Biznes

Aneta Grzanek: Biznes po japońsku

Aneta Grzanek: Biznes po japońsku

Kiedy cztery lata temu podpisywałam umowę z japońskim partnerem, nie sądziłam, jak bardzo zmieni to moje podejście do prowadzenia biznesu i zarządzania nim.

Uważałam, że jedyną – choć bezcenną – wartością, którą otrzymam w ramach współpracy, jest dostępna tylko dla japońskich trenerów wiedza w obszarze fenomenalnej matematyki mentalnej. Zrozumienie japońskiego stylu zarządzania zajmuje trochę czasu, ale jest bardzo cennym doświadczeniem dla tych, którzy chcą się nad nim pochylić.

KRÓTKA HISTORIA DETERMINACJI PO JAPOŃSKU

Zanim powstała Akademia Superminds, przez co najmniej trzy lata szukałam sposobu na „odczarowanie” abstrakcyjnej matematyki oraz z wielką pieczołowitością budowałam futurystyczny program w oparciu o założenia nurtu Edukacji Przyszłości. Współpracowałam ze specjalistami z różnych dziedzin: matematyki, fizyki, chemii i języków obcych. Program łączył kilka kompetencji, ale rozwijał głównie inteligencję ścisłą i językową. Brakowało mi jedynie „innej matematyki”. Zupełnie przypadkiem natknęłam się na filmik na YouTube, gdzie zobaczyłam, w jak niezwykłym tempie liczą dzieci azjatyckie. Pomyślałam, że skoro jesteśmy z tej samej planety więc i polskie dzieci mogą opanować tę umiejętność. Musi być to kwestia strategii i odpowiedniego treningu. Rozpoczęłam poszukiwania wyjaśnienia metody, niestety, oprócz kilku mało merytorycznych filmików na YouTube nie znalazłam w Europie żadnych materiałów  na ten temat. Wysłałam kilkadziesiąt maili do nauczycieli z krajów europejskich i azjatyckich, licząc na to, że znajdę mistrza, który nauczy mnie tak liczyć. Niestety wszyscy mi odmówili. Wydałam fortunę na podręczniki z USA, jednak niewiele mi to dało, nadal liczyłam wolno, oczywiście cały czas niezłomnie pracując nad pozostałymi kompetencjami w programie Superminds. W pewnym momencie mój program został skopiowany i wprowadzony na rynek przez osobę, która była obecna przy jego tworzeniu. Poddałam się. Uwierzyłam, że na tym świecie liczy się jedynie to, ile masz pieniędzy i siły przebicia, nic poza tym. Moja kilkuletnia, ciężka praca została wyrzucona do śmieci.

Wtedy do mojej szkoły przyszła Japonka, Ayaka – młoda dziewczyna, która szukała pracy. Choć nie miałam wtedy dla niej żadnej oferty, uznałam, że zawsze warto spotkać się z drugim człowiekiem. Po krótkiej rozmowie Aya obiecała, że znajdzie dla mnie nauczyciela z Japonii. Trzy miesiące później zadzwoniła i powiedziała: „Aneta, do Warszawy przyjechał mistrz Kennichi Ishido, prezes Związku Sorobanu w Japonii, założyciel największej w Japonii szkoły i kluczowej instytucji arytmetyki mentalnej w Azji. Przyjechał na spotkanie z ambasadorem. Niestety, niezbyt lubi Polaków, bo od 10 lat bezskutecznie próbuje wprowadzić soroban do Polski i jest rozczarowany. Jednak namówiłam go na spotkanie z tobą. Będziesz mieć pięc minut, żeby go przekonać“. Poczytałam o etykiecie japońskiej, aby zachować się odpowiednio, w aucie uczyłam się podstawowych japońskich zwrotów. W hotelu spotkałam się z prezesem. Faktycznie było widać jego złość, kiedy rozmawiał z Aya. Nie wiem, co się stało, ale został ze mną nie pięć minut, ale dwie godziny i zamówił lunch. Potem Aya wytłumaczyła mi, że jeśli Japończyk zamówi jedzenie po spotkaniu biznesowym, to znaczy, że rozmowy są udane. Jeśli nie, to nawet jeśli wyda się bardzo uprzejmy, do współpracy raczej nie dojdzie.

Prezes Ishido obiecał, że udostępni mi na sześć miesięcy kurs, który jest przeznaczony dla Japończyków i muszę dojść do 6kyu, abyśmy mogli dalej rozmawiać. Nie zdawałam sobie sprawy, o jak bardzo zaawansowanym poziomie mówił. Byłam zachwycona. Niestety, minął miesiąc, a ja kursu nadal nie miałam. Sądziłam, że się rozmyślił.  Aya mówiła: „Aneta, ty nie rozumiesz Japończyków. Kiedy Japończyk coś obieca, to tak będzie, umowa słowna jest tak samo wiążąca jak pisemna“. Zupełnie inaczej niż w Europie. Po miesiącu dostałam dostęp do kursu… po japońsku. Tłumacze nie dawali rady, bo język był „mangowy”, spędzałam więc godziny nad tym, aby rozszyfrować strategię, a potem ją przećwiczyć i zaliczyć test. Kiedy podeszłam do egzaminu, doznałam szoku. Czas skończył mi się w połowie, nie byłabym w stanie w takim tempie nawet przepisać liczb na kalkulatorze. Ćwiczyłam dalej, obiecałam, że dam radę, więc nie ma innej opcji, musiałam to zdać. Egzamin zdałam za ósmym razem. Dzień później otrzymałam zaproszenie do Japonii na ceremonię i mistrzostwa Arytmetyki Mentalnej.

