Monopolis

Brawo TEATROPOLIS! Niech żyje sztuka!

Brawo TEATROPOLIS! Niech żyje sztuka!

Druga edycja Festiwalu Sztuki Aktorskiej TEATROPOLIS w Monopolis jest już wspomnieniem, ale emocje, jakie wywołała, z pewnością pozostaną na dłużej. Łódź na kilka dni zamieniła się w kulturalną stolicę, udowadniając, że teatr jest królową sztuk, a spragnieni obcowania z nią są nie tylko łodzianie. Na festiwal dotarła publiczność z całej Polski!

 

W tym roku do zmagań konkursowych zgłoszono aż 53 spektakle, z czego finałową jedenastkę wybrał osobiście dyrektor artystyczny TEATROPOLIS Andrzej Seweryn. Od 23 do 26 marca festiwalowa publiczność zobaczyła 9 spektakli w kategorii Open i 2 w kategorii Debiut, m.in. monodram „Pogo” oparty na historii lekarza pogotowia ratunkowego, „Leopold” – barwny portret Leopolda Kozłowskiego-Kleinmana, ostatniego klezmera Galicji, „Very Funny”, w którym prześmiewczo zestawiono sylwetki z różnych sztuk Szekspira, „Stryjeńska. Let’s dance Zofia” o jednej z najbardziej znanych polskich plastyczek dwudziestolecia międzywojennego, „W maju się nie umiera” – historii Barbary Sadowskiej, matki Grzegorza Przemyka, „Elektra 23” Teatru Gardzienice na podstawie „Elektry” Eurypidesa czy spektakl „Warszawa płonie” inspirowany filmem dokumentalnym „Paris is burning”.

Moc w różnorodności

Za sprawą Andrzeja Seweryna, wybrano przedstawienia tak różnorodne, że wydawało się wręcz niemożliwe, aby je w jakiś sposób ze sobą porównać. Tego trudnego zadania musieli podjąć się jurorzy: wspaniałe aktorki Danuta Stenka, Anna Seniuk, doskonały krytyk filmowy i teatralny Łukasz Maciejewski, pomysłodawca wydarzenia Krzysztof Witkowski i Andrzej Seweryn, jego dyrektor artystyczny. Po pięciu dniach to właśnie oni wyłonili zwycięzców w dwóch kategoriach Debiut i Open.

Jeśli chodzi o debiutantów, zaskoczenia nie było. Kacper Jan Lechowicz odgrywając rolę Meliny, Drag Quinn, „zmiótł” ze sceny konkurencję. Monodram „Warszawa płonie” inspirowany filmem dokumentalnym „Paris is burning” autorstwa Jennie Livingston został doceniony zarówno przez publiczność, która nagrodziła artystę burzą oklasków, jak i przez jurorów. Młody aktor pokazał niezwykły kunszt aktorski, łącząc umiejętności wokalne z warsztatem teatralnym, do tego szybko złapał doskonały kontakt z publicznością, która żywo reagowała na to, co działo się na scenie. Jurorzy przyznali Kacprowi Janowi Lechowiczowi główną nagrodę w kategorii Debiut za szczerość, zaangażowanie będące zarazem ważnym głosem w kwestii równości nas wszystkich niezależnie od preferencji i poglądów, czy używanego makijażu. I trudno nie zgodzić się z tym werdyktem, monodram był odegrany świetnie, prawdziwość postaci od razu zjednała sobie widzów. Warto przy tym dodać, że artysta wyjechał z Łodzi bogatszy o 10 tysięcy złotych, bo tyle właśnie wyniosła nagroda finansowa w tej kategorii.

Faworytów do Grand Prix było wielu

O ile nagroda za debiut nie zaskoczyła, to już przed ogłoszeniem zwycięzcy  Grand Prix publiczność zgromadzona w Scenie Monopolis wstrzymała oddech, bo faworytów było kilku. Ale i tym razem jurorzy nie zawiedli, przyznając – oprócz nagrody głównej – aż trzy równorzędne wyróżnienia. I tak na scenie stanęli wyróżnieni Agnieszka Przepiórska, doceniona za rolę w „W maju się nie umiera”, Agnieszka Skrzypczak za świetnie zagraną „Ifigenię se Splot” i Łukasz Lewandowski za monodram „Historia Jakuba”. Właśnie ta trójka aktorów była najczęściej wskazywana przez publiczność jako kandydaci do głównej nagrody. Okazało się jednak, że wśród wyrównanej rywalizacji, serca jurorów i sympatię znacznej części publiczności skradł ten czwarty, czyli Marcin Hycnar i spektakl „Pogo” wyreżyserowany przez Kingę Dębską. I to właśnie jemu jurorzy przyznali główną nagrodę w kategorii Open i 20 tysięcy złotych.

