Architektura

Dokładna suma niedokładnych danych

Dokładna suma niedokładnych danych

Potrafią o niej opowiadać godzinami, z pasją i ogromnym zaangażowaniem. Jest dla nich nie tylko pracą, bardziej sposobem na życie. Architekturę traktują jako formę odpowiedzialności przed sobą i innymi za to, co robią. Rozmawiamy z Moniką Wojnarowską i Michałem Karpińskim, właścicielami Pracowni Architektonicznej DRAFT.

LIFE IN. Łódzkie: Artysta, inżynier projektujący budynki, a może człowiek od wizji – kim jest architekt?

Monika Wojnarowska: Wizji raczej nie miewamy. Staramy się utrzymać trzeźwość w pracy. Świadomość społeczna na temat tego, czym realnie zajmuje się architekt, jest umiarkowana. Dla nas jest to przeważnie ciężka intelektualna praca. Architekt usiłuje podążać za myślą współczesnego świata oraz tym, kim w tym świecie jest człowiek. Tak, praca architekta wymaga specyficznej wrażliwości, ale w każdy nasz projekt wkładamy wiele trudu, nic nie przychodzi nam samo i we śnie.

Michał Karpiński: Architekt to interdyscyplinarny specjalista, do tego menedżer. Jeśli lubi i jest w stanie pracować na pełnych obrotach, projektować architekturę, czytać o architekturze, w wolnych chwilach zwiedzać architekturę i jest gotowy robić to przez całe zawodowe życie, to ma zadatki na dobrego architekta. W środowisku funkcjonuje żart, że 50-letni architekt, to dobrze zapowiadający się młody człowiek.

Do czego więc w procesie budowlanym potrzebny jest architekt?

Monika Wojnarowska: Zdarza się, że inwestor oprócz swoich przemyśleń, ma wyobraźnię pełną opinii znajomych, rodziny i koloryzowanych obrazków z mediów. Tymczasem wszyscy, choć żyjemy podobnie, to jednak inaczej. Uświadamianie sobie jak funkcjonujemy w budynkach jest procesem, który inicjowany wspólną pracą z architektem daje najlepsze rezultaty. To taka psychostymulacja przez projekt. Polecamy.

Michał Karpiński: Przy większych inwestycjach istotny jest nie tylko sam projekt, ale i analiza przedprojektowa, w których od lat się specjalizujemy. Warto sprawdzić, co i w jakiej formie możemy wybudować jeszcze przed zakupem działki.

Czy architekci zmieniają świat?

Monika Wojnarowska: Dobrze zaprojektowana przestrzeń publiczna sprzyja gromadzeniu się ludzi, dobrze zaprojektowane mieszkania wpływają na samopoczucie ich mieszkańców, a dobrze zaprojektowany biurowiec zachęca do pracy. Architektura, jak każdy obszar działalności człowieka, zmienia świat, ale to nie znaczy, że go zbawia.

Co to znaczy dobrze zaprojektowany?

Monika Wojnarowska: Przemyślany funkcjonalnie i estetycznie. Odpowiadający na zadane pytania. Parafrazując poetę, architektura to dokładna suma niedokładnych danych. Wynik tego równania może być dodatni bądź ujemny. Kiedy patrzymy na budynek, widzimy budownictwo. Gdy zaczynamy go użytkować, zaczynamy obcować z architekturą. Dobrze przemyślana funkcjonalność manifestująca się w zgrabnej bryle, to podstawa efektu właściwej architektury. Jednak efekciarstwo nie może być celem samym w sobie, chociaż należy pamiętać, że piękno też może być funkcją. Te światy są nierozerwalne.

Michał Karpiński: Dobry projekt zawsze kojarzył mi się z robieniem ciasta. Musi być porządnie ugnieciony. Powstaje zarys – baza projektu, potem wchodzimy w szczegóły, następnie krok do tyłu, aby sprawdzić, co popsuliśmy, następnie krok do przodu, z powrotem do detali i tak w kółko do uzyskania satysfakcjonującego efektu. Zestaw przetrawionych w ten sposób koncepcji przypomina później drzewo ewolucyjne, ze ślepymi zaułkami i zupełnie nieprzewidywalnymi zakrętami. W ten sposób mamy pewność, że ostateczny efekt, niezależnie jaką drogę powstania przebył, jest dobrze i wielotorowo przemyślany.