Lot trwał 10 godzin. Dzień wcześniej wróciłam z nart z Austrii, więc nie spałam dwie doby. Na lotnisku przywitała mnie Syguyama San, moja przyszła nauczycielka. Zawiozła mnie od razu do szkoły Ishido-Shiki. Po krótkim przywitaniu miałam podejść do egzaminu. Dostałam arkusz egzaminacyjny i timer ustawiony na 10 minut. Byłam po 10 godzinach lotu i nie spałam dwie doby. Tego dnia nie udało mi się, ale zdałam następnego dnia rano. Pamiętam reakcję mistrza Ishido. Nagle ten surowy Japończyk pokazał emocje, krzyknął, przytulił mnie, a potem wyciągnął soroban ręcznie robiony i wręczył mi go. Był naprawdę szczęśliwy. Od tego momentu wszystko się zmieniło. Rozpoczęła się bardzo owocna i przyjacielska współpraca. Pojawili się dziennikarze, artykuły w japońskiej prasie, a podczas ceremonii prezes Ishido wielokrotnie podkreślał, że to wielka chwila, gdy soroban wchodzi do Polski. Zrozumiałam, jak ważne to było również dla moich japońskich partnerów.

DZIAŁANIE JEDYNĄ DROGĄ DO WSPÓŁPRACY

Powierzchowność, dobre wrażenie, obietnice nie mają dla Japończyka żadnego znaczenia. Japończyk ocenia na podstawie działania, efektów pracy. To jest jedyna droga do udanej współpracy. Dlatego w japońskich firmach najczęściej prezesem zostaje człowiek, który od dawna jest częścią zespołu, awansuje dzięki swojemu zaangażowaniu, a nie osoba zatrudniona z zewnątrz. Wykształcenie jest drugorzędne, zawsze można je zdobyć, jednak znajomość firmy, lojalność, przywiązanie mają większą wagę niż najlepsza uczelnia. Dlatego spotkanie z prezesem Ishido nie było jeszcze początkiem współpracy, dopiero moja wytrwałość i determinacja była dla niego dowodem, że jestem godnym partnerem. Trudno jest nawiązać relacje biznesowe z Japończykiem, ale kiedy ci się to uda, to na pewno możesz liczyć na lojalność i poczucie bezpieczeństwa, którego ja nigdy nie zaznałam, współpracując z polskim przedsiębiorcą.

WOLNO ZNACZY LEPIEJ

Miałam wielką wizję i cudowny plan szybkiego rozwoju, wręcz ekspansji – kilkanaście szkół w Polsce w ciągu trzech lat. Miałam obok siebie doświadczonych strategów biznesu i 15-letnie doświadczenie w branży, mój plan był idealny, świetnie przygotowany i z wielką ekscytacją opowiedziałam o nim mistrzowi Ishido podczas spotkania w kolejnym roku w Polsce. Dodam, że grupa Ishido-Shiki obecnie posiada około 400 placówek w Azji. Na to mistrz odpowiedział: „Aneta, firma jest jak drzewo. Składa się z korzeni, które mogą rosnąć długo i są niewidoczne, powstaje z nich pień. On też rośnie długo, ale jest coraz mocniejszy, dopiero po kilku latach pojawiają się drobne listki, piękne kwiaty. Takie drzewo jest piękne, ale też stabilne, nie złamie się pod wpływem silnej burzy. Ale możesz też zasadzić cały las w rok, wątłymi, drobnymi drzewkami, po których nie będzie śladu przy pierwszym silniejszym wietrze. Zdecyduj, jaką chcesz mieć firmę“. Z wielką pokorą przyjęłam te słowa i odeszłam od mojej strategii ekspansji, wycofałam reklamę franczyzy i postanowiłam skupić się na budowaniu mocnego edukacyjnego programu, który ma być jednym z tych, które przyczynią się do zmiany mentalności ludzi – a co za tym idzie – edukacji w Polsce.

JAKOŚĆ A NIE ILOŚĆ

W Japonii specjalista na pewno jest specjalistą. W Polsce niekoniecznie. Trenerem Ishido-Shiki może być osoba, która ukończy co najmniej półroczny trening i zda egzamin na poziomie 6kyu. Od tej reguły nie ma żadnych odstępstw. W wielu polskich szkołach arytmetyki mentalnej szkolenie nauczycieli trwa trzy dni. Taki nauczyciel zna strategie, ale nie potrafi liczyć. Japończykom nie mieści to się w głowie. Jakość mistrza i jakość wprowadzanej metody to priorytety, ponieważ zachowanie twarzy, renomy i wiarygodności są głęboko zakorzenione w kulturze japońskiej niemalże od czasów feudalnych samurajów.

Wśród właścicieli prywatnych szkół z obszaru edukacji pozaszkolnej panuje przekonanie, że miarą sukcesu szkoły jest liczba kursantów. Tymczasem dla moich japońskich partnerów miarą sukcesu jest liczba zdanych certyfikatów międzynarodowych.

DZIŚ

Dwa lata temu udało mi się zaliczyć kolejne trzy poziomy. Osiągnęłam wyższy stopień trenera i tym samym objęłam nadzór nad centrum egzaminacyjnym arytmetyki mentalnej w Polsce, co daje mi możliwość szkolenia i certyfikowania kolejnych trenerów. Dziś wiele dzieci liczy bardzo szybko, niektóre tak szybko jak Japończycy, jest coraz więcej trenerów i coraz więcej szkół w całej Polsce, w których ja i mój zespół rozwijamy kluczowe kompetencje przyszłości na czele z matematyką mentalną pod opieką Japońskiego Partnera.

Aneta Grzanek Aneta Grzanek – certyfikowany trener matematyki mentalnej przez Związek Sorobanu w Japonii, wykładowca akademicki, założycielka i twórca programów Superminds Academy sp. z o.o, właściciel Centrum Języków Obcych CONVERS.