Bez kategorii
Z jednej strony biura, z drugiej gastronomia, a z trzeciej kultura i rozrywka – na takich trzech filarach działa Monopolis. O ile dwie pierwsze działalności przynoszą dochód, o tyle do kultury i rozrywki trzeba zwykle dopłacać. Dlaczego zależy Panu na tym, żeby kultura była ważnym elementem Monopolis i to aż tak bardzo, że stworzył Pan nawet prywatny teatr?

Można powiedzieć, że z kultury w Monopolis jestem bardzo zadowolony (śmiech). Teatr na Scenie Monopolis prowadzony przez Kamila Maćkowiaka pięknie się rozwija, jestem pewien, że również koncerty, które ma w planach Art Kombinat przypadną do gustu łodzianom. A dlaczego zależy mi na tym, żeby kultura była mocno eksponowana w Monopolis? To jest właśnie ta różnica pomiędzy nami a innymi inwestorami. My jesteśmy stąd, lubimy robić biznes i zarabiać pieniądze, ale mamy też świadomość tego, że oprócz fajnej nieruchomości warto dać temu miastu, naszemu miastu, coś więcej. W przypadku Virako to nie jest jakieś przypadkowe, jednorazowe działanie. Od początku angażujemy się w życie społeczne i kulturalne Łodzi. Już w Faktorii na Dowborczyków organizowaliśmy koncerty i to nie byle kogo. Był Marek Grechuta, Zbigniew Wodecki i wielu innych znanych artystów. Nasza fundacja wspierała świetlice środowiskowe, które opiekują się dziećmi z różnych środowisk. Od lat wydajemy Kalendarz Virako, tworzony przez wyjątkowych fotografów. Przez dwa lata w Parku Źródliska organizowaliśmy Letnią Scenę Monopolis, na której grali artyści z łódzkich i warszawskich teatrów. Na widowni zupełnie za darmo zasiadło blisko 6 tysięcy osób. Tak to sobie wymyśliliśmy, wpisaliśmy w misję firmy i tego się trzymamy. Przyznaję, że teatr na Scenie Monopolis był pomysłem odważnym. Na początku mówiliśmy o nim nieśmiało, bo nie wszyscy byli przekonani, że teatr tutaj to dobry pomysł, ale pomimo tego zdecydowaliśmy się go wybudować. To duża inwestycja. Nie tylko w mury, ale przede wszystkim w technologię, akustykę, wyposażenie. Dziś cieszymy się, że go mamy. Jest mocnym punktem Monopolis,
który sprawia, że łodzianie tłumnie nas odwiedzają. Bardzo dużo osób przyciągają też koncerty muzyczne, które organizujemy w naszym kameralnym amfiteatrze od 10 czerwca w każdy piątek przez całe lato w ramach Spirit of Łódź. Music Festival. One też stały się już ważną częścią kulturalnej sfery działalności Monopolis. Są za darmo i każdy może w nich uczestniczyć. Jedynym ograniczeniem jest liczba miejsc. Co ciekawe jest to festiwal, którego słowem kluczem jest „tajemnica”. Nasi goście nigdy nie wiedzą, kto wystąpi, a artysta zawsze jest miłą niespodzianką. Jak dotąd jego publiczność możemy liczyć już w tysiącach odwiedzających nas gości.

Dziś przestrzeń gastronomiczną w Monopolis tworzą trzy restauracje, piekarnia i kawiarnia, ale miejsca jest na więcej lokali. Kogo chcecie zaprosić do współpracy w najbliższej przyszłości?

W tej chwili mamy w Monopolis pięć lokali, a cztery powinny się otworzyć w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Przez pandemię dużo spraw przesunęło się na później i dziś nie zależy nam na tym, żeby jak najszybciej kogoś mieć. Wręcz przeciwnie, szukamy takich konceptów, które uzupełniłyby naszą ofertę. Może zabrzmi to zaskakująco, ale w tym przypadku czas działa na naszą korzyść. Restauracje, które u nas są, nie narzekają na brak gości. Przeciwnie, jest tak duże zainteresowanie, że bez wcześniejszej rezerwacji trudno jest znaleźć wolne miejsca, szczególnie w weekendy. Łódzcy restauratorzy to widzą i coraz częściej pytają o warunki wynajmu powierzchni w Monopolis, bo zdają sobie sprawę, że to się może opłacić. To, co dla nas jest ważne to pomysł na lokal i jego jakość w każdym wymiarze. Na pewno nie chcemy u siebie lokali sieciowych.

A najchętniej jakie jeszcze lokale widziałby Pan w Monopolis?

Oczywiście takie, których jeszcze u nas nie ma. Na przykład chętnie widzielibyśmy u siebie restaurację z kuchnią polską-łódzką, tajską czy burgery. Chcielibyśmy też mieć lokal typu casual dining, niezobowiązujący, z kuchnią mieszaną. Planujemy również coś w typie one bar, bez obsługi kelnerskiej, ale z dobrym jedzeniem. Będzie też winiarnia. Z kilkoma właścicielami takich punktów prowadzimy rozmowy.