Jaką architekturę Państwo tworzycie?

Monika Wojnarowska: Pojmujemy architekturę jako wyraz aspiracji naszych Inwestorów i bardzo szanujemy, kiedy chcą oni przez nią manifestować swoje ambicje, ale już niekoniecznie ego. Niezwykle istotna jest dla nas społeczna odpowiedzialność architektury zarówno w wymiarze finansowym, jak i użytkowym.

Michał Karpiński: Nie tworzymy na potrzebę chwili, budynki stoją znacznie dłużej. Jest to pewna odpowiedzialność społeczna. Inwestor jest mecenasem naszych projektów, ale nigdy nie zapominamy o ostatecznym odbiorcy, czyli użytkowniku.

Inwestor jest siłą sprawczą projektów. Co jest najważniejsze w relacjach z nim?

Michał Karpiński: Chemia!

Monika Wojnarowska: Chociaż ważna jest też fizyka, dobrze, kiedy budynki stoją dołem do dołu i górą do góry i ponad wszystko tynk nie sypie się na głowę. A tak na poważnie, to najważniejsze jest wspólne zaufanie. Trzeba pamiętać, że każdy budynek to prototyp. Każdy budowany jest po raz pierwszy. Kiedy zaczynamy proces projektowy z Inwestorem, nie jesteśmy w stanie przewidzieć w pełni, dokąd nas ta współpraca zaprowadzi, ale musimy polegać na wspólnych doświadczeniach.

Michał Karpiński: Bardzo cenimy powracających klientów. Takich, z którymi realizujemy którąś z rzędu inwestycję. Cieszy nas ich zaufanie, a dłuższa relacja pozwala przyspieszyć proces projektowy. Znamy już swoje wzajemne oczekiwania.

Co poradzicie swoim Inwestorom, kiedy jest najlepszy czas na inwestycję budowlaną?

Monika Wojnarowska: Większość czasów jest dobra. Lepiej budować niż tego nie robić. W ostatecznym rozrachunku nieruchomości przeważnie drożeją, nawet kiedy zdarzają się kryzysy, to po kilku latach trend wraca do wzrostu. Oczywiście nie oznacza to, aby robić to pochopnie. Nie mniej jednak przy obecnej gospodarce jest jeszcze co najmniej kilka lat na śmiałe ruchy inwestycyjne.

Jak to? Przecież coraz głośniej wszyscy mówią o nadchodzącym spowolnieniu.

Michał Karpiński: Spowolnienie to nie to samo co stagnacja lub spadek. Są dziedziny budownictwa jak na przykład mieszkalnictwo, gdzie jest tyle do zrobienia, że utrzymanie obecnego tempa budów przez najbliższe kilkanaście lat nie wyczerpie realnego zapotrzebowania.

Kto może zostać Inwestorem?

Michał Karpiński: W zasadzie każdy, kto czuje chęć pozostawienia czegoś po sobie lub po prostu buduje coś dla siebie.

Monika Wojnarowska: To wbrew pozorom bardzo egalitarny rynek. Inwestycją może być niewielka budowa w postaci remontu 40-metrowego mieszkania na sprzedaż bądź wynajem, aż do wejścia w rynek z impetem, budując duże osiedle. To dobry sposób na inwestowanie, przy dobrym projekcie ryzyko straty jest niewielkie w porównaniu do innych rynków.

Michał Karpiński: Znamy Inwestorów budowlanych, którzy kilka lat temu zaczynali od remontów mieszkań po licytacjach komorniczych, obecnie doszli już do poziomu budowy niewielkiego budynku wielorodzinnego. Ten rynek charakteryzuje się relatywnie szybkim zwrotem zainwestowanego kapitału, co na rynku inwestycyjnym jest zdecydowanie atrakcyjnym.

To w co Państwa zdaniem warto zainwestować?

Michał Karpiński: Przed rozpoczęciem inwestycji za wsze warto zacząć od przemyślanego projektu i solidnej analizy terenu. Te zadania możemy powierzyć architektowi. Koszty prac projektowych to ułamek ceny inwestycji, dlatego warto zadbać, aby był on wysokiej jakości. Jakość projektu, wpływa na jakość realizacji, a ta z kolei na docelowy wynik sprzedaży, najmu, bądź jakości użytkowania. Lepiej zapobiegać niż leczyć.

