W sytuacji aktualnej inflacji oraz wyjątkowo niskiego oprocentowania lokat, inwestowanie części swoich pieniędzy na rynku akcji oraz metali szlachetnych może być nieuniknione. Jak i w co bezpiecznie inwestować oszczędności wyjaśnia Marcin Ślawski, właściciel firmy Superior Investment.
LIFE IN Łódzkie: Polacy nagminnie rezygnują z lokat bankowych. W ostatnich miesiącach wybrali z banków ponad 40 miliardów i korzystają z innych możliwości chronienia swoich oszczędności przed inflacją. Aktywne zarządzanie swoimi oszczędnościami, to dziś dobry sposób na to, by nie stracić?
Marcin Ślawski: Raczej trudno się temu dziwić, bo dziś oprocentowanie lokat bankowych w Polsce, to sporo poniżej inflacji, która w ostatnich miesiącach kształtuje się na poziomie wyższym o około trzy punkty procentowe w porównaniu z analogicznymi miesiącami ubiegłego roku. Tym samym okazuje się, że trzymając pieniądze na lokacie bankowej, realnie tracimy, bo za jakiś czas za te same pieniądze będziemy mogli nabyć mniej dóbr i usług. Natomiast z drugiej strony nasze działanie musi być przemyślane i nie powinniśmy podejmować zbyt pochopnych decyzji.
Akcje na giełdzie, udziały w ramach crowdfundingu, forex, ETF-y, kontrakty terminowe, metale szlachetne, produkty strukturyzowane, nieruchomości… W co radziłby Pan inwestować pieniądze?
Wymienił Pan dużą część funkcjonujących instrumentów finansowych oraz aktywów. Część z nich charakteryzuje się bardzo wysokim poziomem ryzyka, jak choćby forex czy crowdfunding, ale również niektóre akcje, szczególnie z rynku New Connect. W tych przypadkach musimy liczyć się z utratą, czasami nawet całości, zainwestowanego kapitału. Kontrakty terminowe, ETF-y, to również instrumenty dla doświadczonych inwestorów. Co do metali szlachetnych to wydaje się, że przynajmniej część z nich, pomimo tego, że pokazała już często solidne wzrosty wartości w ostatnich miesiącach, nadal ma perspektywy. Ostatnio świat obiegła informacja, o tym, że Warren Buffett, najbogatszy inwestor na świecie, kupił akcje kanadyjskiej kopalni złota za 563 miliony dolarów. To w pewien sposób potwierdza tezę o perspektywach tego rynku. Jeśli mówimy o kliencie, który chciałby zabezpieczyć sobie cele emerytalne, pomnożyć pieniądze, ale zachowując przy tym racjonalne ryzyko inwestycyjne, to powinien on rozważyć tzw. instrumenty zbiorowego inwestowania, czyli fundusze inwestycyjne o otwartej architekturze. Zapewniają one możliwość wycofania się z inwestycji w dowolnym momencie i przeznaczone są dla klientów indywidualnych. Oczywiście fundusze inwestycyjne są różne, w opisie większości z nich powinna być informacja o poziomie ryzyka. Jeśli ktoś nie ma dużego doświadczenia w inwestowaniu poprzez fundusze, powinien podejść bardziej zachowawczo, wybierając te o niższym poziomie ryzyka lub ewentualnie jakąś hybrydę. Przy czym pamiętajmy, że fundusze bardziej ryzykowne powinny stanowić w tym przypadku znaczną mniejszość całości naszego portfela inwestycyjnego. Jest to bardziej indywidualna sprawa, wymagająca indywidualnej rozmowy. Kluczowa jest jednak odpowiedź na pytania, za jaki czas chcemy zakończyć inwestycję i jakie poziomy wahań jesteśmy w stanie zaakceptować. Dobrze dobrany portfel składający się przynajmniej w części z funduszy akcyjnych, również takich inwestujących pośrednio na przykład w metale szlachetne, prawdopodobnie tak jak nieruchomości, jest w stanie w dłuższym czasie zabezpieczyć nasze pieniądze przed skutkami inflacji. Ale warto podkreślić ważną rzecz, otóż fundusze inwestycyjne, podobnie zresztą jak inwestowanie w nieruchomości, nie są dla każdego, a już z pewnością nie są dla osób chcących mieć gwarantowaną stopę zwrotu na przyszły okres.
A co z obligacjami?