Oprócz lokali gastronomicznych czym jeszcze zaskoczycie swoich gości?

Mam nadzieję, że jesienią wystartuje klub dla dzieci. Miał być otwarty już na wiosnę, ale z oczywistych względów tak się nie stało. To będzie fajne miejsce, dbające o rozwój dzieci. Chcemy, żeby działał przez siedem dni w tygodniu i oferował wyjątkowy program, na przykład zajęcia aktorskie albo teatralne. Oczywiście będzie tam też można wyprawić dziecku urodziny, ale to niejako przy okazji. Przede wszystkim chcemy, aby pobyt dziecka w klubie, nawet przez dwie godziny po szkole, był dla niego wartościowy i pozwolił rozwinąć jego zainteresowania. We wrześniu zamierzamy także otworzyć nasze muzeum produkcji wódki, którym chcieliśmy uhonorować historię tego miejsca i ludzi, którzy pracowali w dawnym Polmosie. Muzeum już jest gotowe, ale uznaliśmy, że wakacje to nie jest dobry czas na start. Planujemy tam degustację różnych wódek. Znawcy tematu twierdzą, że można doszukiwać się różnicy w smaku pomiędzy wódką z ziemniaków i z pszenicy. Sprawdzimy, czy mają rację.

Kiedyś, przy jakiejś okazji wspominał Pan, że w Monopolis jest też miejscem na dobry gabinet kosmetyczny…

Bo jest! Zwykle opowiadam o Monopolis w kontekście kulinarnym i kulturalnym, a to nie jest pełna nasza oferta. Na przykład butik, studio z propozycjami wyposażenia wnętrz, barber, salon piękności – to wszystko jak najbardziej mieści się w naszych planach. Nawet teraz prowadzimy rozmowy z jednym z łódzkich salonów fryzjerskich, który chcielibyśmy mieć w Monopolis. Docelowo to miejsce ma spełniać wiele różnych funkcji usługowych. Ludzie, którzy nas odwiedzą, muszą mieć wybór, bo wtedy będą do nas wracać. Raz po to, by zobaczyć fajny spektakl, a innym razem, by wziąć udział w koncercie, zjeść rodzinny obiad, spotkać się z przyjaciółmi na kawę albo wino, skorzystać z fryzjera czy zrobić makijaż.

A w nowej inwestycji też przewiduje Pan działalność usługową?

W wieżach Monopolis aż 95 procent powierzchni przeznaczamy na biura, pozostałe 5 procent na usługi. Ten etap inwestycji ma wymiar typowo biznesowy. Planujemy tam oczywiście przedszkole, plac zabaw, miejsca na kawiarnię i bistro, ale przede wszystkim będą to przestrzenie biurowe.

Nie lepiej było najpierw wybudować biurowce, a dopiero później skoncentrować się na rewitalizacji budynków po byłym Polmosie?

Pewnie lepiej, ale myśmy przyjęli inny model dla naszego projektu. Zaczęliśmy od serca Monopolis, czyli od budynków z czerwonej cegły i funkcji miastotwórczych. Już wielokrotnie podkreślałem, że Monopolis to z wielu powodów bardzo trudna inwestycja. Zarówno w zakresie technicznym, jak i docelowej funkcjonalności tego miejsca. Jest to także inwestycja kosztowna, która musi na siebie zarobić. Wieże stawiamy właśnie w tym celu.

Monopolis to projekt, który jeszcze przez jakiś czas będzie absorbował Pana uwagę i czas, ale chyba myśli Pan już o nowych wyzwaniach… Mamy rację?

Jest jeden koncept, nad którym zaczynamy pracować. Na razie pojawiają się pierwsze pomysły, ale może on być równie ciekawy jak Monopolis. Więcej na razie nie chcę zdradzać, może tylko tyle, że będzie to inwestycja w sąsiedztwie nowego centrum Łodzi.

Rozmawiamy kilka dni po Pana urlopie. Proszę zdradzić, jak Pan najlepiej wypoczywa?

Człowiek, który tak, jak ja działa codziennie na określonym poziomie emocji i napięcia, dla którego nie ma dnia bez wyzwań, nie da rady spędzić urlopu na nicnierobieniu. To mogłoby się dla niego źle skończyć. Dlatego wszystkie urlopy spędzam bardzo aktywnie, zwykle na Mazurach, które są dla mnie wyjątkowym miejscem. Jazda konna, pływanie po jeziorach, przejażdżki rowerem po lesie – tak najbardziej lubię wypoczywać. No i to jest też ten czas, który mogę poświęcić rodzinie. Poskakać wspólnie do jeziora z pomostu albo z łódki, wybrać się na wycieczkę rowerową, pograć w jakieś gry.

Ma Pan jeszcze czas na jazdę konną i starty w zawodach?

Przez ostatni rok Monopolis pochłonęło mnie całkowicie. Musiałem odpuścić sobie jazdę konną, ale zamierzam do tego wrócić. Może jeszcze nawet w tym roku.