Czy można wyodrębnić dziedziny, w których się Państwo specjalizujecie?

Michał Karpiński: Nie odmawiamy ciekawych zleceń w małej skali, ale przez ostatnie lata wyspecjalizowaliśmy się głównie w większych obiektach. I tu zauważyliśmy pewną cykliczność, powtarzającą ogólne nastroje w budownictwie. Kiedyś w ciągu dwóch lat zaprojektowaliśmy cztery hotele, później sporo zabudowy typu retail, następnie i nieprzerwanie do dzisiaj zabudowa wielorodzinna, a teraz w dużej mierze skupiamy się na rewitalizacji, w tym aktywnie uczestniczymy w programie Łódzkiej Rewitalizacji Obszarowej.

Skąd taki wybór?

Monika Wojnarowska: Jeżeli stan Łodzi ma się zmienić, to ta praca musi być skupiona na ratowaniu, odtwarzaniu i przekształcaniu tego, co już mamy. Są oczywiście fragmenty miasta, które wymagają likwidacji starej tkanki i wstawieniu czegoś zupełnie współczesnego. Jednak wyznajemy, zasadę, że nawet taki obiekt docelowo funkcjonuje w kontekście miejsca. Musimy patrzeć na miasto jako współczesny organizm odpowiadający potrzebom współczesnych mieszkańców z poszanowaniem dziedzictwa, jakie mamy.

Jak postrzegacie Państwo Waszą rolę w procesie rewitalizacji?

Michał Karpiński: Nie postrzegamy rewitalizacji jako konserwacji stanu zastanego, bowiem budynki ewoluują wraz z ich użytkowaniem. Dlatego w naszej pracy przy rewitalizacji robimy wszystko, by przystosować je do dzisiejszych czasów, możliwości technicznych i obecnych funkcji, wykorzystując to, co najlepsze z tego, co było, czyli ich prestiżowy charakter, lokalizację i zachowanie ducha miejsca – genius loci.

Monika Wojnarowska: Nie odtwarzamy bezkrytycznie, tylko w pewien sposób kreujemy. Mamy niedużą wiarę w nasze moce poznania historycznego, nam się jedynie wydaje, że kiedyś tak było, mamy pewne fakty i na nich snujemy domniemania, a odtwarzanie domniemań jest w gruncie rzeczy nieuczciwe. Dlatego poszukujemy pomostu między starym a nowym, łączymy ducha czasu z przyszłością.

Jak długo działa DRAFT? Jak długo pracujecie razem?

Monika Wojnarowska: W przyszłym roku obchodzić będziemy 20-lecie działania pracowni, którą przez pierwsze lata prowadziłam sama. Praca w pojedynkę niesie za sobą jednak pewne ograniczenia, dlatego od 10 lat prowadzę ją wspólnie z Michałem i od tego czasu mogę powiedzieć, że prężnie się rozwijamy.

A jak przez te lata zmieniła się architektura?

Monika Wojnarowska: Przeszliśmy wszystkie choroby wieku od zachwytu technologiami, które nagle stały się dostępne i używane kompletnie bezkrytycznie, przez głęboką krytykę tych technologii, materiały absolutnie nowatorskie i powroty do bardzo tradycyjnych metod. Projektowaliśmy w czasie ogromnych zmian i w architekturze, i w sposobie myślenia o świecie. Od architektury czysto konsumpcyjnej do rozmów o architekturze w dobie gospodarki cyrkularnej.

Michał Karpiński: Staramy się robić rzeczy solidne, rozsądne i nie zachwycamy się tak mocno technologiami, ani kierunkami, które chcą wyznaczać nowe trendy. Do wielu zagadnień podchodzimy sceptycznie i jesteśmy przekonani, że już w niedalekiej przyszłości będziemy mocno wstydzić się za kulturę wszechobecnego styropianu, choć póki co ciężko o jednoznaczną odpowiedź jak robić to inaczej.

Czy ulegacie Państwo „trendom”. Czy architektura w ogóle może być „trendy”?

Monika Wojnarowska: Nie zapominamy, że budynki, które projektujemy, będą budowane przez kilkanaście miesięcy, a następnie postoją kilkadziesiąt lat. Byłoby źle, gdyby nasze poczynania ulegały modom i nastrojom. Staramy się uciekać trendom i tworzyć ponadczasowo.