Tutaj mamy pewien problem, bo podobnie jak lokaty bankowe, większość obligacji skarbowych ma dzisiaj realną (powyżej inflacji) ujemną stopę zwrotu. I dotyczy to nie tylko Polski, ale również większości krajów rozwiniętych. Czyli, jeśli chcemy w przypadku obligacji „wygrać z inflacją”, to musimy ponieść wyższe ryzyko, inwestując swoje oszczędności na przykład w fundusze na rynku obligacji korporacyjnych lub innych instrumentów dłużnych. Ostatnio rozmawialiśmy z kolegą, że nawet obligacje korporacyjne o ratingu pozainwestycyjnym, czyli bardziej ryzykowne, potrafią mieć rentowność niższą niż 4 procent. Czyli w sumie niewysokie zyski kosztem często niemałego ryzyka…
Decydujemy się zatem na fundusze inwestycyjne. Co jest najważniejsze w tym rodzaju inwestycji i kogo powinniśmy poprosić o pomoc w wyborze funduszu?
Są osoby w Polsce mające wiedzę i doświadczenie w zakresie pracy z funduszami inwestycyjnymi dla klientów indywidualnych. Legitymowanie się dodatkowymi, specjalistycznymi kwalifikacjami z dziedziny finansów inwestycyjnych i instrumentów finansowych, popartymi certyfikatami renomowanych organizacji i stowarzyszeń z pewnością jeszcze bardziej uwiarygadnia takie osoby. Co do inwestowania poprzez fundusze inwestycyjne otwarte to warto wiedzieć, że inwestują one przede wszystkim aktywa, które podlegają wahaniom w ramach tego, że są wyceniane codziennie. W przypadku funduszy akcyjnych lub funduszy opartych na surowcach, czy na metalach szlachetnych, te wahania będą podwyższone. Dlatego trzeba określić horyzont inwestycji oraz możliwy poziom wahań, który jesteśmy w stanie zaakceptować. Nazywa się to fachowo indywidualną skłonnością oraz możliwością poniesienia określonego ryzyka inwestycyjnego. Im więcej mamy funduszy akcyjnych oraz alternatywnych, czyli opartych na przykład na surowcach, metalach szlachetnych, etc., tym większym wahaniom nasz portfel będzie podlegał. W takim przypadku, jeśli nasz portfel został właściwie dobrany, ważne jest uświadomienie sobie tego, że w związku z codzienną wyceną, jego wartość będzie czasem wyższa, a czasem niższa. Natomiast my posiadamy cały czas te aktywa, na przykład część kapitału akcyjnego dużych amerykańskich przedsiębiorstw, czy akcje firm zajmujących się wydobyciem lub przetwarzaniem złota.
Wszystkie środki należy inwestować w jeden rodzaj aktywów, czy lepiej zabezpieczyć się i podzielić inwestycję na kilka różnych?
Ponosimy z reguły duże ryzyko, jeśli inwestujemy tylko w jedno aktywo lub jeden rodzaj aktywów, chyba że faktycznie jest to gwarantowane przez Skarb Państwa, dobrze znamy się na określonym aktywie i przynosi ono zadowalającą stopę zwrotu. Jednak i tak nieprzewidziane sytuacje mogą nas zaskoczyć. Korzystna jest zatem dywersyfikacja, zwłaszcza kiedy mamy w naszym portfelu aktywa o niskiej wzajemnej korelacji, ale to już temat na inną rozmowę…
Rozmawiał Robert Sakowski
Zdjęcie Paweł Keler
Materiał należy traktować jako wyłącznie wyraz osobistych poglądów autora. Nie stanowi on oferty w rozumieniu Kodeksu cywilnego ani oferty publicznej w rozumieniu ustawy o ofercie publicznej i warunkach wprowadzania instrumentów finansowych do zorganizowanego systemu obrotu oraz o spółkach publicznych, doradztwa inwestycyjnego, innego rodzaju doradztwa, ani rekomendacji do zawarcia transakcji kupna lub sprzedaży jakiegokolwiek instrumentu finansowego, jak również innych informacji rekomendujących lub sugerujących strategie inwestycyjne.
Marcin Ślawski
Doradca, menedżer i analityk finansowy. Od kilkunastu lat związany z branżą inwestycyjną. Uczestnik międzynarodowego programu z zakresu ekonomii, finansów inwestycyjnych oraz instrumentów finansowych „The Chartered Financial Analyst” w ramach CFA Institute (USA). Certyfikowany marketer The Chartered Institute of Marketing (Anglia) i posiadacz tytułu „Associate” w ramach tej organizacji. Absolwent Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego o specjalności Zarządzanie Spółkami Kapitałowymi, studiów podyplomowych – Rachunkowość i Zarządzanie Finansowe oraz Rynek Nieruchomości. Uczestnik kursów z zakresu doradztwa inwestycyjnego.