„Pogo” to monodram oparty na książce reporterskiej Jakuba Sieczko, lekarza, który przez 6 lat pracował w pogotowiu. Bohater, w którego wcielił się Marcin Hycnar bez ogródek opowiada o dramatycznych sytuacjach, z jakimi mają do czynienia pracownicy pogotowia. Tu prawda nie jest owijana w bawełnę – trzeba ratować małe dzieci, czasem śmierdzących pijaczków, pojechać do samobójcy czy starszej pani z nadciśnieniem, to wszystko odciska piętno. Ta praca wykańcza psychicznie i fizycznie. Aktor mocno wczuł się w rolę, był na scenie wiarygodny i pokazał bardzo dobry warsztat aktorski. Monodram wyreżyserowała Kinga Dębska, która w wywiadach przyznawała, że od razu w głównej roli widziała Marcina Hycnara.

Werdykt jury nie wzbudził kontrowersji, a wśród publiczności – nawet tej, która miała innych faworytów – pojawiły się głosy, że przecież nawet wśród równych, ktoś wygrać musiał. Bo prawdą jest, że każdy z czwórki nagrodzonych aktorów w pełni zasłużył na tytuł Grand Prix drugiej edycji Festiwalu Sztuki Aktorskiej TEATROPOLIS. Na scenie nie było przegranych, a liczyła się przede wszystkim sztuka, która była na najwyższym poziomie.

Nagroda specjalna i plejada gwiazd

Podczas niezapomnianej Gali Finałowej przyznano także nagrodę specjalną za dotychczasowe osiągnięcia artystyczne. Organizatorzy festiwalu uhonorowali nią Annę Dymną – wybitną aktorkę, którą znają widzowie wszystkich pokoleń, a jednocześnie człowieka wyjątkowego, osobę, którą wciąż podziwiamy za otwarcie na innego człowieka i jego cierpnie. Nagrodzona nie kryła wzruszenia. – Gdybym była czarodziejką, razem ze mną na scenie stałby tłum artystów, dzięki którym istnieję. W tym roku mija 55 lat, odkąd uprawiam ten jakże dziwny zawód, uczący najcudowniejszych rzeczy – mówiła wzruszona artystka.

Tegoroczny festiwal to nie tylko nagrody i tytuły. To także wydarzenie teatralne, które spotkało się z wyjątkowym odbiorem artystów i publiczności. Dla wszystkich było – co jednogłośnie podkreślali – czymś niespotykanym, zarówno pod względem artystycznym, znaczenia dla polskiego teatru, jak i rozmachu organizacyjnego i nieoczywistych wydarzeń towarzyszących. No bo czy jest w Polsce drugie takie wydarzenie teatralne, na którym pojawiają się tacy artyści jak Andrzej Seweryn, Anna Seniuk, Danuta Stenka, Anna Dymna, Bartłomiej Topa, Leszek Lichota, Andrzej Pągowski, Maria Seweryn, Jan Peszek, Mikołaj i Andrzej Grabowscy… Czy jest taki drugi festiwal, na którym Piotr Trojan, aktor, reżyser i scenarzysta realizuje warsztaty aktorskie dla młodych i początkujących adeptów sztuki aktorskiej, a ich finałem jest występ na Gali Finałowej? Dodajmy, że tych kilkanaście minut, w czasie których aktorzy-amatorzy zawładnęli Sceną Monopolis i było widać, że czuli się tam znakomicie, zostało nagrodzene przez festiwalową publiczność gromkimi brawami. Czy jest inny polski festiwal teatralny, na którym wyjątkowy fotograf gwiazd, jakim jest Jacek Poremba ma swoją wystawę? I wreszcie, czy jest inny taki festiwal, gdzie w konkursie na plakat teatralny, ogłoszony przez Andrzeja Pągowskiego, wybitnego polskiego plakacistę, wpływają aż 224 prace?

Obcowanie ze sztuką niezbędne do życia

Trudno było wymarzyć sobie lepszy festiwal niż tegoroczny TEATROPOLIS! I właśnie za tę wyjątkowość dziękował artystom i widzom jego inicjator Krzysztof Witkowski. – To wielkie święto teatru. Ponownie poczuliśmy jak mocno teatr może kształtować naszą świadomość niesamowitym spektrum swoich form i treści. A to wszystko za sprawą aktorów, reżyserów, producentów, tych wspaniałych spektakli, które zdecydowały się zgłosić na nasz festiwal – mówił Krzysztof Witkowski.

Trudno też wyobrazić sobie kolejne edycje tego wyjątkowego wydarzenia, co z kolei podkreślał Andrzej Seweryn: – Poprzeczka została tak wysoko postawiona, że obawiam się o trzecią edycję, jak to można jeszcze przeskoczyć. Z całego serca dziękuję Krzysztofowi, za zrozumienie roli pieniądza w rozwoju kultury naszego kraju i organizację festiwalu.

Te słowa wybitnego aktora, reżysera i dyrektora teatru mówią wszytko o roli, jaką w polskiej kulturze i sztuce może odegrać polski biznes. Dzięki TEATROPOLIS tę rolę dostrzega coraz więcej ludzi sztuki, przedstawicieli władz, ale też publiczność, dla której możliwość obcowania z teatrem jest niezbędna do życia.

Autor: Agnieszka Mikołajczak
Zdjęcia Paweł Keler, ukryte w kadrze.