Michał Karpiński: Nie da się w pełni zrezygnować z elementów, które są charakterystyczne i współczesne dla obecnych społeczeństw. W architekturze definicja trendu zależna jest trochę od skali problemu. Kolor na elewacji to może być moda lub nieraz nawet przypadek, to, czy budujemy więcej biur niż fabryk to już na przykład trend. Obecnie jest przyzwolenie na materiały surowe, naturalne, czernie i szarości, co nie znaczy, że są one modne, raczej uczciwe, wpisujące się w filozofię powrotu do rzemiosła, pewnej prostoty, którą zgubiliśmy jakiś czas temu i teraz się trochę z tego otrzepujemy.

Monika Wojnarowska: Architektura, w której funkcjonujemy na co dzień, powinna być tłem naszego życia. To ludzie powinni być kolorowi, a nie budynki.

Dlatego wszystko w Waszym biurze jest czarno-białe?

Monika Wojnarowska: Tak, odwrotnie niż prawdziwe życie. To, które tę i nie tylko tę przestrzeń wypełnia.

Dlaczego ubieracie się też na czarno? Zawsze tak?

Michał Karpiński: Często. Na co dzień dokonujemy setek wyborów. Nasza praca polega na ciągłym podejmowaniu decyzji. Przynajmniej tę jedną można ograniczyć, kiedy w szafie jest pięć takich samych zestawów.

Biuro ulokowaliście na osiedlu mieszkaniowym, to nietypowy wybór i ciężko do Was trafić.

Monika Wojnarowska: Na jednej z konferencji poznaliśmy architekta, który opowiadał, że ulokował biuro w opustoszałej dzielnicy przemysłowej na przedmieściach miasta, w którym prowadził pracownię. Twierdził, że klienci, którzy podejmą trud odnalezienia go na dwóch hektarach pod jednym adresem są łatwiejsi we współpracy, bo zdeterminowani.

Michał Karpiński: Lokalizacja jest znana wielu łodzianom, nie jesteśmy na końcu świata, wręcz przeciwnie, to ścisłe centrum. Ale to prawda, miejsce rodzi kilka utrudnień, na przykład od najbliższego parkingu trzeba przejść 100-200 metrów, co dla niektórych jest dzisiaj nie do pomyślenia. Ale spokojnie, na stronie udostępniamy mapkę!

Monika Wojnarowska: To, gdzie dzisiaj się znajdujemy, jest poniekąd częścią naszych przekonań. Dom, praca, przedszkole, szkoła, wszystkie punkty zborne, które codziennie zaliczamy, znajdują się w dystansie pieszym.

Czy jest to tak zwany trend powrotu do centrum miast?

Monika Wojnarowska: Życie w mieście określa wie le czynników, transport i przemieszczanie jest jednym z nich. Dla nas optymalizacja tych ruchów była konieczna dla wydajnego funkcjonowania. Nie wyklucza to oczywiście posiadania czy codziennego używania samochodu, ale ważna jest równowaga.

Michał Karpiński: Architekt to często człowiek zdominowany przez projektowanie, przeważnie projektuje budynki, ale w praktyce poszukuje on wydajności i optymalizacji we wszystkich dziedzinach, które go otaczają i na które ma wpływ. Sposób na życie nie musi być temu podporządkowany, ale z pewnością służą mu przemyślane ruchy. l

Mogę zapytać, o to, co robicie w czasie wolnym?

Monika Wojnarowska: To znaczy kiedy?

Michał Karpiński: Projektujemy.

APP DFAFT

Monika Wojnarowska – właścicielka i główna projektantka APP DRAFT
Michał Karpiński – główny projektant w APP DRAFT, mąż swojej żony; wspólnie prowadzą autorską pracownię projektową

autorzy między innymi: l 9 (jak dotąd) obiektów Łódzkiej Rewitalizacji Kwartałowej, w tym Mediateki przy ulicy Moniuszki 5; l siedziby Łódzkiej Agencji Rozwoju Regionalnego, przy ulicy Narutowicza 34; l osiedla mieszkaniowego „Wille Jana” przy ulicy Paradnej w Łodzi; l licznych przebudów i rozbudów Aquaparku Fala w Łodzi.

Rozmawiała Beata Sakowska
Zdjęcia Izabela Urbaniak

www.draft-architektura.pl
www.facebook.com/draftarchitektura