebne, prowadzimy dodatkowe obserwacje. Ostatnie pięć dni to wybranie jednego narzędzia, czy maksymalnie dwóch i próba wprowadzenia ich w życie z zespołem. Myślę, że wielu ludzi zapomina, iż w usłudze doradczej chodzi o obserwację, wnioskowanie i dawanie rekomendacji. Czyli podsumujmy – pięć dni obserwacja,
kolejne pięć to wnioskowanie i pięć dni pilotażu rekomendacji.

Justyna: Ja wyspecjalizowałam się w pierwszych pięciu dniach – prowadzę obserwacje na stanowiskach pracy i próbuje dostrzec, gdzie potencjalnie są zgrzyty. Lubię ten moment, kiedy spotykamy się z Witkiem i ja opowiadam o swoich odkryciach a on o swoich. Fascynujące jest to, jak w niezależny sposób potrafimy zobaczyć to samo. Potem ja przekładam to na matrycę kompetencji lub opracowanie zakresu obowiązków w ramach pilotażu. Miło jest zobaczyć, jak ludziom wiele rzeczy się prostuje dzięki temu, że my z Witkiem trochę się „skonfrontowaliśmy”.

Jak świadczone przez Was usługi mają się do zmieniającego się świata, do cyfryzacji, automatyzacji?

Witek: Myślę, że w tym zakresie nieco wyprzedzamy nasze czasy, tym zresztą właśnie powinny charakteryzować się firmy doradcze. Jednym z obszarów naszego zainteresowania jest metawersum, tokenizacje, optymalizacje procesów w oparciu o blockchain. To, że dzisiaj firmy nie są jeszcze na to gotowe, nie znaczy, że to się nie stanie. My eksplorujemy te tematy, żeby móc doradzić jak najlepiej.

Justyna: Potrzebą każdego człowieka jest rozwój, potrzebujemy wyzwań. To, co przyniosła nam czwarta rewolucja przemysłowa, jest tylko kolejnym etapem,
mocno opartym o technologie. Nasz mózg nie ewoluuje tak szybko. Myślę, że wiele pracy przed nami w tym obszarze jak nadążyć za zmieniającymi się trendami. I w tym upatruję szansy.

Jakie widzicie szanse i zagrożenia na tak dynamicznie zmieniającym się rynku?

Witek: Nie widzę żadnych zagrożeń, widzę tylko szanse. Nowe narzędzia w postaci blockchain czy metawersum pozwolą na to, że będziemy mogli optymalizować działania w firmie, fizycznie do niej nie wchodząc.

Justyna: Już dzisiaj możemy korzystać z narzędzi pozwalających na zaawansowaną analizę czynności na stanowiskach pracy, w której my jako konsultanci możemy zaoszczędzić czas i szybciej wnioskować. Ja jestem dynamiczną osobą, lubię te zmiany, więc dobrze się w tym czuję

Drogie są Wasze usługi?

Witek: Nie chcę tego rozważać na poziomie drogie i tanie. Zachęcam, żeby spojrzeć na to w kategorii inwestycji. Tani na pewno nie jesteśmy, wynika to z nabytych doświadczeń i tego, że opracowana metodyka pracy daje realne efekty. Problem polega na tym, że trudno docenić pracę doradczą. Próbujemy przeliczać to na dni, ale myślę, że to zły wskaźnik. Ostatecznie płaci się nam za to, co dostrzeżemy, wywnioskujemy i zarekomendujemy. Wiem, że gdy wejdziemy do firmy, znajdziemy zależności i dostarczymy wartości, których ludzie nie potrafią dostrzec prowadząc swój biznes od wielu lat. A to przekłada się na zyski, czasem nawet 3-7 krotne wyższe niż zainwestowane w naszą usługę pieniądze.

Map Team Sp. z o.o.
e-mail: Witek@mapteam.pl
Justyna Marut
linkedin.com/in/justyna-marut-b6305418
Witold Buraczyński
linkedin.com/in/witekb
Także na Facebooku

Racja czy biznes? Oto jest pytanie

Nie ma rzeczy niemożliwych

Jak poukładać BIZNES OD NOWA